-Najpierw jesteś sam... -Wszędzie ludzie ale ty czujesz się samotny... -Masz przyjaciół.... -Swój czas przeznaczasz na makijaż, zakupy... -Ale czsem jest gożej.. -Dołujesz się.... -Chcesz pokochać... -A gdy już zjawił się wymarzony "on"... -Twoje życie nabiera szczęścia....nadziei... -Ale za szybko wierzysz... -Dowiadujesz się, że on Cięnie kocha... -Zostawia Cię z miłością... -Nie chcesz żyć... -Ale nie poddajesz się... próbujesz zapomnieć... -Boli... Bard... Tęsknisz... -Ale robisz to dla niego. Bo chcesz by był szczęśliwy... -Ale w sercu zawsze pozostanie ślad.. -Niespełnionej miłości... -Która była pierwszą. Najśilniejszą... -Wysyłasz mu list: A gdy będziesz daleko, o jedno tylko proszę.. -...Pamiętaj patrząc w gwiazdy, że..... Kocham Cię!!!!
Tego dnia Marysia była bardzo zmęczona. Wracała ze swojej pracy hostessy z TESCO. Stała 5 godzin na swoim stanowisku bo nie przyszła jej zmienniczka. Jadąc autobusem, wyglądała przez okno i oglądała zmianę krajobrazu z miejskiego na wiejski. W pewnym momencie na moście zobaczyła stojącego chłopaka. Stał bardzo blisko drogi, więc zobaczyła jego umęczoną twarz i zapłakane oczy. Do swojego przystanku miała jeszcze kilometr, toteż postanowiła wysiąść na najbliższym postoju. Gdy kierowca się zatrzymał Maria szybko wyszła z samochody i pobiegła w ciemność. Znalazła chłopaka. Płakał. -Co się stało- zainteresowała się. -Twoja sprawa?- odpowiedział drżącym głosem. -Tak, bo nie mogę patrzeć bezczynnie na cierpienie innych. Jak nie chcesz to nie mów co się stało, ale powiedz jak mogę ci pomóc. -Zostawiając mnie w samotności- odpowiedział znużony. -To do niczego dobrego nie doprowadzi- powiedziała Maria z determinacją- odchodzę, ale jakbyś jednak potrzebował pomocy to zadzwoń na ten numer- napisała mu długopisem na ręce. -Jest pewien problem- uśmiechnął się przez łzy nieznajomy- Nie mam telefonu i nie stać mnie na niego. A jeśli tak koniecznie chcesz pomóc to daj mi jakiś koc. Mieszkam na ulicy. Uciekłem z domu. Ale nie mów policji… Błagam!- wyjaśnił jej sytuację. -Jasne, chodź ze mną. Tylko powiedz mi jak masz na imię. -Sebastian. Razem mijając rzekę, mnóstwo domów, kilka bezdomnych psów i zaplątaną w ogrodzenie kurę (której pomogli) doszli do domu Marysi. Ona przyniosła mu koce, termos z herbatą i zaproponowała nocleg w starej szopie na narzędzia, w której nic już nie było. Ale był dach i ciepło. A była późna jesień. Chłopiec chętnie przystał na tą propozycję. Gdy wszedł do swojego nowego lokum zauważył starą, zniszczoną gitarę wiszącą na ścianie. Pożegnał się z Marią i poszedł spać. Ale nie zasnął. Ona również. On myślał o dziewczynie, którą zostawił, Sabinie. Kochał ją, ale nie mógł wytrzymać dłużej tej sytuacji. Ona go nie kochała. Była z nim, bo był chłopcem, który się nawinął. Po to, żeby mieć się z kimś pokazać w towarzystwie. Ale nie odbierała telefonów. Nie odpisywała na SMS… Chłopak nie chciał być popychadłem, więc zrezygnował ze starych problemów, na rzecz nowych. Następnego ranka dostał jedzenie od Marii i poznał jej rodziców. Oni nie mieli nic przeciwko nowemu lokatorowi. Byli dobrzy, tak jak i Marysia. W zamian za ciepłe posiłki miał odśnieżać. Po kilku tygodniach mieszkał na strychu w dworku Marysi. Był lubiany nie tylko przez tą rodzinę, ale też przez wszystkie okoliczne dziewczyny. Starą gitarę naprawił i często wieczorem przy kominku przygrywał skoczne melodie. Marię uczył grać. Pewnego dnia, na feriach zimowych do Marii przyjechała kuzynka. Sabina. Dziewczyna Sebastiana. Miała już nowego chłopaka. W ogóle nie przejęła się jego zniknięciem. Za to Sebastian jej ignorancją tak. Nadal ją kochał. I było to platoniczne uczucie. Tak samo jak Marii do niego. Gdy Maria go zawołała nie przyszedł. -Dlaczego nie chcesz zejść- zapytała go. -Bo mam wenę. Piszę nową piosenkę. -Zagrasz nam ją później? -Może…-uśmiechnął się i powrócił do pisania tekstu i nut. Wciąż coś kreślił, poprawiał. Po godzinie miał już gotową piosenkę. Wziął nuty i gitarę, zszedł na dół i cicho wymknął się z domu. Poszedł do szopki i zagrał melodię. Zostawił na sofie nuty. Gitarę odwiesił na stare miejsce. Wtem stanęła za nim Maria. -To ona… Prawda? To ją kochasz?- zapytała. -Tak. Przepraszam… Idę się przejść- chcę to przemyśleć. -Dobrze… Ale jak by się coś działo to dzwoń- oddała mu swoją komórkę. Wyszła. Piętnaście minut później Sebastian również. Ale komórkę zostawił obok gitary. Poszedł na to miejsce, w którym poznał Marię. Stał tam jakiś czas i skoczył. Skoczył z mostu. Popełnił samobójstwo. Gdy skoczył uświadomił sobie, że kocha Marię. Jak siostrę i nie powinien jej opuszczać. Ale było już za późno. Była 23. Maria wyszła po Sebastiana. Długo go nie było. Podeszła do szopki i zapukała. W środku było słychać nieznana jej melodie na gitarę. Nikt jej nie odpowiedział, więc weszła. Zobaczyła samą gitarę brzdękającą i głos z oddali: Czemu życie takie jest. I wciąż nienawidzi mnie. Czemu życie takie jest. Jest sens zabić się… Czemu w życiu trudno jest? Czy jest sens kochać cię? Czemu w życiu trudno jest? A ty nie kochasz mnie. Czemu wciąż o tobie śnię? Czemu miłość trzyma mnie? Czemu nie chcesz mnie? Czemu jestem efemeryczna? W mym uczuciu platonicznym? Na stole leżała komórką, na wyświetlaczu pisało: „Wybacz…” Maria szybko pobiegła nad rzekę, ale zobaczyła tylko jego ciało. Zadzwoniła po policję.