Drogi kolego Nieuwierzysz jaką przygoda mnie spotkała zgubiłem sie w potężnie dużym lesie szukałem drogi ale nieznalazłem robiło sie coraś ciemniej niewidzialem co robić w plecaku miałem troche jedzenia i picia na jeden dzień miałem też scyzorek i krzesidllo.Wiec pomyslałem że zrobie ognisko zrobie se miejce do przespania na jeda noc bo byłem strasznie zmęczony szukaniem drogi.Gdy nastepnego dnia zobaczyłem chodzącego po lesie gajowego pobiegłem do niego i mu powiedziałem że się zgubił.On znal moich rodziców i wiedział droge do mojego domu.Zaprowadził mnie do mojego domu.Podziękowałem mu za to.Rodzice strasznie sie o mnie marfili.Koniec
CZEŚĆ. CHCEM CI OPOWIEDZIEĆ NIEZWYKŁĄHISTORIĘ. PEWNEGO DNIA KIEDY POSZŁAM SIĘ PRZEJŚĆ DO LASU Z KAROLINĄ ( MÓWIŁAM CI O NIEJ ) ZOBACZYŁYŚMY DZIKA. UCIEKAŁYŚMY JAK NAJSZYBCIEJ SIĘ DAŁO I DARŁYŚMY SIĘ W NIEBO GŁOSY. TE ZWIERZĘ PEWNIE BAŁO SIĘ O SWOJĘ MŁODE. WDRAPAŁYŚMY SIĘ NA DRZEWO I CZEKAŁYŚMY. WRESZCIE JAKIŚ FACET PRZYSZEDŁ I NIE WIEM JAKIM CUDEM POGONIŁ TEGO DZIKA. KIEDY WRÓCIŁYŚMY DO DOMU OKAZAŁA SIĘ, ŻE WSZYSCY NAS SZUKALI. NASZCZĘŚCIE NIC SIĘ NIE STAŁO I PÓŻNIEJ POSZŁYŚMY NA PLAŻE ALE JUŻ Z RODZICAMI. STRASZNIE SIĘ BAŁAM I NIGDY NIE ZAPOMNĘ TEJ PRZYGODY. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIEDŁUGO SIĘ ZOBACZYMY. BUŹKA ..... ......- TWOJE IMIĘ
cześć ewa! Piszę do ciebie ten list, ponieważ ostatnio przeżyłam ciekawą przygodę i bardzo chciałabym się podzielić nią z tobą. Pewnego razu wraz z Baśką i innymi znajomymi poszliśmy nad rzekę. Kaśce odpłynął ponton, na którym super się leżało i opalało. Woda była na tyle głęboka, że nie mogłyśmy biec za nim, ponieważ to było zbyt niebezpieczne. Postanowiłyśmy, że pójdziemy ponad brzegiem i przy płytszej wodzie złapiemy. Okazało się ze to wcale nie jest takie łatwe. Prąd w rzecze był na tyle silny że musiałyśmy prawie że biec, by nie zostać w tyle i nie zgubić zguby. Na dodatek zebrało się na deszcz. Zaczęło silnie wiać i padać deszcz z gradem. Na szczęście materac zahaczył się o gałęzi wystające brzegu. Szybko zabrałyśmy go i biegłyśmy w kierunku domów. Wiatr był tak silny, że trzeba było spuścić z niego powietrze, gdyż nam wypadał z rąk. Na szczęście szybko wróciłyśmy do domu, co prawda całe mokre ale z naszym materacem :) Warto było przeżyć taką przygodę. Bardzo ci dziękuję za ostatnią korespondencje, którą do mnie napisałaś. Co tam u ciebie słychać ? Jak tobie mijają wakacje ? Pozdrawiam. Mam nadzieję że będzie OK. Pisałam na szybko więc sorka za błedy :)