Tak, ponieważ Latarnik nigdy nie był w domu, ciągle podróżował, nigdzie nie mógł znaleźć sobie odpowiedniego miejsca.
Myślę, że H.Sienkiewicz słusznie nazwał Skawińskiego "wiecznym tułaczem", ponieważ jego tułaczka była ciągła i nie miała końca...Napotykał wiele burzliwych przygód żołnierskich i zawodowych.Pracował w wielu zawodach i zawsze uczciwie, gdy tylko dorobił się czegoś, zaraz tracił to wbrew wszelkim przewidywaniom i ostrożności. Był poszukiwaczem złota w Australii, diamentów w Afryce, strzelcem rządowym w Indiach Wschodnich, w Kalifornii założył farmę, ale zgubiła go susza. Handlował dzikimi plemionami w Brazylii, ale pewnego razu jego tratwa rozbiła się na Amazonce, a on sam ledwie uszedł z życiem tułając się kilka tygodni po pełnej niebezpieczeństw puszczy.Całe jego życie było jedną wielką tułaczką jak wskazuje autor utworu przedstawiając w ten sposób życie tułacze Skawińskiego.Dopiero mając siedemdziesiąt lat uwolnił się na trochę, z ciężkiego życia. Postanowił odpocząć i znalazł pracę lekką jako "latarnik".Jednak i to mu nie wyszło.Zapada nagle pewnej nocy w stan półczuwania-pół snu, pół śmierci. Nie cierpi już, ale pogrąża się w odrętwieniu. Ze snu wyrywa go dopiero lektura "Pana Tadeusza", dzięki, której znowu zaczyna żyć, ale życie to musi okupić ponownym tułactwem.Po niedopilnowaniu obowiązków "latarnika", Skawiński zostaje wyrzucony z pracy i ponownie rozpoczyna życie tułacze. H.Sienkiewicz dobrze tu nazwał życie Skawińskiego bo czy wcześniej czy później i tak wszystko doprowadziło to do "wiecznej tułaczki"... Mam nadzieję, że pomogłam...Pozdrawiam...!;]