Kazimierz Daszewski - Długi Joe. Zwracają uwagę jego pogodne oczy i promienny uśmiech, ale Fiedler pisze, że Daszewski ma „rogatą duszę i stalowe mięśnie”. Jest tak z pewnością, lotnik ten przechodzi bowiem za życia „mękę piekła”. Podczas jednego z lotów jego samolot zostaje trafiony, a on sam straszliwie okaleczony. Szrapnel wyrywa mu fragmenty uda, biodra i ramienia. Ból paraliżuje. W dodatku twarz zostaje poparzona gorącym olejem. Kabinę wypełnia dym. Samolot jest niesprawny, lotnik w strasznym stanie. Mimo to Daszewski za wszelką cenę chce się ratować. Wie, że musi wyskoczyć, ale jest tak słaby i obolały, że pęd powietrza wpycha go z powrotem do kabiny. Kiedy wreszcie udaje mu się z niej wydostać, nowy kłopot - przewody przyczepione do kominiarki, którą ma na głowie, uniemożliwiają oderwanie się od maszyny. W końcu i ten problem zostaje pokonany. Ranny pilot z oszałamiającą prędkością leci z wysokości 7000 metrów. Jeszcze nie otwiera spadochronu, by uniknąć ewentualnych ataków meserszmitów W końcu, kiedy próbuje to zrobić, okazuje się, że bezwładną prawą ręką nie może pociągnąć za linkę. Rozpaczliwie szarpie lewą ręką i wreszcie spadochron otwiera się. Kilka chwil, mocne szarpnięcie i oszałamiający ból - pasy spadochronowe przechodzą przez ranę. Męczarnie wzrastają, lotnik pragnie rozluźnić pasy, co równa się samobójstwu. Z powodu osłabienia nawet ono jest niemożliwe. W końcu ląduje - spadochron ciągnie jego obolałe ciało po ziemi. Dopadają do niego ludzie. Jeszcze nie wiedzą, jak straszliwie jest ranny. Każdy ich dotyk zwiększa cierpienie. W końcu Daszewski traci przytomność. Po ponad trzech miesiącach pobytu w szpitalu Długi Joe wraca do walki. Mimo przebytej męki wyraz jego oczu nie zmienia się, a na twarzy widać wciąż promienny uśmiech.
proszę o napisanie opisu przeszyć pilota podp.Darewskiego z lektury Dywizion 303 ?/
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź