Potrzebne mi opowiadanie na 2 strony z j. polskiego . Na obojętnie jaki temat ;] pilne ;d .

Potrzebne mi opowiadanie na 2 strony z j. polskiego . Na obojętnie jaki temat ;] pilne ;d .
Odpowiedź

masz w załączniku opowiadanie

'Słodka jak cukier' Zaczęły się wakacje, jak co roku po zdanej sesji egzaminacyjnej wracałam do domu.Myślałam" Jeszcze tylko dwie godziny drogi i znów zobaczę swój ukochany pokój... Wieczorem wybiorę się na grilla z przyjaciółmi, którzy przyjadą z różnych stron Polski - będziemy świętować kolejny zakończony szczęśliwie rok studiów." Było gorąco ludzie tłoczyli się w autobusie, a ja marzyłam tylko o jednym by jak co roku rozpocząć pracę nad jeziorem jako ratownik. Lubiłam swoją pracę, wodę oraz słońce... Ostatnimi czasy nie czułam się najlepiej, zmęczenie sesją dawało się już we znaki i potrzebny mi był odpoczynek. Wiedziałam ze słońce i woda to to czego potrzebuję. Wróciłam do domu a kolejnego dnia jak zwykle lipcu popędziłam nad jezioro gdzie czekali już na mnie przyjaciele ratownicy. Zaczęła się praca - codzienne pływanie dla podtrzymania kondycji, całe dnie skupienia i uwagi oraz odpowiedzialności za cudze życie. Mimo ze praca sprawiała mi przyjemność zmęczenie nie mijało, wręcz przeciwnie coraz gorzej się czułam, zaczęłam wstawać bardzo często w nocy, piłam ogromne ilości wody i cały czas byłam zmęczona. Rodzice uważali, ze się przepracowuję i powinnam zrobić sobie przerwę- ja jednak, kierując się silny poczuciem obowiązku postanowiłam nie rezygnować, zadbać o siebie i dokończyć pracę. Mimo moich najszczerszych chęci i starań nadszedł jednak dzień kiedy poczułam się na tyle źle ze nie mogłam iść do pracy. Poprosiłam brata, który także pracował jako ratownik o jednodniowe zastępstwo nie wiedząc że już nigdy nie będzie mi dane ratować ludzkiego życia. Korzystając z faktu ze zastąpi mnie brat postanowiłam odpocząć- myślałam "dziś odpocznę a jutro już wrócę do pracy"- ale mój stan wcale się nie polepszał... czułam się coraz gorzej nie mogłam jeść, zasychało mi w ustach i cały czas było mi niedobrze. W pewnym momencie zorientowałam się ze zaczęłam mieć halucynacje, wiedziałam ze majaczę. Mój przyjaciel, który na prośbę mojej Mamy przyjechał zobaczyć jak się czuje natychmiast zabrał mnie na pogotowie. Kiedy dotarliśmy do szpitala, niewiele już kojarzyłam- w zasadzie nie miałam nawet siły utrzymać się na nogach - lekarze natychmiast podjęli działania- a ja pamiętam jedynie ze ktoś kazał mi zmierzyć poziom cukru... Obudziłam się kilka godzin później- choć ciężko to nazwać pobudką- należało by raczej określić ten stan jako powrót z niebytu. Obok łóżka siedziała mama- wiedziałam gdzie jestem, znałam szpital na wylot, w końcu mama była pielęgniarka a ja od dziecka uwielbiałam siedzieć u niej w pracy. Leżałam na oddziale intensywnej terapii- w nosie miałam rurki doprowadzające świeże powietrze..., oddychało mi się ciężko. Ja, która dzień wcześniej bez problemu pływałam 10 basenów kraulem non stop- teraz prawie nie mogłam się ruszyć.Podłączona byłam pod kilka kroplówek które jak się domyślałam ratowały mi życie. Po minie mamy wiedziałam ze nie jest ciekawie wiec zapytałam w prost "co mi jest"? Mama na to ze mam za wysoki cukier i że chyba mam cukrzycę ale jeszcze czekamy na potwierdzenie diagnozy. W pierwszej chwili nie przejęłam się nie dotarło to do mnie - pomyślałam ze poleżę kilka dni- okaże się ze to tylko jednorazowa infekcja, ze przypadkiem skończył mi cukier a za kilka dni wrócę do pracy... niestety diagnoza była inna " bardzo mi przykro ale jest pani cukrzykiem, pani organizm nie produkuje insuliny, do końca życia będzie Pani musiała robić sobie zastrzyki z insuliny i utrzymywać dietę". W pierwszej chwili podeszłam do tego faktu optymistycznie- wiedziałam ze rodzice boją się bardziej niż ja a narzeczony nie wie co ma zrobić Nigdy nie okazałam strachu, obawy ale w głębi serca byłam przerażona. Po kilku zajęciach z lekarzami wiedziałam już ze mój cały dotychczasowy świat się zawalił. Już nigdy nie będę ratownikiem- dotarło do mnie, nie mogę odpowiadać za cudze życie nie wiedząc czy przypadkiem nie będę miała spadku cukru i nie stracę przytomności. Pojawiły się pierwsze trudności - ciągłe kłucie, badania, dieta - byłam przerażona, ale grałam dzielną bo wiedziałam ze wszyscy dookoła jeszcze bardziej się boją. Nie wiedziałam czy dam sobie rade i jak będę żyć wiedziałam jedynie ze jestem słodsza niż inni. Dziś po prawie trzech latach już wiem ze życie "cukiereczka" nie jest proste ale może on wszystko - jestem tego najlepszym przykładem. Skończyłam wymarzone studia, pracuję jako prawnik i jestem szefowa w dużej firmie. Współpracownicy mnie lubią i cenią a szef mimo ze wie ze jestem chora nie stosuje wobec mnie taryfy ulgowej.

Pewnego dnia, równo o godzinie 12 wybrałam się z koleżankami na zakupy. Ania i Kasia (moje przyjaciółki) zaproponowały, że najpierw pójdziemy coś zjeść, ponieważ były bardzo głodne. Zgodziłam się bez wahania. Zaszłyśmy do naszej ulubionej pizzerii. Ania poszła zamówić trzy małe pizze, a ja z Kasią zauważyłyśmy, że niedaleko nas siedzi całkiem przystojny chłopak. Patrzyłyśmy na niego z takim zaciekawieniem, że w pewnej chwili zorientował się o co chodzi. Spojrzał na mnie i uśmiechną się tak słodko, że przeszły mnie dreszcze. Później Ania dołączyła do nas z pizzami i zapytała z czego się tak śmiejemy. Natychmiast wyjaśniłyśmy jej o co chodzi. Po pewnym czasie chłopak dosiadł się do nas i zapytał, czy wiemy która jest godzina i czy znamy dobrze to miasto, ponieważ on jest tu nowy i chciałby dowiedzieć się czegoś więcej na temat miasteczka. Natychmiastowo chwyciłam za telefon, byłam tak wpatrzona w obiekt zainteresowań, że telefon wypadł mi z dłoni. Artur (tak miał na imię) schylił się aby mi go podać. Podziękowałam mu bardzo grzecznie i zaproponowałam, że oprowadzimy go. Dziewczyny zgodziły się bez żadnych ogródek. Na twarzy Artura pojawił się lekki rumieniec. Zjadłyśmy pizzę i wybrałyśmy się na spacer z nowo poznanym kolegą. Wybiła godzina 16. Artur przez całą drogę nie odrywał ode mnie wzroku. Czułam się trochę dziwnie, myślałam że może jestem brudna. Pod koniec spotkania zapytał, czy możemy porozmawiać na osobności. Koleżanki wymieniły się spojrzeniami, pożegnały się ze mną i poszły do domów. Artur zaproponował pójście do pobliskiego parku. Gdy juz byliśmy na miejscu, wziął moją dłoń i powiedział: -gdy tylko Ciebie ujrzałem od razu wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Podobasz mi się Sandra. Miałam motylki w brzuchu. Artur zbliżył się do mnie i pocałował mnie w policzek. Byłam tak zszokowana, że nie mogłam nic powiedzieć. Odwzajemniłam jego uczucie szczerym uśmiechem i przytuliłam się do niego. Wybiła godzina 23:30 powiedziałam, ze muszę już iśc. Artur wziął mój numer i odprowadził mnie do domu. I tak skończyła się moja przygoda. Dla jednych być może niewiarygodna, innych szokująca, dla mnie najprawdziwsza z prawdziwych.

Dodaj swoją odpowiedź