Kilka dni po przeprowadzeniu się do nowego domu, w mojej okolicy nikogo nie znałam. Bardzo chciałam poznać kogoś, kto pomógłby mi się tam odnaleść. Pewnego dnia wybrałam się na wieczorny spacer. Idąc ulicą, szłam ciągle przed siebie. Bardzo uważałam, aby się nie zgubić. Myślałam o tym, jak poradzę sobie w nowej szkole i czy ktoś będzie niemiły dla "nowej" ... Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam nawet, że znalazłam się w jakimś parku ! Chciałam wrócić, ale całkowicie się zgubiłam. Postanowiłam usiąść na ławce i zadzwonić po rodziców. Gdy wybierałam numer, upuściłam telefon. Schyliłam się po niego i zauważyłam jakąś postać, która stała przede mną. Bardzo się przestraszyłam, ale postać ta okazała się być dziewczyną. Zaczęłam rozmowę : - Hej, jestem Ania. Jestem tutaj nowa i chciałam zwiedzić okolicę, ale całkowicie się zgubiłam ... Pomogłabyś mi znaleść drogę powrotną do domu ? W czasie, gdy zaczęłam się przedstawiać, zauważyłam, że dziewczyna jest bardzo ... dziwna. Miała na sobie czarny płaszcz. Właściwie to cała była ubrana na czarno. Miała też ciemny makijaż i czerwonorude włosy. Gdy spoglądałam w jej oczy, wyczyłam, że jest bardzo smutna. - Hej, ja jestem Monika. Spoko, odporowadzę Cię. Byłam pełna obaw, ale pozwoliłam jej na to, aby pokazała mi drogę do domu. Pomyślałam, że Monika może zostać moją jedyną przyjaciółką w tym mieście. Szłyśmy w milczeniu przez park. Monika ciągle na mnie patrzała, a ja nie miałam odwagi patrzeć na nią. W końcu postanowiłam przerwać tę niezręczną ciszę : - Ile masz lat ? Chciałabym dowiedzieć się czegoś o tobie, ponieważ jesteś pierwszą osobą, którą tutaj poznałam. Ale Monika nic nie odpowiedziała, tylko spuścila głowę. Ciągle idąc, rozpoznałam mały kościółek, przez który przechodziłam zanim dotarłam do parku. Chciałam już podziękować mojej koleżance, ale ona nagle skręciła. Myślałam, że chce mnie porowadzić na skróty, więc poszłam za nią. Po chwili zorientowałam się, że jesteśmy ... na cmentarzu ! - Moniko, nie gniewaj się, ale jest już strasznie późno ... Wiem, gdzie jesteśmy i pójdę już do domu. Dziękuję za pokazanie mi drogi ! - powiedziałam dość przestraszona. Monika znów nic nie odpowiedziała, tylko przysiadła obok jakiegoś nieznanego mi grobu. Schowała głowę w dłonie i siedziała tak przez dłuższą chwilę. Wyciągnęłam swój telefon żeby sprawdzić, która jest godzina i czy nikt do mnie nie dzwonił. Kiedy podniosłam głowę, Moniki nie było ! Rozglądałam się po całym cmentarzu, ale nigdzie jej nie było ! Pognałam do domu co sił w nogach, nie obracając się na siebie. W nocy, nie mogąc zasnąć, postanowiłam wyjrzeć przez swoje okno i podziwiać piękny widok na pobliskie pagórki. Księżyc mocno świecił, prosto w mój pokój. Poczułam, że bardzo mi zimno i chciałam wrócić do łózka. Wychodząc już z okna, zobaczyłam Monikę ! Stała obok latarni i spoglądała prosto w moje okno ! Prosto na mnie ! Natychmiast wróciłam do łózka i przykryłam się kołdrą. Nazajutrz był mój pierwszy dzień w szkole. Na pierwszej lekcji moja wychowawczyni przedstawiła mnie klasie. Na szczęście od razu do ławki zaprosiła mnie wysoka blondynka - Zosia. W drodze do domu postanowiłam zwierzyć się jej z mojej wieczornej przygody. Zosia słuchała z niedowierzaniem i odpowiedziała : - Nie uwierzysz, ale kilka lat temu miało miejsce morderstwo. Chłopak pewnej siedemnastolatki zabił ją, bo ta z nim zerwała. Myślę, że spotkałaś się z jej duchem ! Sama nie wierzyłam w to, co mówiła Zosia, ale obie postanowiłyśmy udać się na ten cmentarz i w tamto miejsce, gdzie przysiadła Monika. Było jeszcze jasno, więc nie bałam się tak, jak wczoraj. Dotarłyśmy do tego nagrobku. Nie wierzyłam własnym oczom. Pisało na nim " Monika Nowak, zmarła tragicznie, w wieku 17 lat. Niech pozostanie w pokoju ". Natychmiast wróciłam do domu. Byłam przerażona. Wtedy przypomniało mi się, że nie powiedziałam Monice, gdzie mieszkam, a mimo to ona pokazała mi drogę do mojego domu ! Uwierzyłam w to, co mi się przytrafiło.
pewnej bez księzycowej nocy rodzice zostawili swoją córkę samą w domu . Zosia miała 6 lat i bała się ciemnoscie mówiła rodzicom że chce mieć nianie ale oni na to "wiesz córeczko ze nas niestać i pozatym nic się nie stanie" wyszli ok. godz. 20:00 już było ciemno.Rodzina ta mieszkała koło lasu o którym często była mowa w telewizji "kolejni ludzie zabici" zuzia poszła do stwojego pokolu po trzeszczących schodach gdy połozyła się do łóżka usłyszała głos który mówił "nie otwieraj oczu bo ..." ale dziewczynak otworzyła oczy i już więcej nic nie pamiętała ponieważ dostał szklaną butelką w głowe gdy rodzice pszyszli i zobaczyli córkę z krawiacą głową zadzwonili po pogotowie i po policji dziewczynka obudziła się po kilku latach (była w śpiaczce) gdy poszła pierwszy raz do szkoły miała pierwszą lekcje w-f po lekcji została sam na sam z nauczycielem "znów się spotykamy"powiedział nauczyciel i zabił dziecko