Nigdy nie wierzyłam w kosmitów, ale pewnego dnia stało się coś niezwykłego... Moi koledzy mówili, że kosmici to bujda. Ja też trzymałam ich stronę, lecz wydawało mi się w głębi duszy, że oni istnieją. Po lekcjach poszłam do biblioteki( choć rzadko tam chodzę, no chyba, że stanie się coś dziwnego). Znalazłam książkę pt. ,, Świat obcych... Czy oni istnieją?'. Książkę można było czytać w czytelni, ale bardzo poprosiłam panią i wzięłam ją do domu. Spodobała mi się i bardzo mnie wciągnęła. Gdy leżałam w łóżku coś mnie obudziło. Mama i tata wyjechali do cioci Bożenki razem z moim bratem, a ja zostałam z młodszą siostrzyczką! Podeszłam do okna i..... dech mi zaparło!!! Na podwórku leżał statek kosmitów. Usłyszałam coś za plecami... tak to był kosmita! Był niski, koloru zielono-niebieskiego w paski i wydawał odgłosy jakby ktoś się dusił. Wziął kartkę i napisał po rosyjsku (dobrze, że znam rosyjski). Napisał, że pochodzi z Wenus i że przyleciał po 100 kg bananów i 63 kg nektarynek i jeszcze o 37 kg śliwek. Wskazałam mu drogę i poprosiłam o zdjęcie jako dowód, że widziałam kosmitę Kijegassa (tak mi się przedstawił). W szkole nikt mi nie wierzył, że widziałam kosmitę, ale jak zobaczyli zdjęcie to zaczęli mi zazdrościć. Tako oto moja przygoda z kosmitami. Może i Wam uda się ich zobaczyć... TYLKO MUSICIE MOCNO CHCIEĆ!!!
Potrzebuję krótkie (na niecałą stronę A4) wypracowanie o kosmitach. O tym, czy w nich wierzę (uznajmy, że wierzę :d), o tym jak wyglądają (tu liczę na waszą fantazję, bo nie mam pomysłu) i gdzie mieszkają(tu też liczę na was) :)
Z góry bardzo dziękuję.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź