Niedawno wróciłem z letnich wakacji spędzonych wraz z przyjaciółmi w Zakopanem. Był to wyjątkowo udany i mile spędzony czas na górskich szlakach i spacerach po Krupówkach. Teraz czekały mnie dni szkolnych przygotowań i remont mieszkania. Po wyjściu z dworca niespodzianka, czekała na mnie mama przy naszym czerwonym fiaciku. Po szybkim przejeździe przez uśpione miasto, znalazłem się pod blokiem. Osiedle jakby wymarło, tylko w niektórych oknach widać było światła. Wypakowałam bagaże z samochodu i dziarsko ruszyłem w kierunku drzwi. Chwilę po przekroczeniu progu klatki schodowej poczułem mieszankę lakieru do paznokci ze słodką nutą wanilii i chemicznym odczynem. Pomyślałem, że rozpoczęły się przygotowania do malowania w naszym mieszkaniu i na pewno nie uniknę spotkania z pędzlem, kurzem, pyłem... Ale dyplomatycznie zagadnęłem: - Od kiedy rozpoczynamy remont? Mama zrobiła tajemniczą minę, lekko się uśmiechnęła, a w oczach pojawiła się nieprzenikniona głębia. Na jej twarzy widać było zmęczenie i kilka nieprzespanych nocy. Pomyślałem, że coś to musi znaczyć. Mój tok myśli przerwał rzeczowy głos mamy. - Jutro rano przychodzą malarze, będziesz musiała wcześnie wstać - O nie! - krzyknęłem żałośnie. - Chciałbym dłużej pospać jutro - jęczałam. - Przykro mi ... - powiedziała już łagodniej mama. Po przejściu kilkunastu schodów, stanęłem przed drzwiami naszego mieszkania. Mama powoli przekręcała klucz w zamku. Zgrzyt usłyszałam gdzieś w głębi swoich myśli. Zamknęłem oczy. Wyobrażałem sobie, że w pokojach jest już wszystko przygotowane do remontu. Mama lekko mnie pchnęła i nakazała nie otwierać oczu. Gdy podniosłem powieki zobaczyłam mieszkanie zupełnie niepodobne do tego, z którego wyjeżdżałem. Pomyślałem, że pomyliłyśmy piętra. Zrobiłem krok do tyłu i raz jeszcze spojrzałam na drzwi. Numer wskazywał, że właśnie ja tu mieszkam. Ale by się upewnić spytałam mamę: - Mamo! Czy to na pewno nasze mieszkanie?! Ale niestety nie uzyskałem odpowiedzi. W „nowym” pomarańczowym przedpokoju postawiłem swoje bagaże i rozglądając się wokół, podążyłam w kierunku mojego „gniazdka”. Byłem bardzo ciekaw jak ono wygląda. Szybkim ruchem ręki pociągnęłem za klamkę. Moim oczom ukazała się nieznana przestrzeń Pokój wydawał mi się wyjątkowo słoneczny i przytulny. Ściany pomalowane były na kolor żółty. Ujrzałem nowe jesionowe meble, zestawione w zgrabną całość, a nad kolorowym tapczanem zamontowana była półka na której stały książki po które zawsze chętnie sięgam. Na blacie biurka stała długo oczekiwana przez mnie nieduża skrzyneczka z lekko łukowatym monitorem. „Mózg” mojej maszyny spoczywał w rogu biurka. Dotknęłem klawiatury i poczułem się jak osoba wyróżniona wielką nagrodą. Moje największe marzenie zostało spełnione. Poczułem na sobie wzrok mamy. Spojrzałam na nią i dopiero teraz dostrzegłam na jej twarzy zmęczenie, ale oczy wypełniała radość i zadowolenie z przygotowanej mi niespodzianki. Sprawiała jednak wrażenie lekko zakłopotanej, być może obawiała się mojej reakcji na nowo urządzony pokój. Po chwili namysłu spytała: - Podoba ci się? Cóż jej miałem odpowiedzieć, głos uwiązł mi w gardle, rozpierała mnie radość, ale czułem się również zażenowany. Przenosząc nerwowo wzrok z osoby mamy na zaczarowane pudełko komputera, szybko uniosłem się z krzesła i rzuciłem się jej na szyję, dając słodkiego buziaka, którego echo jeszcze kilka chwil rozprzestrzeniało się w nowo urządzonym pokoju. Dziękowałem mamie za tyle niespodzianek na raz. Jeszcze długo rozglądałem się po swoim pokoju, w którym wszystko było nowe. A pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu niechętnie wracałem do domu. Ze zgrozą myślałem o remoncie i porządkach. Niespodziewanie dzień powrotu do domu ze wspaniałych wakacji okazał się najpiękniejszym i najszczęśliwszym dniem w moim życiu, którego nigdy nie zapomnę.
Ten dzień był wyjątkowy ! To co się dziś zdarzyło było niesamowite. Do samego popołudnia mój dzień był całkiem normalny i nie ciekawy. Jak co dzień po lekcjach byłem na treningu piłkarskim. Przez te kilka godzin przyglądał się nam jakiś dziwny pan w garniturze. Wyglądał dziwnie w tak oficjalnym stroju na trybunach hali sportowej. Jego obecność jednak, nie zbyt mnie rozproszyła. W grze szło mi wyjątkowo dobrze. Gdy wyszedłem z szatni, znów ujrzałem tego mężczyznę. Zbliżał się do mnie. W końcu powiedział że jest poszukiwaczem sportowych talentów i ja spodobałem mu się najbardziej. W ten sposób dostałem się do reprezentacji polski juniorów w piłce nożnej ! Do tej pory w to nie wierze ! Nigdy nie zapomnę tego dnia !
1 lipiec 2009 rok, środa, 9:20 Wakacje zaczęły się parę dni temu, a ja dopiero dziś wyjeżdżam do mojego ulubionego wujka. Wujek Mirek mieszka na przedmieściach Krakowa i obiecał mi, że pokaże mi dużo ciekawych miejsc. Nie mogłem doczekać się tego dnia, wczoraj wieczorem nie umiałem z tego powodu zasnąć. Na dodatek dziś wstałem szybciej od budzika o dziesięć minut. Ten sam dzień, 10:00 Jest, w końcu wyjechałem. Nie zobaczę się z przyjaciółmi przez całe dwa tygodnie. Za to spędzę świetny czas z wujkiem i kuzynami.