Pewnego razu postanowiłam pojechać na Marsa. Gdy już tam dojechałam zobaczyłam tam kogoś. Był dziwny, zielony i miał wilkie uszy za to on sam był bardzo mały. Zawołałam do niego: - Dzieńdobry. Jak się zwiesz mały? - Nazywają mnie Edwen - Jest was więcęj? - No pewnie, mieszkamy tu z całą rodziną. Chcesz ich poznać? - Tak, może później. Ale od kiedy tu mieszkacie? - Od zawsze. Widzimy was nieraz, ale wtedy się chowamy, do niektórych zagadujemy i opowiadamy im o nas i o naszym życiu. Wtedy im się to podoba i zostają z nami. Przemieniamy ich i wyglądają jak my. - Ojej! Ja chyba już muszę wracać. Paaa! Kosmita burknął coś pod nosem - zawsze tak jest, łatwo ich spławić. A ja wróciłam do domu. Ojej, okazało się, że to tylko sen. Hahah Ps. Szybko wymyślona historyjka
To był najpiękniejszy sen w moim życiu, przyśniło mi się jak wylądowałam na planecie Igos. Przez wiele dni szukałam czegoś do jedzenia i picia lecz ani tego a ni tego w pewnym momęcie gdy przykucłam na kamieniu spostrzegłam dziwną niebiesko zółtą postać patrzya na mnie zmartwiona. Wystraszona niewiedziałam co powiedzieć ale to cos pierwsz zapytało:-,,Jak podróż, jesteś głodna, boisz sie mnie'. W pierwszej chwili zatakało mnie ale pochwili odzzyskałam głos i odpowiedziałam:-,,Yyyy, nic mi nie jest chyba a głodna jesem bardzo, a bać sie już nie boje. Pomorzesz mi prosze. I tak przez pare tygodni spędziłam najpiękniejsze chwile w moim życie , ponieważ zaprzyjażniłam sie z tą obcą mi na samym początku osobą Ignusą.Była to moja chyba najlepsza przyjaciółka i tak juz zostanie a i jeacze co najważniejsze obiecała mi,że mnie niedługo odwiedzi .
Pewnego dnia razem z rodziną wygraliśmy w konkursie, podróż kosmiczną na księżyc. Byłam bardzo podekscytowana ponieważ taka podróż trafia się raz w życiu i to nie zawsze. W trakcie lotu obserwowałam wszystko z bliska, był to niesamowity widok. Wszystkie gwiazdy pokazane były z bliska. Wylądowaliśmy na księżycu, który z bliska był zupełnie inny. Gdy wysiedliśmy wszyscy zaczęli rozglądać się dookoła. Nagle chciałam wyjąć specjalny aparat żeby zrobić zdjęcie i wypadł mi on z rąk. Chciałam go podnieść ale niestety ktoś mnie w tym uprzedził bo go już nie było. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam dziwną zieloną istotę z wybałuszonymi oczami. Wyglądała jak zielony futrzak.. tyle że na misia to nie wyglądało. Krzyknęłam głośno z wrażenia, jednak istota wcale się nie przestraszyła wręcz przeciwnie zaczęła skakać przyglądając się aparatowi i wydawając przy tym dziwne dźwięki.. coś podobnego do śmiechu. Moja rodzina przybiegła do mnie z szokowaną miną. - Cooo tooo jeeest?- istota wydała z siebie głos, jednak jakby zniekształcony. - Aparat fotograficzny.- odpowiedziałam powoli, tak aby istota mogła zrozumieć sens słów chociaż i tak nie rozumiała bo znowu spytała: - Cooo tooo jeeeest? Wzięłam od kosmity aparat i pstryknęłam robiąc mu zdjęcie. Światło aparatu podziałało na niego rozpraszająco, bo zasłonił się łapkami i zaczął uciekać. - Zaczeeekaj!- krzyknełam i zatrzymał się. - Nikt ci nie zrobi krzywdy- powiedziałam głośno ale spokojnie. Moja rodzina patrzyła to na mnie, to na potwora nie mówiąc nic. Kosmita zaczął powoli podchodzić aż stanął obok mnie patrząc wciąż na aparat. - Ta maszyna robi zdjęcia na których potem się znajdujesz- powiedziałam pokazując mu w okienku aparatu jego na zdjęciu. - Zd-jęcie- powiedział stwór obracając aparat. wszyscy zaczęli się śmiać, a wtedy stwór wziął aparat i pstryknął na nas. - Zd-jęcie- zaczął znów podskakiwać zadowolony najwyraźniej. Potem przez całą wycieczkę na księżycu towarzyszył nam, robiąc zdjęcia, aparatu nie chciał oddać. W końcu przewodnik powiedział że musimy już wracać. Chciałam zabrać aparat od kosmity ale on niestety nie chciał go oddać. - A może chciałbyś inny?- spytałam. - Zd-jęcie- odpowiedział stwór. - Tak, aparat na zdjęcie- powiedziałam. Wyjęłam z torby aparat i go podałam mu. w zamian oddał mi ten ze zdjęciami. - Zd-jęcie- powiedział pstrykając światłem na mnie. Zaczęłam się śmiać, nie chciałam się rozstawać z nim.. bo na prawdę był śmiesznym stworem. Nawet nie bałam się go. Jednak mama sprowadziłą mnie na ziemię: - idziesz? - tak- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę pojazdu kosmicznego mając nadzieję że to nie pierwsze i nie ostatnie spotkanie z tym kosmitą.