Antropologia pełna jest pomysłów, nie znosi nudy i jako taka jest prawdziwą
Dlaczego maklerzy z Manhattanu noszą czerwone szelki? Dlaczego Indianie Bororo twierdzą, że są czerwonymi papugami? Dlaczego żołnierze myślą, że obrzęd "fali" jest w ich życiu niezbędny? Dlaczego co drugi Polak uważa, że "za komuny było lepiej"? Takie pytania - te pozornie błahe i te poważne - stawia dyscyplina, która wyróżnia się tym, że ciągle istnieją spory nad jej definicją, problematyką a nawet nazwą. Etnografia, etnologia, antropologia kulturowa albo społeczna - któż potrafi je rozróżnić?
CZY TO O OWADACH?
Chaos i wieloznaczność terminologiczna powoduje liczne wątpliwości w wyborze adekwatnej nazwy tej gałęzi wiedzy. W Polsce jej początki sięgają XIX-wiecznego ludoznawstwa, które kojarzono często z ratowaniem ginącej kultury ludowej, uznanej podczas zaborów za niezwykle ważny element polskiej tożsamości narodowej. Ludoznawstwo wyparła wkrótce etnografia, którą traktowano jako naukę o kulturze tradycyjnej, chłopskiej lub tzw. plemiennej. W każdym z tych przypadków przedmiotem zainteresowania byli "inni", czyli ludzie kulturowo obcy badaczowi. Do dzisiaj zresztą dziedzina, o której mowa, zajmuje się właśnie badaniem inności, dziwności, choć nie koniecznie bardzo egzotycznej. Etnografowie - np. słynny Oskar Kolberg - zajmowali się zazwyczaj wybraną grupą regionalną lub etniczną, zbierali fakty i opisy, a często także kolekcjonowali przedmioty związane z tematyką swoich badań.
Transformacja pojęcia wiodła następnie do etnologii, która parała się już nie tylko zbieraniem opisów, ale także analizą zmian kultur tradycyjnych, porównywaniem różnych kultur między sobą i szukaniem mechanizmów nimi rządzących. Etnologia, jako dyscyplina akademicka, ukształtowała się na początku XX w. W Polsce powojennej, w ślad za nauką radziecką, określenie etnologia uznano za burżuazyjne, w związku z czym obowiązywała wyłącznie etnografia i etnografowie a także studenci etnografii. Etnologia powracać zaczęła dopiero w latach 80., a obecnie tuż obok niej pojawia się określenie antropologia kulturowa (lub społeczna). Na świecie nazwy te są używane wymiennie, w zależności od tradycji kształtowania się dyscypliny w poszczególnych krajach. We Francji na przykład, nauka ta długo zrośnięta była z socjologią, a swoją tożsamość uzyskała dzięki znanemu całej humanistyce Claude’owi Lvi-Straussowi. W imperium Wielkiej Brytanii pełniła funkcje użytkowe (badania ludów na terenach kolonialnych), przez co rozwinęła się jako antropologia społeczna. W stosunkowo najszerszy sposób antropologię pojmowano w Stanach Zjednoczonych, gdzie od dawna łączyła w sobie elementy takich nauk, jak: archeologia, językoznawstwo, socjologia, psychologia, antropologia fizyczna.
W Polsce etnologia traktowana była niemal wyłącznie jako dyscyplina historyczna. I tak do dzisiaj patrzą na reprezentantów tej dziedziny przeciętni zjadacze chleba, sprowadzając ich pracę do badań nad ginącą kulturą ludową, najczęściej materialną, do ochrony dziedzictwa kulturowego. Czasami bywa nawet jeszcze gorzej. Etnologia? Czy to ma coś wspólnego z owadami? - padają poważne pytania. A może z geologią? Uczeni często spotykają się z całkowitą niewiedzą otoczenia na temat tego, czym się zajmują. Czasami z opresji ratuje ich rzucenie hasła "etnografia", bo wielu ludziom kojarzy się ono z muzeami. Stereotypowe wyobrażenie polskiego społeczeństwa o tej nauce dość mocno kontrastuje z tym, co w kwestii etnologii/antropologii dzieje się obecnie w krajach zachodnioeuropejskich oraz w Ameryce.
ZAWÓD CZY ŚWIATOPOGLĄD?
Najpierw jednak wyjaśnijmy, czym właściwie jest dzisiaj antropologia i czym się zajmuje. Jedna z bardziej zwięzłych definicji głosi, że etnologia/antropologia jest nauką o wewnętrznych mechanizmach wszelkich kultur, także naszej własnej. W centrum zainteresowania nauka ta stawia człowieka jako istotę społeczną, wytwarzającą kulturę. Można więc powiedzieć, że temat swoich zainteresowań etnograf/etnolog/antropolog znajduje w każdym kulturowym artefakcie.
Antropologia daje pełniejszą wiedzę o człowieku niż inne nauki - twierdzi dr Katarzyna Kaniowska z Katedry Etnologii UŁ. Obok dyscyplin humanistycznych, ta swoista synteza obejmuje perspektywę przyrodniczą, wchłonęła socjobiologię a nawet refleksje ekologiczne. Antropologia porządkuje też teoretyczną i metodologiczną refleksję o świecie. Każdy uczony tej dziedziny powie, że antropologia ujmuje kulturę niesłychanie szeroko i to właśnie jest jej zasadniczym walorem. Prof. Zbigniew Jasiewicz z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UAM podkreśla, że o wartości tej nauki stanowi właśnie jej wielowymiarowość. W naszych badaniach pojawia się wymiar indywidualny a także grupowy, lokalny i globalny, związany z wartością szczegółu i wymiar teoretyczny - mówi.
Jakkolwiek się tego nie ujmie, zawsze dojdziemy do wniosku, że dziedzina ta zajmuje się badaniem ludzkiej mentalności i jej wytworów. Specyfika antropologii polega jednak na tym, że wpływa ona również na mentalność samego badacza. To nie jest zawód, tylko światopogląd - uważa prof. Anna Zadrożyńska z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW. Poszukujemy sensów istnienia, ludzkich zachowań i dążeń. Cała ta nauka wypływa z potrzeby zaspokojenia niesłychanej ciekawości świata. Ale jest to potrzeba indywidualna, nie każdy musi ją odczuwać.
Często bywa tak, że badając jakąś obcą społeczność antropolog zostaje zmuszony do refleksji nad własną kulturą i sobą samym. Doświadczyłam tego w trakcie badań nad wyznacznikami tożsamości narodowej Polaków mieszkających na Białorusi - wspomina dr Iwona Kabzińska z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. W pewnym momencie po prostu musiałam zadać sobie pytanie o podstawy mojej tożsamości, o mój stosunek do religii, o sposób przeżywania historii Polski i społeczności lokalnej, do której należę. Musiałam zweryfikować niektóre stereotypy. To też jest powód, dla którego warto uprawiać tę naukę.
WSPÓŁCZESNOŚĆ POD LUPĄ
Co jest charakterystycznym rysem dzisiejszej antropologii? Wydaje się, że przesunięcie pola zainteresowań na współczesność. Aspekty historyczne wyraźnie odchodzą na dalszy plan. W Polsce pozostałością po nich jest instytucjonalne ulokowanie większości katedr i instytutów w strukturze wydziałów historycznych. Zajmujemy się społeczeństwami nowoczesnymi, wchodzimy do miasta, interesują nas rozmaite subkultury, np. młodzieżowe, a także ogromna sfera kultury symbolicznej: współczesne rytuały, kulty, obrzędy, mity, komunikacja niewerbalna - wyjaśnia dr Iwona Kabzińska. Zdaniem niektórych badaczy tematem numer jeden współczesnej antropologii jest tożsamość (narodowa, etniczna, kulturowa, regionalna). Etnolog/antropolog nie tylko obserwuje zjawiska kulturowe, ale wyjaśnia także zachowania reprezentantów określonych grup, np. w sytuacjach konfliktu, kontaktu kulturowego, w relacji mniejszość - grupa dominująca czy postawy wobec zmian systemowych.
Tak więc na przestrzeni ponad stu lat dziedzina ta zmieniła przedmiot swojego zainteresowania: obok kultury ludowej bada teraz kulturę popularną, obok grup regionalnych zajęła się subkulturami, dociekania na temat struktur plemiennych sąsiadują z badaniami procesów narodotwórczych itd. Tradycyjne wątki badawcze, takie jak np. monografie regionów, stanowią dzisiaj tylko cząstkę głównego nurtu etnologii/antropologii, jakim są badania nad kulturą współczesną. Tak jest zarówno w Polsce, jak i gdzie indziej. Jednak do analizy zjawisk współczesnych potrzebna jest, oczywiście, wiedza na temat tradycji, która nadal odgrywa ważną rolę.
INTERESUJĄCE POGRANICZE
Dzisiejsza antropologia bada relacje między kulturą a naturą (socjobiologia, etnomedycyna), kulturą a ludzką psychiką (charakter narodowy, procesy enkulturacji), kulturą a sposobem ludzkiego myślenia (etnolingwistyka, semiotyka kultury), kulturą a organizacją życia społecznego (tutaj wiele wspólnego ma z socjologią, psychologią, ekonomią, prawem, pedagogiką), zgłębia także problematykę związków między poszczególnymi kulturami (zderzenia kultur, akulturacja, adaptacja). Jak widać, nauka ta bardzo blisko graniczy z innymi dyscyplinami - często granice te są bardzo nieostre lub nie ma ich w ogóle. Antropologia korzysta pełnymi garściami z dorobku m.in. socjologii, filozofii, historii sztuki, psychologii, historii, literaturoznawstwa, muzykologii, archeologii czy językoznawstwa a nawet teatrologii i filmoznawstwa. Jest też, oczywiście, odwrotnie, co objawia się w ogromnej liczbie cytowań dzieł etnologów/antropologów w pracach tych dyscyplin. Następuje przenoszenie całych teorii antropologicznych na grunt wymienionych nauk. Obecnie mówi się powszechnie o antropologizacji humanistyki.
W postmodernistycznych dyskusjach przewija się nawet pogląd, że antropologia jest zbiorem wielu dyscyplin, nie tylko humanistycznych - mówi prof. Anna Zadrożyńska. Swoje miejsce ma tu też np. medycyna, technologia czy informatyka, która dotyka przecież problemów kontaktów kultur wirtualnych. Wszystkie te dziedziny zmierzają ku pewnemu centrum mikroświata, jakim jest człowiek.
Najtrudniej chyba jednak zrozumieć różnicę między etnologią/antropologią a socjologią, gdyż proces mieszania się tych dyscyplin jest coraz silniejszy. Właściwie różni je już tylko tradycja. Dziedziny te mają wspólny, oświeceniowy rodowód - twierdzi prof. Janusz Mucha z Zakładu Badania Kultury w Instytucie Socjologii UMK. Socjologia zajęła się rozwojem społeczeństw uprzemysłowionych a etnologia - problematyką inności społeczeństw nieuprzemysłowionych, np. chłopskich. Najpierw różnica dotyczyła zbiorowości, potem okazało się, że ważna jest raczej problematyka. Socjologowie badali racjonalność (w zachodnim rozumieniu) i sformalizowane stosunki społeczne a etnologowie - wszystko to, co nie szło w kierunku racjonalności. James Frazer pisał, że antropologia jest socjologią społeczeństw pierwotnych. Moim zdaniem, socjologia jest antropologią społeczeństw przemysłowych. Dzisiaj okazuje się, że można pisać doktorat z antropologii, badając zachowanie robotnic w fabryce Gerbera. A to jest przecież niby klasyczne zagadnienie z zakresu socjologii pracy! Antropolodzy chodzą po Manhattanie i zastanawiają się, dlaczego szelki maklerów zawsze są czerwone albo dlaczego pediatra klepie świeżo urodzone dziecko dwa razy po pupie - jeśli tego nie zrobi, w przypadku śmierci noworodka może odpowiadać za to zaniedbanie przed sądem.
ANTROPOLOGIA NIE ZNOSI NUDY
Antropologia pełna jest pomysłów, nie znosi nudy i jako taka jest prawdziwą przygodą. Potrafi zaskoczyć nawet po wielu latach jej uprawiania. Ledwo ugruntowała się nowość, jaką był nurt ekologiczny, już pojawiła się tzw. antropologia wizualna, wykorzystująca do badań efekt pracy aparatu fotograficznego i kamery. Dla pełniejszego zobrazowania szerokiego spektrum tej dziedziny przypatrzmy się wybranym tematom, podejmowanym w ciągu kilku ostatnich lat przez badaczy. Prof. Michał Buchowski z UAM bada kulturowe aspekty transformacji ustrojowej.
Interesuje mnie, jak ludzie reinterpretują w myśleniu i działaniu kapitalizm - mówi. Obok problematyki pograniczy etnicznych pojawia się zagadnienie strukturalistycznych interpretacji Pisma Świętego, analiza myślenia magicznego w społeczeństwie konsumpcyjnym, jak i studia o przemianach afrykańskiej gospodarki tradycyjnej w Kamerunie czy narodziny kultu księżnej Diany. Jedni badają zachowania pielgrzymów odwiedzających sanktuaria maryjne, inni wolą analizować plakaty wyborcze. Marzy mi się połączenie wiedzy o kształtowaniu się kultury europejskiej z tym, co się teraz dzieje. Nazywam to "pastiszem kultury współczesnej" - mówi prof. Anna Zadrożyńska. Wyszłam od chamstwa jako marginesu kultury i okazało się, że tknęłam coś niesamowitego. Doszłam do wniosku, że kiedy był cham, była też kultura.
Bardzo popularne są studia etniczne (obecnie zwłaszcza postradziecki Wschód), badania procesów kształtowania się narodowości, ale także rozwój medycyny niekonwencjonalnej oraz antropologia filmu. Studenci lubią badać problemy "gorące", ulotne, np. zjawisko graffiti, albo im bliskie, np. subkulturę techno. Ugruntowaną pozycję mają badacze rozsianej po świecie Polonii. Są oczywiście i tacy, których interesują procesy zmian kulturowych zachodzące w tradycyjnych społecznościach Azji, Afryki lub Ameryki. Ci z reguły prowadzą mniej lub bardziej klasyczne badania terenowe. Wielu z nich uprawia tzw. antropologię naglącą, starając się ukrócić praktyki brutalnego niszczenia grup etnicznych (np. w Amazonii) i pomóc im znaleźć nie najgorsze miejsce w świecie zdominowanym przez kulturę euroamerykańską.
WIEDZA BARDZO UŻYTECZNA
Dotykamy tutaj problemu praktycznej użyteczności antropologii w dzisiejszych czasach. O ile na świecie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, tzw. zaangażowany nurt antropologii jest zjawiskiem dość powszechnym, to w Polsce nikomu na razie nie przychodzi do głowy, aby na co dzień wykorzystywać wiedzę uczonych tej dziedziny. Tam reprezentanci tej dyscypliny mają wpływ na podejmowanie ważnych decyzji administracyjnych i ekonomicznych. W Polsce niedawno ważyła się kwestia nowego podziału terytorialnego kraju. Nikt jednak nie zapytał etnografów/etnologów o ich opinię na ten temat. Podobnie nic nie słychać o roli etnologów w polityce państwa wobec mniejszości narodowych. Brakuje ich też w mediach. A przecież komentarz niezależnego badacza mógłby pomóc odbiorcom w zrozumieniu wielu zjawisk, np. wyjaśnić podłoże wybuchających co rusz konfliktów i wojen, uwrażliwić na funkcjonowanie stereotypów i wynikających z nich uprzedzeń, wytłumaczyć podłoże współczesnych rytuałów, np. słynnej "fali" w wojsku, wyjaśnić istotę tak często spotykanych gwałtów symbolicznych - mówi dr Iwona Kabzińska. Marzy mi się też trwała obecność antropologii w szkolnych programach.
Przypadki zamawiania opracowań wykorzystywanych następnie w polityce społecznej państwa (np. ocena sytuacji Polonii w Kazachstanie) zdarzają się niezwykle rzadko. Z wiedzy etnologów korzystają czasami misjonarze przygotowujący się do pracy duszpasterskiej w odległych krajach. Ciągle nie słychać jednak, aby politycy oczekiwali ze strony uczonych odpowiedzi np. na dość istotne w końcu pytanie, dlaczego prawie połowa Polaków uważa, że "za komuny było lepiej". Żadna inna dyscyplina nie jest przygotowana lepiej do badania tego typu fenomenów - twierdzi prof. Michał Buchowski. Tymczasem antropolog przydatny może być przecież wszędzie tam, gdzie pojawiają się problemy kulturowe - doradzi co uwzględnić w kampanii wyborczej, celnie podpowie wybór symbolu odpowiadającego danej sprawie. Aż dziw, że z antropologicznej wiedzy nie korzystają nawet takie partie, jak na przykład PSL! - mówi prof. Anna Zadrożyńska. Dzisiaj absolwentów etnologii spotkać można w dziennikarstwie, organizacjach samorządowych, kobiecych, doradztwie personalnym, ośrodkach uchodźców. Trudno powiedzieć, że pracują w zawodzie, bo antropologia to spojrzenie na świat a nie zawód, ale mają do tego odpowiedni warsztat.
OTWIERANIE OCZU
Na świecie już dawno doceniono znaczenie antropologii, tak pod względem naukowym, dydaktycznym, jak i użytecznym. W wielu uczelniach amerykańskich antropologia wykładana jest powszechnie a zajęcia na jej temat weszły w skład programów bardzo różnych kierunków studiów, często wcale z nią nie pokrewnych. Dość powiedzieć, że wykładów z jej zakresu słuchają także studenci kierunków ścisłych. Antropologia jest obecnie bardzo modna, cieszy się również olbrzymią popularnością wśród studentów. Nawet w Polsce zainteresowanie nią rośnie z roku na rok (np. w UW na jedno miejsce startowało w tym roku 8,5 kandydatów, podobnie było w UAM). A jednak etnologię studiować można obecnie zaledwie w 6 z 13 uniwersytetów. Studia są rzeczywiście pasjonujące - nauka ta daje w końcu wiedzę bardzo szeroką, interdyscyplinarną. Trzeba poruszać się zarówno w filozofii, historii, historii sztuki czy archeologii, warto zaznajomić się z językoznawstwem czy psychologią. To wyraźnie podnosi jej atrakcyjność.
Nauka ta najpierw otwiera nam oczy na złożoność świata a potem uczy wielostronnego podejścia do analizowanych przez siebie problemów badawczych. Ktoś, kto otarł się o antropologię, inaczej patrzy potem na świat - mówi dr Katarzyna Kaniowska. Może on mało wiedzieć o danej kulturze, ale na pewno zapamięta, że nie jest ona gorsza od jego własnej. Antropolog nie wartościuje badanych przez siebie zjawisk, nigdy więc nie będzie miał za złe choćby tego, że Cyganie prowadzą koczowniczy tryb życia, Azjaci mlaskają w jego towarzystwie a Murzyni nigdy się nie spieszą. Dla etnologa poznanie życia innych - egzotycznych Masajów czy punków z sąsiedniej ulicy - jest próbą zrozumienia ich światopoglądu. Warto też zwrócić uwagę, że nie jest to takie proste, jak się z pozoru wydaje.
METODOLOGICZNA MĘCZARNIA
Problem metodologii w tej nauce jest sam w sobie fascynujący. Jedno z kluczowych obecnie zagadnień metodologicznych dotyczy tego, czy w ogóle lub w jakim stopniu możliwe jest obiektywne opisanie obcej kultury poprzez język, jakim dysponuje badacz. Z problemem przekładania pojęć boryka się każdy, kto bada "obcych" z innego kręgu kulturowego. Amerykański antropolog Nigel Barley, który w arcyciekawy sposób opisał kulisy klasycznych badań terenowych prowadzonych przez siebie wśród Dowayów - jednego z plemion afrykańskich - akcentuje właśnie niemożność zrozumienia reprezentanta innej kultury: - Kto urządza święto? - pytałem. - Mężczyzna z kolcami jeżozwierza we włosach. - Nie widzę nikogo z kolcami jeżozwierza we włosach. - Bo on ich nie nosi (N. Barley, Niewinny antropolog, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997). Problem obiektywności wiedzy o danej kulturze, próby odrzucenia europocentryzmu i utrzymania odpowiedniego dystansu - to wszystko spędza sen z oczu antropologów, bo rodzi nie tylko problemy metodologiczne, ale także etyczne. Napotkać je można zresztą nawet na własnym podwórku. Badanie własnej kultury to rodzaj męczarni - uważa prof. A. Zadrożyńska. Uczony tkwi w niej i jednocześnie jest jej badaczem. Powoduje to swoiste rozdwojenie jaźni. Gdy badamy kulturę współczesną, to podglądamy bliźnich, eksperymentujemy na nich a potem publikujemy wnioski. I nagle okazuje się, że nasze kontakty towarzyskie się popsuły!
Zgodnie z nurtami przenikającymi całą współczesną humanistykę, coraz częściej mówi się obecnie, że antropologia jest sztuką interpretacji faktów kulturowych, a więc o obiektywizmie mowy być nie może. Jednak wydaje się, że dla nauki tej nastał dobry czas. Reprezentujące ją środowiska są, co prawda, niezbyt liczne, ale mają coraz większy wpływ na inne dziedziny. Zdaniem uczonych, perspektywy antropologii są ogromne. Mimo prób unifikacji świata, określanej mianem macdonaldyzacji, zawsze będą jacyś "inni" - twierdzi dr I. Kabzińska. Nie trzeba jeździć do egzotycznych krajów, by badać procesy kontaktu kulturowego, obcości, tożsamości, reakcji na zmiany systemowe.