Ochłonąwszy nieco z pierwszego przerażenia, zacząłem myśleć o lepszym obwarowaniu mego mieszkania. Z początku najbardziej dręczyło mnie to, że przekopałem jaskinię na wylot, lecz po dokładniejszej rozwadze pokazało się, że drugie wyjście było nie tylko nieszkodliwe, ale nawet pożyteczne. Przypuściwszy bowiem, że dzicy obiegną mój zamek i łatwo przebędą mur otaczający front, cóż bym wówczas poradził, nie mając innego wyjścia. A tak pozostawała mi przynajmniej nadzieja ucieczki do lasu, gdzie przecież jakie takie można było znaleźć schronienie.