Wczoraj miałam sprawdzian z matematyki. Okropnie się bałam, bo zależało mi na dobrej ocenie. Dzisiaj nadszedł sądny dzień. Matematyczka oddaje prace. Już od rana bardzo się denerwowałam, wszystko stało mi w gardle. Szłam do szkoły z wielkim trudem, głośno sapałam, brakowało mi tchu. Za godzinę się rozstrzygnie. Matematyka się rozpoczęła. Dźwięczało mi w uszach, nie słyszałam głosów swoich kolegów. Nagle dzwoniacą w mich uszach ciszę przerwał głos nauczycielki, wypowiadającej moje nazwisko. Powoli wstałam z ławki, pot zalewał mi oczy, ręce mi się trzęsły a nogi miałam jak z waty. Krok po kroku sunęłam nieswojo do przodu. Wyciągnęłam nieśmiało rękę, która drżała jak osika. Poczułam kartkę w dłoni. Spojrzałam na sprawdzian i … Jest piątka! Niemożliwe… Tak to piątka. Czułam się jak w siódmym niebie. Moje marzenia się spełniły.
"Spojrzałem na sprawdzian i zobaczyłem .. (jakąś tam ocenę)- opis przeżyć .
pomóżcie na jutro to muszę mieć !
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź