Pewnego ciepłego ,gorącego dnia wraz ze swoim przyjacielem wybrałem sie na basen. Było strasznie upalnie,dlatego postanowiliśmy iść popływać. Po kilku minutach zauważliśmy wysokie trampoliny .Bez chwili zastanowienie pobiegliśmy na nie. Gy weszliśmy na sam szczyt moj przyjaciel bez zastanowienie skoczyl do wody.Tuz po nim ja stanolem na samej krawedzi .Ogarnąl mnie wielki lęk i nie pokój.Wszyscy z dołu zaczeli krzyczeć żebym sie nie bał , że napewno bedzie cudnie i wspaniale.Po długim namyśle i głębokim skupieniu postanowiłem oddać skok do basenu.Gdy byłem w powietrzu uczucie było nie samowite poczułem sie jakby moja dusza wyszła z ciała. W momencie gdy wpadłem do woy, byłem nie co wystraszony. Po wyjściu z basenu byłem z sibie bardzo dumny , ze odwazylem sie pokonac samego siebie. Dltego podsumowujac swoja wypowiedz jestem przekonany , ze warto przelamac swoj strach i emocje.
w wieku 10 lat postanowiłam nauczyć się na rowerze, ponieważ wszyscy z klasy już umieli oprócz mnie. czułam się zawstydzona. rodzice postanowili mi kupić na urodziny rower, poprosiłam też o kask i ochraniacze. uczył mnie jeździć tata. początkowo było trudno, ciągle się przewracałam. pewnego razu jadąc ze stromej górki przewróciłam się , rower mnie przygniótł był to poważny wypadek, aż znalazłam sie w szpitalu. lekarz mówił że gdyby nie kask to by nie przeżyła. gdy już doszłam do siebie znowu postanowiłam uczyć się jeździć, aż po paru miesiącach jeździłam na wycieczki rowerowe oraz brałam udział w konkursach rowerowych,. nauczyło to mnie że nie warto szybko rezygnować z marzeń.
.... mam obecnie 35 lat. szczęśliwą rodzinę, kochającego męża i dwie sliczne córeczki. jednak jeszcze 7 lat temu mogłam nie mieć nic. a zaczęło się to tak... w 2002 roku ja i mirek pobraliśmy się. był ślub, biała suknia, dużo gości i huczne wesele. wszystko jakby z bajki. i pod moim sercem było nasze dziecko które planowaliśmy od dawna. byłam wtedy w trzecim miesiącu ciąży, wszystko było w porządku. lekarz nie dawał żadnych złych diagnoz. tydzień po weselu okazało się że z dzieckiem dzieje się coś złego. okazało się że było martwe. to był dla mnie ogromny cios. tak bardzo pradnęłam tego maleństwa. aby zapomnieć o bulu zaczęłam sobie po trochu popijać. z dznia na dzień piłam coraz więcej. po miesiącu okazało się że już wogóle nie trzeźwieje. wszyscy chceli mi pomóc, jednak ja nadal piłam z myślą o tym że zapomnę. po dwóch miesiącach mój mąż namówił mnie na leczenie. powiedział ze wszystko badzie w porządku ze będziem=y mieć jeszcze dużo dzieci. w ośrodku przebywałam osiem miesięcy.lekarz chciał mnie już wypuścić po trzech lecz sie bałam ze znowu wróce do nałogu. po powrocie do domu wszystko się zmieniło. dotarło do mnie ze pokonaliśmy z mężem te wszystkie trudności. po pół roku od wyjścia z osirodka znowy zaszłam w ciążę i okazało się że urodziły nam się śliczne bliźniaczki, zdrowe i śilne.