Ten wyjazd był zaplanowany od dawna. Bardzo się na niego cieszyłam, gdyż od dwóch lat nie widziałam moich dziadków. Wstaliśmy bardzo wcześnie rano, ale czekała nas daleka droga. Strasznie się niecierpliwiłam. Gdy dojechaliśmy, zbliżała się pora obiadowa. Moi dziadkowie kupili nowy dom, którego jeszcze nie widziałam. Był on biały, dwupiętrowy z czerwonym dachem. Na balkonie na piętrze rosło mnóstwo pięknych kwiatów. Do domu wchodziło się po trzech stopniach, przez niewielki ganek, na którym stały różne akcesoria ogrodnicze. Przez mosiężne drzwi wejściowe wchodziło się do chłodnej sieni. Tutaj zdjęliśmy buty. Na lewo od wejścia było malutkie pomieszczenie gospodarcze, a zaraz obok przestronna łazienka. Salon urządzony był bardzo nowocześnie: na ścianie wisiał wielki, plazmowy telewizor a z wieży z głośnikami porozwieszanymi w czterech rogach ścian leciała muzyka. Mieli też bardzo miękkie kanapy oraz oszklone półki na książki. Tego się po moich dziadkach nie spodziewałam. Ich poprzedni dom nie dorastał temu do pięt! Babcia podała do stołu. Zjedliśmy pyszny obiad, zawsze uważałam babcię za najlepszego kucharza w mojej rodzinie. Następnie dużo rozmawialiśmy, nie widziałam dziadków od bardzo dawna, więc musiałam co nieco opowiedzieć. Nawet nie zauważyłam, jak nieubłaganie szybko posuwały się wskazówki wielkiego zegara. Czas szybko minął i musieliśmy się zbierać. Przy pożegnaniu z dziadkami rozpłakałam się - nie wiedziałam w końcu, kiedy znowu ich zobaczę. To był wspaniały dzień, ta wizyta bardzo mi się podobała i z niecierpliwością czekam na kolejną.
