Mój pierwszy egzamin. Mój pierwszy egzamin był bardzo dla mnie emocjonalny. Czułam że moge nie zdać lub źle go napisać. Aż mi się gorąco zrobilo na wiadomosc ze jest juz jutro. Nadszedł ten czas. Egzamin już za 15 minut a ja caly czas sie denerwuje serce wali mi jak szalone jakby zaraz mialo wyskoczyc,robi mi sie gorąco na samą myśl jakie moga byc tam pytania których nie umiem. Już po.!. Nawet dobrze poszlo teraz w środku czuje ulge i nareszcze odetchnelam teraz tylko martwic sie czy zdam, ale sądze ze moja wiedza na tym tescie byla bardzo dobra. Hurra zdalam miala 65pkt./70pkt. Bardzo sie ciesze huraa !!! Jestem podekscytowana w srodku czuje dume z siebie. To było mocne przezycie. Liczę na Naj!
Idąc na egzamin z kolegami mówiłem, że to przecież jakiś świstek papieru, kilka zadań i problem z głowy. Kiedy znalazłem się w klasie i zobaczyłem egzamin na stoliku serce zaczęło walić mi jak młot. Ręce natyczmiast stały się śliskie i mokre. Nie wiedziałem co się ze mną dzieję. Koledzy od razu zauważyli moje zdenerowwanie. Zaczęli nawet ze mnie żartować: - Ty, cwaniaku, coś tak pobladł? Przecież to kartka paieru i niec więcej. Gdy juz siedzialem w ławce, patrząc na arkusz egzaminacyjny dostałem jakiś dziwnych drgawek, zacząłem zapominac wszystko czego uczylem sie poprzedniego dnia wieczorem.. Tak mijały sekundy, minuty... Wreszcie podszedł do mnie nauczyciel i zapytał sie mnie czy dobrze się czuję. zA plecami słyszałęm smiech kolegow. Odpowiedziałe.: -TAk , dziękuję , wszystko w porządku. Nie wiem jak to sie stało, ale nagle słyszac szmery rozmow moich kolegow, chwycilem dlugopis i zaczlaem pisac. Zostalo mi tylko jakies 20min. Pisałem wszzytko chaotycznie, bez namysłu.. Myślałęm ze to bedzie praca na najwyzej ocene dopuszczajaca... ALe dostałem piątke! A moim kolegom szczeka opadła. hahha ;DD