"Moja podróż na nieznaną planetę"(opowiadanie z elementami opisu). Pomocy z góry Dziękuje ; **

"Moja podróż na nieznaną planetę"(opowiadanie z elementami opisu). Pomocy z góry Dziękuje ; **
Odpowiedź

Pewnego ranka popijając kakao i przeglądając poranną prasę zauważyłam pewne ogłoszenie : " oferujemy najtańsze i najlepsze wycieczki w kosmos. Wybierz się na Marsa lub nieznaną jeszcze ludzkości planetę! skontaktuj się z nami!"... Minęła chwila zanim zorientowałam się jaka szansa przede mną stoi i to z otwartymi ramionami, kosmos, podróż w kosmos, może tam gdzie jeszcze nikt nie był? Tak, teraz albo nigdy, nie ma czasu do stracenia. Dokończyłam pić kakao i natychmiast wyszłam z domu, aby udać się do kosmicznego biura podróży. Droga nie była długa. Kilka minut jazdy autobusem i już byłam na miejscu.Weszłam do tajemniczego, srebrnego gmachu, przywitał mnie miły recepcjonista, od razu zorientował się ,że wiem o biurze z ogłoszenia, bo od razu zapytał: " Pani pewnie w sprawie wycieczek w kosmos? Tak, tak... Korytarzem, a potem drugie drzwi na lewo". Byłam trochę zaskoczona nagłą i niespodziewaną informacją ,że właśnie zaraz może zacznę planować moją kosmiczną wyprawę. Dzięki wskazówkom recepcjonisty bez problemu doszłam do wybranego pokoju. Zapukałam i drzwi same się otworzyły, weszłam. Sala była mała i zawalona jakimiś papierami, pewnie w sprawach podobnych do mojej. Nie było żadnej kolejki. Przy wąskim biurku siedział dość krępy mężczyzna w szarym garniturze. - Proszę usiąść- powiedział pokazując ręką na krzesło po przeciwnej stronie biurka. - Dzień dobry nazywam się ( tu podajesz swoje imię i nazwisko) i przyszłam w sprawie wycieczek w kosmos, chciałabym się wybrać się na jakąś nieznaną planetę i.. - Oczywiście, bardzo dobrze , bo większość naszych klientów chcę zobaczyć z bliska Słońce. Zlokalizowaliśmy niedawno planetę, niezbyt daleko oddaloną od Plutona, nikt jeszcze na niej nie był. Postanowiliśmy ,że zostanie ona planetą "nieznaną" specjalnie do właśnie takich wycieczek.Czy ta oferta pani pasuje? - Jak najbardziej. Czy będziemy teraz ustalać szczegóły wycieczki? - zapytałam - Nie, chociaż właściwie to tak... Uda się pani do pokoju obok, przejdzie tam pani szkolenie i zaraz pani wyprawa się rozpocznie. -och, bardzo dziękuję- odpowiedziałam i wyszłam bez pożegnania , bo ot tej chwili myślałam tylko o jednym - szkoleniu, starcie rakiety, lądowaniu i wszystkim innym z tym związanym. Przed drzwiami sali od szkoleń wzięłam głęboki oddech i na chwilę zamyśliłam. Zanurzyłam się w swoich kosmicznych myślach zapominając o wszystkim. Lecz w porę uświadomiłam sobie ,że na razie jestem na Ziemi i mam zapukać do drzwi. Jak poprzednie nie musiałam nawet nasikać klamki ,żeby pokój ujawnił się w całej swojej okazałości. Przywitała mnie szczupła kobieta. Powiedziała ,że mam usiąść w Gwiazdobraczu. Gwiazdobraczem nazwała rakietę przytwierdzoną do podłogi. Udałam się do Gwiazdobracza i nagle zaczęłam się unosić w powietrzu. Wpadłam w jakiś trans potem niczego nie pamiętałam. Ze stanu tej dziwnej hibernacji wyrwał mnie donośny, kobiecy głos. - No, no, ładnie przeszłaś szkolenie, ale... - Zaraz, zaraz, ta " śpiączka" to był test?! - zapytałam - A jakże! W drodze do celu też tak będziesz spała. W czasie kiedy ty sobie smacznie chrapałaś, my zmierzyliśmy ci ciśnienie, puls i inne takie -odpowiedziała kobieta która była właścicielką donośnego głosu. Była wysoka i miała wodniste, ale wesołe oczy. - Czyli ,że właśnie teraz będę lecieć w kosmos?- zapytałam - Tak , tak. Polecę z tobą , bo ktoś musi kierować rakietą. No ubieraj skafander! - to mówiąc rzuciła mi owy skafander i pokazała jak go założyć. Po obraniu skafandra wyszłam z kobietą z biura. Przed nami czekała rakieta. Weszłam do niej, usiadłam na specjalnym fotelu następnie zapięłam pasy. Znowu wpadłam w dziwny trans niepamięci. Obudziłam się kiedy wylądowałyśmy. Od razu wyszłam rakiety widząc ląd. Planeta była szaro-fioletowa. Rosły na niej dziwne rośliny, wyglądały jak różnokolorowe kabelki. Wszędzie biegały jakieś zwierzęta podobne do królików. Jeden zwierzak przybiegł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Zachwycona przyjaznym nastawieniem zwierzątka nie zauważyłam, że rakieta odleciała. Nie wiedziałam co robić. Jednak zauwazyłam ,że w jednej kieszeni skafandra jet jakaś kartka. Wyjęłam ją i przeczytałam wiadomość jaka na niej była: " nie martw się ,że rakieta odleciała. Zostaniesz tu ( na tej planecie) tydzień, tlenu ci wystarczy, rakieta wróci za pięć dni.Pozdrowienia!!!" Nie zamartwiając się zaczęłam bawić się ze zwierzakami podobnymi do królików. Były bardzo milutkie. Lubiły podgryzać "kabelkowe" drzewka. Po mile spędzonym dniu zaczęłam szukać noclegu. Poszłam w głąb lądu. Spotkałam istoty podobne do ludzi. Miały pomarańczową skórę. Porozumiewałam się z nimi na migi. Pozwolili mi u nich przenocować. Postanowiłam ,że zostanę tu do powrotu rakiety. Opowiedziałam im na migi jak wygląda moja planeta. Te pięć dni zleciało bardzo szybko. Zwiedziłam prawie całą planetę. Chciałam zostać dłużej ale nie mogłam. Wsiadłam do rakiety i znowu wpadłam w hibernację. Obudziłam się na Ziemi, kiedy wylądowałam przed biurem razem z tą samą kobietą , którą lodowałam na tamtej planecie. Podziękowałam jej. Zapłaciłam za wycieczkę i udałam się do domu. Kiedy znalazłam się w moim pokoju zaraz wszystko opisałam w moim pamiętniku i z głową pełną wspomnień poszłam spać z nadzieją ,że w krainie snów odbędę kolejną fascynującą podróż w kosmos...

Dodaj swoją odpowiedź