Dawno, dawno temu w miejscowości Podwawelska żyła sobie mała dziewucha co mówili na nią kaczucha. Dziewczę co miało piwne i charyzmatyczne oczy cieszyła się z tego, że jest najbrzydsza. Krycha mówiła sobie jeśli ktoś mnie kiedyś pokocha to ożenię się z nim odrazu. No i znalazł się chętny. Heniek z okolicy wzięli ślub i mieli szkaradne dzieci.
Pewnego dnia mała Hania poszła do chorej babci. Babcia miała na imię Halina. Dziewczynka troskliwie opiekowała się chorą babcią Haliną. Przyniosła jej chleb, herbatę, herbatniki i chusteczki higieniczne. Babcia miała bardzo dobry humor. Powodem tego była wizyta hojnej wnuczki. Po godzinie spędzonej u chorej babci, dziewczynka wróciła do domu na hulajnodze i do późnego wieczora bawiła się z koleżankami w harcerzy na huśtawkach obok hotelu.
1.Chart uciekł chyżo w chaszcze głucho charczał,schylał paszczę. Chciał go schwytać hardy zając, charta honor za nic mając. Przez zeschnięte gnają krzaki, chart już puchnie daje znaki, chce odetchnąć pełen skruchy: nie pozwala szarak głuchy! W końcu zając ,syty pychy, usiadł w cieniu, gdzie kąt cichy Szczeknął, warknął, z ucha zdmuchnął polny pył. Taki z niego hultaj był. Hymn śpiewając, w huku dział, hufiec nasz przed siebie gnał. Za husarią szła piechota i z Podhala druhów rota. Wszystkim w duszach harfy grają bo żołd dzisiaj wypłacają! 2. Na obozie harcerskim druch Hubert urządzał pobudkę. Stawał na placu i grał na harmonijce hejnał. Harcerze pędzili jak huragan do nowych przegód. Najbardziej zuchy lubiły jazdę na hulajnodze... Wieczorem dyrektor dał hasło do rozpoczęcia uroczystości. Zabrzmiał hymn narodowy. Dzieci wręczyły gościom bukiet hiacyntów i pamiątkowy herb Warszawy... Następnego dnia wszyscy poszliśmy na wielkie miasto Warszawy. Stała tam Ciocia Hani, która handlowała serwetkami. Sama ja haftuje w różne wzory. Nie jest to błahe zajęcia, bo wymaga wiele cierpliwości.Pani poczęstowała zuchów sokiem z marchwi. xd