Nasza ucieczka trwała już wiele tygodni. Byliśmy bardzo zmęczeni, Nel chorowała, niemal co dzień spotykały nas nowe przygody, z których kilka mogło zakończyć się tragicznie. Poruszaliśmy wciąż się skalnym wąwozem. Pewnego dnia drogę zagrodził i nam ogromny głaz, który jakąś tajemniczą siłą został oderwany od brzegu wąwozu. Pomiędzy ścianą a oderwaną skałą pozostał tylko wąski przesmyk. Saba, który wsunął się w to przejście, natychmiast wycofał się czymś wyraźnie przestraszony. Gdy Kali wdrapał się na brzeg wąwozu, tajemnica została wyjaśniona: w skalnej pułapce utkwił słoń! Drogę powrotu odcinał mu ciężki głaz, natomiast koniec parowu stanowiła przepaść i spadająca w nią rzeka. Zwierzę nie miało żadnej możliwości samodzielnego oswobodzenia się. Słoń był już bardzo słaby, leżał na brzuchu i tylko z najwyższym trudem poruszał trąbą. Okazał się bardzo wychudzony, na jego zapadłych bokach wyraźnie rysowały się żebra. Już dawno obgryzł liście z wszystkich drzew, do których miał dostęp. Ja chciałem zastrzelić nieszczęsne zwierzę i w ten sposób przerwać jego cierpienia. Nie dopuściła do tego Nel. Ubłagała mnie, bym zrezygnował z tego rozwiązania i wszyscy zaczęli znosić jedzenie dla więźnia. Słoń pochłaniał ogromne ilości melonów z drzewa chlebowego, strąki akacji, liści i traw.
Wyobraź sobie, że Staś/Nel pisał/-a dziennik podróży po Afryce. Wybierz jedną z przygód bohatera/-ki i opisz ją.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź