Słońce królowało już ponad wioską. Gdy Dajenna wyszła na zewnątrz, jej oczom ukazał się zwykły, codzienny gwar - ludzie wszędzie się spieszyli, jakby nie zauważając siebie nawzajem. Przed jej oczami rozpościerał się plac otoczony zewsząd zabudowaniami. W kilku miejscach tylko wąskie uliczki rozdzielały ten mur zabudowań. Dziewczyna postanowiła się porozglądać po okolicy i ruszyła przed siebie. Rozglądając się wokoło stwierdziła, że nie jest to zbyt przyjemna okolica. Wszędzie kurz, brud, ciasne i biedne chatki robiły bardzo złe wrażenie. Ludzie, odziani bardzo skromnie, wręcz ubogo, też nie wyglądali na szczęśliwych. Dajenna bacznie przyglądała się temu wszystkiemu. Idąc przed siebie patrzyła na samo miasto, ale też na ludzkie twarze. Te często zatroskane, zamyślone zniszczone pracą z zazdrością patrzyły na piękną elfkę. Nie znalazła tam ani krzty miłości, czy dobra, za to mnóstwo bólu, zawiści, zachłanności. "Czaka mnie tu dużo pracy. Tym ludziom naprawdę potrzebna jest pomoc." - pomyślała. Nagle jej uwagę przykuł pewien widok. W rogu placu siedział starszy człowiek w łachmanach. Był kaleki- bez jednej nogi. Tuż obok niego siedział pies, mały kundelek, zapewne jedyny przyjaciel starca. Dziewczyna widziała jego ciepły wzrok. Wyglądał na żebraka, więc dziewczyna podeszła doń i podała mu z uśmiechem kilka dukatów oraz trochę suchego prowiantu. - Dziękuję ci, moja dziecino - powiedział - twój wspaniały uśmiech jest najwspanialszym darem. Dziękuję ci za wszystko. Do życia niewiele mi potrzeba. Żyję to jakby rzec powietrzem. Ale ponad wszystko brak mi ludzkiej życzliwości. Dajenna usiadła obok, przysłuchując się słowom starca. - Masz zachodnie rysy- rzekł - Chyba nie mieszkasz tu. Więc kim jesteś. - Nazywam się Dajenna i jestem elfką. - Własnym oczom nie wierzę. Już raz w życiu widziałem elfa. Takiego widoku się nie zapomina i nie da z niczym pomylić. Ale oczy już nie te... Tylko, że elfy nie zjawiają się nigdzie bez powodu. Więc ty też pewnie nie jesteś wyjątkiem. Cóż cię sprowadza w te nieprzyjazne strony? Dajenna opowiedziała mu o swojej misji. Czuła, że może objawić mu co zamierza zrobić z ludźmi. - Dziękuję, dodałaś mi nadziei, na to, że w ludziach tkwi dobro i że to można jeszcze zmienić. Powodzenia i szczęścia ci życzę. To jest potrzebne. - Dziękuję - wstała, ukłoniła się elfim zwyczajem i odeszła. Poszła dalej obserwować miasto. W pewnym momencie zauważyła coś złowieszczego. Pobiegła w stronę tego zdarzenia. Nie wiedziała jak bardzo to pokrzyżuje jej plany.
napisz opowiadanie (fantasy)
zeby bylo długie
POMOŻCIE!!!
musze to miec na dzisiaj!!
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź