zalocznik licze na naj;)
Byl piekny sierpniowy wieczor. zblizala sie godzina 20.00. Z niecierpliwoscia oczekiwalam na wymarzony odpoczynek.Oderwalam oczy od telewizora i pzenioslam spojrzenia na zdjecia z poprzednich wakacji. "Oczyma wyobraźnie" widzialam juz plażę,mozrze i slonce.Cieszylam sie na myls dlugo wyczekiwanego wypoczynku. Moje marzenia zostały przerwany pilną informacją podaną w programie telewizyjnym . Proszone o nie opuszczanie doku, poniewaz beda silne opady deszczu i porywy wiatru.Nagle uslyszelismy krople deszczu na parapecie.Coraz mocniejsze uderzeania.Zerwala sie straszliwy wiatr .Bylismy przekonani, ze nasz wyjazd bedziemy musieli odłożyc na inny termin.Uslyszlam grzmot pioruna, który uderzyl w doma na koncu naszej ulicy.Mama zauwazyla mała trąbe powietrzna , ktora szybko sie przemieszcz. Szybko zapakowalismy sie do samochodui nie czekając na nic, staralismy sie odjechac jak najdalej od tej nawalnicy. Za nami widac bylo cos strasznego, niewyobrazalnego. Ciemnosc,porywy wiatru ,pioruny,latające przedmoty a nawet dachy domow. To bylo straszne,uciekalismy tak przed siebie okolo godziny .Gdy oddalilsmy sie na ttle, ze bylo juz to bezpieczne,tata zatrzymal samochod. W radiu podawano informacje, ze nasza miejscowosc prawie cala zostala zniszczona. Gdy bylo to mozliwe, powrocilismy do swego domu. Okazalo sie , ze dachu juz nie mamy, a czesc murow runela.Patrzylismy przerazanie na to wszystko. Jeedna w calym tym nie szczesciu, najwazniejsze bylo to ze, nam sie nic nie stalo i jestemy razem. Dom sie odbuduje.