Trzy koleżanki wybrały się na wycieczkę do starego zamku. Świeciło słonko, dlatego poszły pieszo. Leśna dróżka doprowadziła je do zamku. Przez ogromną bramę weszły do środka i w tym momencie drzwi się zatrzasnęły. Dziewczynki ze strachu dostały gęsiej skórki. Nagle usłyszały, że ktoś się zbliża i zobaczyły ogromnego stwora z wielką siwą brodą. Przerażone nie mogły się ruszyć z miejsca. Okazało się, że to był dozorca, który pilnował, żeby dzieci nie włóczyły się po zamku. Starszy pan odprowadził dziewczynki do bramy. One pobiegły szybko w dól, byle prędzej znaleźć się w domu.
"Przygoda z mrówkami" Wydarzyło się to na tegorocznych wakacjach, które spędziłam w domu. Wśród licznych obowiązków znalazłam czas na zabawę. Pewnego dnia wybrałam się z kuzynem i koleżanką do lasu na grzyby.Wyruszyliśmy bardzo wcześnie. Po godzinie doszliśmy na miejsce i rozpoczęliśmy szukać grzybków. Zauważyłam,że wśród krzaków znajduje się ogromne mrowisko. Postanowiłam pomóc trochę mrówkom w pracy.Przenosiłam je na patyku i pogłębiałam im otwory w mrowisku. Bardzo mi się to podobało. Czas mijał nam bardzo szybko. Dlatego też, poczuliśmy się trochę zmęczeni i postanowiliśmy odpocząć. Wyjęliśmy przyniesione smakołyki i zaczęliśmy jeść. Po chwili zaczęłam piszczeć, ponieważ czułam jak coś chodzi mi po nogach i szczypie. Okazało się , że to były mrówki, te które wcześniej męczyłam. Po powrocie do domu ,zrozumiałam ,że nie należy naruszać mrowisk, bo są to domy mrówek. A ona są bardzo pracowite i wytrwałe. Dlatego powinniśmy brać z nich przykład.
Był szary , poniedziałkowy świt. Nie magłam dłużej dusić budzika pod poduszką. Dzwonił zbyt głosno. Zerwałam się z łóżka i tak o pól godziny za póżno. Poniedziałek to najokropniejszy dzień dla mnie. Poszłam umyć zęby i twarz, zaczęłam sie pakować , bo oczywiście zapomniałam tego zrobić wczoraj, a pewnie nie chciało mi się. Włączyłam radio. Słuchając go szybciutko połykałam kanapki i popijałam zimnym mlekiem z lodówki. Wybiegłam z domu rozpieta, bo Magda już czekała na dole. Od samego początku zaczęła krzyczeć , że już prawie ósma i się spóznimy. Magda spojrzała na mnie jakoś dziwnie i zaczęła się głośno śmiać. Trochę mnie zdenerwowała, ale.. w końcu spytałam co jest.. ona jeszcze głosniej smiała się i patrzyła na moje nogi. Spojrzałam też i co na stopach miałam swoje ulubione łapetki tygryski. Magda podniosła głowe i powiedziała, teraz to juz napewno się spóznimy idż się ubrać . Sytuacja tez mnie rozsmieszyła. Wróciłam do domu , ubrałam buty i powoli nie spiesząc się poszłyśmy do szkoły, co ciekawe mawet byłyśmy na czas.