Pewnego dnia robiłem imprezę urodzinową. Zrobiłem zaproszenia i rozdałem je kolegom. Gdy je zobaczyli bardzo się ucieszyli, gdyż dawno nie byli na imprezie. Kilka dni później, gdy naszykowałem już wszystko co potrzebne na urodziny, a była godzina 17.00 przyszli niespodziewani goście. Zdziwiłem się, ponieważ impreza miała być godzinę później. Wprowadziłem ich do domu, przy wejściu dali mi prezenty. Podziękowałem grzecznie, ale z otworzeniem musiałem poczekać, aż przyjdą inni. Gdy nadeszła zaplanowana pora przyszli zaproszeni koledzy. Włączyliśmy muzykę i zaczęliśmy się wygłupiać, jak to w gronie przyjaciół. Chwilę później mama przyniosła tort, zaśpiewali mi "Sto lat" i zdmuchnąłem świeczki. Wszyscy usiedli do stołu i zaczęli jeść. Tort im smakował jak wszystko inne mojej mamy. Bawiliśmy się w różne gry, graliśmy w karty i jakoś minął już czas, gdy koledzy musieli iść do domu. Zrobiło mi się smutno, ale nic nie mogłem poradzić. Wyszli grzecznie dziękując. Ja niestety musiałem posprzątać po gościach. I tak minął mi dzień moich urodzin. Liczę na naj... proszę...
Stoję przy oknie i widzę jak moi koledzy grają w tenisa stołowego. Sebastian jest bardzo skoncentrowany na grze. Na razie oboje nie przepuścili żadnej piłki. Teraz Przemek mówi do Sebastiana, że musi iść do domu. Kolega bez chwili zastanowienia łapie piłkę, a Przemek krzyczy, że punkt dla niego. Drugi gracz mówi, że to nie wporządku, ponieważ naprawdę myślał, że ten musi iść do domu. Widzę jak do stołu ping-pongowego podchodzi Ania. Przyjaciele uśmiechają się do niej, a ona do nich. Teraz do siebie coś mówią, ale nie rozumiem, gdyż mówią za cicho. Ania i Przemek zaczynają grać. Dziewczyna właśnie zdobyła punkt. 'Kolejny punkt dla Anulki' krzyczy Sebastian. Jest 11-9. Wiadomo kto jest zwycięzcą. Wygrała Ania.