Wczoraj w godzinach popoludniowych wraz z kolegami wyjechalismy karetka na objazd Warszawy. Na skrzyzowaniu ulic Trebackiej i Krakowskiego Przedmiescia pod nasze auto malo nie wpadl jakis chlopak. Przez to prawie nie wjechalismy na chodnik. Chlopak chyba uczynil to niechcacy, bo gdy wraz z kolega wyskoczylismy z auta, chlopak oddalal sie. Zawolalem go i z ironia w glosie zaprosilem go do ,, auta smierci'. Kolega zazadal od niego kenkarte i papierosa. Szczeniak tlumaczyl sie, ze nie zauwazyl samochodu, ze on jest niewinny, ze zaczytal sie w ksiazce, ktora trzymal w dloni. Na nic zdaly sie jego tlumaczenia. Szybko wpakowalismy go do samochodu i zawiezlismy do siedziby gestapo na Alei Szucha.
Jezeli chcesz, to mozesz to zmodyfikowac ;P