1.Pobyt w Krakowie. 2.Zwiedzenie Wawelu . 3.Poznawanie miasta. 4.Nagłe zniknięcie kolegów. 5.Poszukiwania. 6.Odnalezienie chłopców . 7.Powrót z wycieczki . Napisz Opowiadanie . Musi być dłuuuuugie!!!!!!!

1.Pobyt w Krakowie. 2.Zwiedzenie Wawelu . 3.Poznawanie miasta. 4.Nagłe zniknięcie kolegów. 5.Poszukiwania. 6.Odnalezienie chłopców . 7.Powrót z wycieczki . Napisz Opowiadanie . Musi być dłuuuuugie!!!!!!!
Odpowiedź

Byliśmy z klasą V i IV w Krakowie. Zwiedzaliśmy Wawel, i inne zabytki miasta. Pani (wpisz nazwę) (np.) Ola i pani Gracja opowiadały nam o tym miescie, że zbudowano je bardzo dawno temu i tylo tyle się utrzymało. Dla mnie to dużo, ale dla pań i tych któży tu mieszkaja jest to bardzo mało. Zrobiłam sobie zdjęcie ze studentami, któzy zarabiaja stojąc na rynku i jeśli sie wżuci monetę można zrobić zdjecię ale wtedy także się ruszają. Zrobiłam także zdjęcie Wawelu, smoczej jamy i smoka. Oczw. nie prawdziwego, podróby tak zwanej. Kiedy wychodziliśmy z lodziarni, pani Ela zauważyła że nie ma Kacpra z IV klasy, oraz Sebastiana z naszej VI klasy. Zaniepokoiło to nas i zaczęliśmy szukać. Szukaliśmy i szukaliśmy, na Wawelu, w smoczej jamie, nawet w bryczkach i toy-toyu ale ich nie było. Bałam sie, że nasza panią Ele wsadza do więzienia, bo była bardzo miła. Pani Ola też była miła, ale pani Gracja była sroga. I jeszcze uczyła V klasę, najbardziej rozbrykana w szkole, więc była nerwowa. Agnieszka Fiks opowiedziała mi, jak pani Gracja raz wyrzuciła piórnik Tymoteusza za dwór i kazała mu po niego iść, a wyrzuciła go ponieważ Tymek miał pięć kredek, tego samego koloru, i to były wszystkie jego kredki, ołówek i pióro, a gumki, linijki, ostrzawki, zmazika itp oraz itd nie. Martwiłam się, aż nagle gdy szłam do miejskiej łazienki, pani Gracja usłyszała coś w zaroślach. Byłam odwazna i podeszłam tam, a tutaj nasze "zguby": Sebek oraz Kacper, którym łzy spływały po policzkach jakby wodospad. Powiedzieli, że poszli do toy-toya a kiedy wyszli, nas nie było. Powiedzieli tez, że bali się że zostana tu na zawsze i że ktoś ich weźmie, np. policja do domu dziecka. Ale tak się nie stało i razem poszliśmy do autobusu i wróciliśmy do szkoły, gdzie czekały juz na nas panie Patrycja i Katarzyna, oraz panowie: Edward, Jakub i Jan. Wszyscy chcieli się dowiedziec jak tam było, podobnie jak dzieci, które widząc nas wchodzacych do szkoły, zaczęły biegac po wszystich klasach i wołać: Przyjechali! Oni już przyjechali! Naprawdę przyjechali! co innych nie zaciekawiło i tylko ci z trzeciej klasy, którzy niecierpliwie czekają na zielona szkołę, podeszli pod drzwi i niedało się ich prawie otworzyć, poniewaz to najliczniejsza klasa w szkole. Jest ich aż 25! Ale wszystko się dobrze ułożyło, bo mama po mnie przyjechała i nie musiałam odpowiadać na pytania dociekliwych uczniów III klasy. -Koniec

Dodaj swoją odpowiedź