Co roku cieszyłam się, że zbliżają się święta. Tajemniczy nastrój, ciepło rodzinne.. Jako mała dziewczynka święta Bożego Narodzenia w pierwszej kolejności kojarzyłam z prezentami. W sumie nic dziwnego, każde dziecko uwielbia prezenty! Tak, więc i ja nie byłam wyjątkiem. Wkrótce przestałam wierzyć, że aniołek przynosi prezenty.. Z czasem zaczęłam cenić inne elementy tradycji związane ze świętami.. Te codzienne poranne roraty i lampion, który świecił szczególnym, magicznym blaskiem.. Ten zapach choinki przystrajanej bombkami, słodyczami, gwiazdkami, włosami anielskimi i ręcznie robionymi dekoracjami .. Te zapachy tradycyjnych potraw unoszące się z kuchni po całym domu- coś pięknego! Pomaganie przy strojeniu świątecznego stołu- na coś wreszcie mogłam sięprzydać! Plus główna atrakcja – śnieg! No, bo święta bez niego nie są prawdziwe. On dodaje takiej tajemniczości światu.. Jak z bajki. Wyczekiwanie z utęsknieniem na pierwszą gwiazdkę. Z bratem wlepialiśmy nosy w szybę i każdy z nas chciał zauważyć ją jako pierwszą.. Opłatek i życzenia.. Wspólna modlitwa.. Poważna, pełna ciepła, pojednania, przebaczenia, przyjaźni, miłości.. Upragniona wieczerza wigilijna.. 12 tradycyjnych potraw, dodatkowe nakrycie,sianko wychodzące spod obrusu.. Rozkosz dla podniebienia- w Wigilię wszystko smakuje inaczej! Prezenty.. Każde dziecko tkwiło w przekonaniu, że aniołek wlatuje przez uchylone okno i pozostawia mnóstwo kolorowych cudownych paczek z równie oszałamiającą zawartością. Każdy z nas pamięta jak wypatrywał z podnieceniem za oknem tajemniczej postaci, która dostarcza nam prezenty... Wspólne śpiewanie kolęd, zawsze wywoływało u mnie radość w sercu.. bliskość.. Nie wyobrażam sobie bez nich świat! Rodzinna pasterka o północy.. Nawet nie przeszkadzał mi ten mróz szeleszczący pod nogami.. Liczyło się, że idzie cała rodzina, a ja wraz z nimi. Tak naprawdę takiej prawdziwej atmosfery nie da się opisać.Ona pozostaje w naszych sercach.. Oryginalna, nietykalna, co roku porównywalna z poprzednimi.. Choć na zawsze pozostanie w mojej świadomości obraz malutkiej dziewczynki, biegnącej pod choinkę i rozpakowywującej po kolei wszystkie podarki, jakie tam znalazła..
24,12,10 Dzień wigilii. Od samego rana ktoś krząta się po kuchni,możliwe że bez celu. Pachnie karpiem i kutią.Razem z babcią ubireamy choinkę. Wieczorem wszyscy zasiedliśmy do pięknie przyszokowanego białym obrusem stołu i zaczęliśmy wieczerzę.Po wieczerzy rozdaliśmy sobie prezenty.Dostałam sweter od babci! Sama go zrobiła! Jest cudowny!! Jestem bardzo zmęczona położę się spać i rano do kościółka:) proszę o najj:)
25 grudzień 2010 Drogi Pamiętniku, bardzo zabawne jest to, jak ludzie szybko dorastają. Pamiętam jeszcze święta, gdy byłam mały i marzyłem żeby dostać nowy samochodzik czy grę na komputer. Teraz, gdy już jestem trochę starszy, wiem co jest ważniejsze od prezentów. Przygotowania do wieczerzy zaczęły się już koło 6, gdy ja i moja mama poszliśmy na ostatnie roraty. Kościół był pełen ludzi, ledwo zmieściłem się w ławce, gdzie siedzieli moi koledzy. Muszę się przyznać, że przegadałem pół mszy, o tym, co marzy mi się pod choinkę, ale ciii. Po roratach, wybrałem się do sklepu, który dziś był otwarty do 10, a po powrocie zabrałem się za gruntowne wysprzątanie całego domu. Mama się ucieszyła, bo podobno, jak przysłowie mówi "Jaki jesteś w wigilię, taki przez cały rok". Ciekawe. Nawet nie zauważyłem, gdy zapadł zmrok i wybiła godzina 18. Wtedy mama zawołała nas do stołu. Cała rodzina (ja, moja siostra, mama, tata i babcia) znaleźliśmy się odświętnie ubrani w salonie, gdzie stał ogromny stół i choinka, którą sam przystrajałem. Przełamaliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do wieczerzy. Bez wahania mogę powiedzieć, że wszystko było pyszne i spróbowałem wszystkich 12 potraw. Mniam :D W końcu dobiegła najbardziej wyczekiwana przeze mnie chwila - rozdanie prezentów. Stan prezentów: gitara elektryczna, o której marzyłem od roku, koszulka AC/DC, parę innych ubrań i gra komputerowa. Nie powiem, ale jestem zadowolony. Moja rodzina też, w szczególności siostra, która dostała wszystkie cztery tomy powieści "Zmierzch". Chyba także je przeczytam. Kończę, bo wybieram się z mamą do kościoła. Cześć.