tutaj masz gotowy nekrolog: niezbyt dokładnie sprecyzowałaś pytanie :D http://zadane.pl/wypracowanie/Nekrolog_F_Chopin-18414
Polską muzykę ludową; mazurki, polonezy, kujawiaki, oberki i krakowiaki Chopin znał od dzieciństwa, były stale grywane w dworach szlacheckich i domach mieszczańskich. Pieśni i tańce ludowe poznał jednak lepiej w ich czystej formie na wsi mazowieckiej. Bogaci koledzy zapraszali młodziutkiego Frycka na wieś na wakacje. Szczególnie cieszył się z pobytu w dworze rodziny serdecznego przyjaciela, Dominika Dziewanowskiego w Szafarni. Tutaj uczestniczył w weselach, obchodach dożynkowych i słuchał z bliska grajków i śpiewu wiejskich dziewcząt. Oto w liście z Szafarni do rodziców z sierpnia 1825, 15-letni Fryderyk opisuje swoje zaangażowanie jako muzykant dwuosobowej kapeli wiejskiej (zaczęło się od przyśpiewek dziewcząt na naszego Warszawiaka, że chudy kieby pies i bardzo szybki a później: Fryc jak nie utnie dobrzyńskiego na skrzypkach o trzech strunach, tak rzępolił, jakby drugi o czterech nie potrafił. Zaczęły się skoki, walc i obertas. Już była prawie jedenasta, gdy Frycową basetlę przynosi, gorszą od skrzypcy. Dorwawszy się zakurzonego smyka jak zacznę basować, takem tęgo dudnił, że się wszyscy zlecieli patrzeć na dwóch Fryców, jednego przygrywającego na skrzypkach, drugiego na jednostrunnej rzępolącego basetli. Innym razem Szopenek, (tak pisano wówczas) musi chytrze podpłacić dziewczynę, ażeby mu powtórzyła oryginalną śpiewkę, aby ją mógł dokładniej zapamiętać. W Szafarni Chopin redaguje komiczny Kuryer Szafarski z własnymi rysunkami i świetnymi karykaturami, dając próbę swych wszechstronnych talentów. Romantyczną ideę szacunku i miłości do pieśni gminnej, wniesioną przez literaturę, realizował Chopin jako kompozytor nie w popularnej formie przeniesienia oryginalnej melodii i dodania akompaniamentu fortepianowego lub orkiestrowego. Takich salonowych, upiększanych i ułatwionych polonezów i mazurków drukowano setki. Ale Chopin miał ambicję być lepszym, najlepszym artystą ludowym, wykształconym i europejskim. Miał też talent do słuchania i zgłębiania istoty muzyki ludowej, do rozumienia temperamentu i fantazji artystów ludowych, ich radości, zmęczenia ciężką pracą, smutku, łez i bardzo ludzkiego cierpienia. W swej mądrości i genialnej intuicji wiedział Chopin, że tak uszlachetnione i uduchowione elementy muzyki ludowej, ukształtowane artystycznym językiem i jasną konstrukcją formy dzieła koncertowego, będą lepiej rozumiane przez elitę wykształconą i zapewnią swe miejsce w kulturalnej skarbnicy ludzkości. Tak to młodziutki Chopin tworzył nowy, indywidualny kierunek najgłębiej pojętego romantyzmu, poszukującego istoty człowieczeństwa jednostki i narodu. Podniósł ludowe do ludzkości. Tyle skarbów otrzymał dwudziestoletni Chopin od Polski, od jej tragicznej historii, od bogatej i oryginalnej muzyki ludowej od kochających serc rodziny, przyjaciół i entuzjastów jego wspaniałego talentu. Teraz wyjeżdżał zagranicę ażeby już nigdy nie wrócić. On sam, jak i rodzice i zaprzyjaźnieni muzycy byli przekonani, że jedzie studiować u najsławniejszych pianistów i kompozytorów, ale gdy dotarł do Paryża, tej artystycznej stolicy Europy, to wszystkich pianistów na śmierć zabił swą niesłychaną techniką wirtuozowską i oczarował wielkich twórców swą niepowtarzalnie piękną muzyką, pełną szlachetnego artyzmu, wdzięku i polskiego kolorytu. Najpierw przejeżdżał w listopadzie 1830 przez Wiedeń, gdzie już w sierpniu 1828 r. jako student próbował swoich możliwości koncertowych. Najpierw zagrał swoje Wariacje La ci darem la mano z Don Juana Mozarta, na fortepian i orkiestrę (skomp. 1827), o których wypowiedział historyczne słowa romantyk Robert Schumann: Panowie, odkryjcie głowy, oto geniusz. Jeszcze większe oklaski otrzymało Rondo a la Krakowiak na fortepian i orkiestrę (1828). Na ogólne żądanie bisu i na prośbę reżysera ażebym wziął jeszcze polski temat (do improwizacji) wybrałem Chmiela, co zelektryzowało publiczność, nie przyzwyczajoną do takich pieśni. Moje parterowe szpiegi zaręczają, że aż skakano na ławkach. Z wielkiego sukcesu tego występu można wysnuć następujące wnioski: 1.Chopin znał na pamięć tę starodawną weselną pieśń obrzędową, jak i wiele innych, na których tematy swobodnie improwizował już od kilku lat; 2. improwizowanie na temat prostej melodii dawało szansę wykazania się artyście zarówno wirtuozowską techniką gry i twórczym talentem wyobraźni muzycznej; 3. Chopin potwierdził swą świetną znajomość ówczesnej kultury muzycznej, rozumiał, że Europa pragnie zmiany stylu klasycznego, psutego przez miernych naśladowców Mozarta i Beethovena muzyka polska wnosi świeży i prawdziwie romantyczny powiew. We Wiedniu zastała Chopina wiadomość o wybuchu Powstania Listopadowego. Pragnąc uspokoić młodego polskiego patrioty nowo poznany doktor Malfatti (nadworny lekarz cesarski, ożeniony z Polką, leczący także Chopina) na próżno się stara mnie przekonać, że każdy artysta jest kosmopolitą. Choćby i tak było, to jako artysta jestem jeszcze w kolebce, a jako Polak trzeci krzyżyk zacząłem. Jeszcze bardziej tragiczne przeżycia owładają duszę zrozpaczonego Chopina, gdy w Stuttgarcie dowiaduje się o upadku Powstania. Z lęku o los najbliższych i walczących w powstaniu przyjaciół i z żalu za nieszczęsną ojczyznę, przeklina cara, zbrodnie moskiewskie i jako artysta znajduje siłę, aby przekazać stan swej czułej i udręczonej duszy, piorunując i rozpaczając na fortepianie. Tak powstały owe sławne, zwane później rewolucyjnymi utwory: Etiuda c-moll oraz Preludia d-moll i a-moll. Należy zauważyć, że Chopin nie pisze utworów o czytelnym programie literackim czy obrazowym na konkretne fakty z Powstania ani nie określa w tytule nastroju swej duszy, ale są to dzieła, w których kompozytor przerektyfikowuje (jak sam pisze) swoje indywidualne stany rozpaczy, żalu i bólu patriotycznego. Wyczuwamy jednak, że w tych utworach (także w balladach i polonezach) jest dramatyczna historia Polski i gorący polski patriotyzm. O sile działania wyrazu patriotycznego dzieł Chopina pisał jego wielbiciel, sławny romantyk Robert Schumann: Gdyby samowładny monarcha północy wiedział, jak niebezpieczny wróg grozi mu w dziełach Chopina, w pełnych prostoty jego mazurkach, zabroniłby w swym państwie wykonywania tych utworów: są to armaty ukryte wśród kwiatów? Później hitlerowcy zabronili grania kompozycji Chopina w Polsce! W walce z carem Mikołajem odniósł Chopin piękne zwycięstwo: oto na propozycję zostania pierwszym pianistą Jego Cesarskiej Mości odpowiada odmownie, argumentując: Jakkolwiek nie brałem udziału w powstaniu 1831 r., gdyż byłem za młody, to jednak sercem byłem z tymi, co je robili. Dlatego uważam się za emigranta, który to tytuł nie pozwala mi przyjąć innego. Zwyciężył, ale odniósł ranę: oto obrażając cara wiedział, że traci na zawsze szansę przyjazdu do Polski. Chopin nie chełpił się swoim patriotyzmem, miłość do Ojczyzny uważał za obowiązek i honor. Na emigracji zawsze garnął się do rodaków, wspierał ich finansowo i cenił wyżej od królów, książąt i ambasadorów, dla których grywał; ostatnim jego publicznym występem był koncert w Londynie w 1848 r. na rzecz polskich emigrantów. O patriotycznym duchu muzyki Chopina pisze wspaniale obiektywny krytyk francuski Bellaigue w 1840 r.: Nie znamy drugiego muzyka, który by był bardziej od niego patriotą. Jest on Polakiem znacznie więcej, niż którykolwiek Francuz był Francuzem. Włoch Włochem lub Niemiec Niemcem. Jest nikim innym tylko Polakiem, a z tego zniszczonego, mordowanego kraju polskiego wyłania się jak nieśmiertelna jego dusza, jego muzyka. Serce jego narodu biło w jego piersi. O historycznej roli muzyki Chopina w życiu narodu pisze Karol Szymanowski, uznany jako następca Chopina, w ten sposób: Był on istnym darem niebios zesłanym nam w najcięższej godzinie niewoli. Jest istotnie coś czarodziejskiego w tym fakcie, że zjawił się On nagle w chwili, gdy był nam historycznie najbardziej potrzebny. Krzepił serca polskie razem z Mickiewiczem, Moniuszką, Matejką i Sienkiewiczem. Emigranci polscy w paryskim Towarzystwie Literackim żądali od Chopina, ażeby zamiast głupich etiud pisał operę narodową albo symfonię, bo to większa sława a także temat narodowy na scenie. Jeśli nie operę, to nie powinienem nic innego pisać, jak tylko mazury a polonezy, bo to narodowa polska muzyka. Boże uchowaj, czego nie nagadali. Milczałem, bo jak nie czują, to im polskości w moich nutach nie pokażę. Mickiewicz też, w kącie z fajką milczał Zrobiło mi się gorzko i smutno, na płacz się zbierało i wyszedłem nie żegnając się z nikim. Tylko Norwid wiedział, że w każdej nucie Chopina jest: Polska od zenitu Wszechdoskonałości dziejów Wzięta tęczą zachwytu Polska przemienionych kołodziejów! Mickiewicz przekonał się do genialnej muzyki Chopina i uwielbiał w niej najgłębszą polskość. Tak opisuje Chopin swoje spotkania artystyczno-patriotyczne z Mickiewiczem: Znowu Mickiewicza widuję onegdaj był u mnie Wiem po co przychodzi i zaraz grać siadam Ostatnio długo mu grałem bojąc się na niego spoglądnąć, a słyszałem, że płacze Jak wychodził za głowę mnie ścisnął najczulej, a w czoło mocno pocałował, pierwsze tego wieczora wymówiwszy słowa: Bóg ci zapłać! Przeniosłeś mnie nie dokończył bo łzy go znowu za gardło ścisnęły. Tak oto dwaj wieszcze-wygnańcy kochali po swojemu Polskę. Cyprian Norwid uwiecznił 150 lat temu w nekrologu wielkość Chopina i jego dzieła: Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel, Fryderyk Chopin zszedł z tego świata. Umiał on najtrudniejsze sztuki zadanie rozwiązywać z tajemniczą biegłością umiał bowiem zbierać kwiaty polne, rosy z nich ani puchu nie otrząsając najlżejszego. I umiał je w gwiazdy, w meteory, że nie powiem, w komety całej świecącej Europie, ideału sztuką przemieniać. Przezeń ludu polskiego porozrzucane łzy po polach w diademie ludzkości się zebrały na diament piękna i kryształami harmonii osobliwej. Wszędzie jest bo w Ojczyzny duchu mądrze przestawał w Ojczyźnie spoczął, bo jest wszędzie Rocznica Chopinowska, obchodzona na całym świecie jest okazją do pytania: czy dzieła Chopina trafiły pod strzechy co znaczy: czy wielu z dzisiejszej młodzieży ma w swoich zbiorkach taśm i dysków bodaj jeden ulubiony utwór Chopina? Czy pójdziemy chociaż raz w życiu, na koncert lub recital muzyki chopinowskiej, ażeby szukać w niej mądrej i głębokiej prawdy o duszy swojej i duszy narodu. To będzie odkrywcza rozmowa z geniuszem! Jeżeli nie z pobudek artystycznych pójdziemy na koncert chopinowski to powinniśmy iść tam z ambicji patriotycznej. Tym możemy Amerykę naprawdę zdobyć. Pięknie, że na ostatniej Paradzie Pułaskiego dzieci niosły portrety Chopina, ale byłoby jeszcze piękniej, gdyby przed trybuną zaśpiewały pieśń Chopina Życzenie (Gdybym ja była słoneczkiem na niebie), którą w r. 1828 śpiewała cała Warszawa, zachwycona talentem młodziutkiego twórcy. Kochajmy naszego Wieszcza narodowego, bo mimo, że nie wygłosił dumnego wyznania: Ja kocham cały naród, to uczynił to najgłębiej, mocniej i piękniej w swojej nieśmiertelnej muzyce.