Żydzi w twórczości pozytywistów – obcość czy odmienność?

Pozytywizm to epoka poważnych przemian niemalże we wszystkich dziedzinach. Następuje rewolucja techniczna, zmienia się spojrzenie ludzi na świat. Jednym z głównych haseł pozytywistycznych była asymilacja Żydów, czyli głębsze włączenie ludności żydowskiej w życie narodu polskiego oraz przeciwstawianie się postawom antysemickim. Program ten zakładał kulturowe i narodowe zjednoczenie ludności polskiej i żydowskiej, przy czym zachowana miała zostać odrębność wyznaniowa. W dziełach literackich i artykułach pozytywiści zaczęli opisywać kulturę żydowską po to, aby ludzie mogli się z nią zapoznać, a tym samym zbliżyć się do ludzi wyznania mojżeszowego.

Maria Konopnicka w swoich utworach pisze o niedoli i cierpieniach ludzi. W noweli pod tytułem „Mendel Gdański” porusza ona problem antysemityzmu. Bezpośrednią przesłanką do napisania tego utworu była dla autorki akcja podjęta przez literatów w odpowiedzi na rozruchy antysemickie. Tytułowy bohater to mądry, stary Żyd o imieniu Mendel. Jest on introligatorem, wychowuje samotnie wnuka - sierotę, przez całe swoje życie ciężko pracuje dla Polaków. Mendel Gdański jest uosobieniem wielkiej godności osobistej, ufając w ludzką dobroć nie lęka się tego, o czym mówią wszyscy, czyli nadchodzących pogromów ludności żydowskiej. Według niego prawa dla wszystkich obywateli kraju powinny być równe bez względu na ich rasę czy wyznanie. Stary Żyd nie rozumie, dlaczego ludzie chcieli go pobić, skoro uczciwie zarabia na swój chleb, pracuje dla Polaków. Z godnością odpowiada na antysemickie argumenty zegarmistrza, że „Żyd to zawsze obcy” czy „Żyd to byle pieniądze miał”. Jego zdziwienie spowodowane traktowaniem ludności żydowskiej przez antysemitów jest o wiele większe niż innych, którzy doświadczyli na własnej skórze prześladowań, ponieważ jest on doskonale zadomowiony w swojej kamienicy. Sąsiedzi cenią go, szanują i nie mogą pogodzić się ze złem, jakie go spotyka. W obronie Mendla stanął student mieszkający na poddaszu, jednak nie był on jego jedynym sprzymierzeńcem: powróźniczka, stróżka i straganiarka przybiegły żeby ostrzec swojego introligatora przed napaścią. Chciały one także wystawić w jego oknie krzyż lub jakiś obrazek święty, dzięki któremu napastnicy ominęliby jego mieszkanie, jednak nieugiętość jego postawy moralnej oraz wielka odwaga nie pozwoliły mu na ukrywanie swojej tożsamości, swojego pochodzenia i wiary. Przez całe życie Mendel trwa przy własnych przekonaniach i nawet w obliczu niebezpieczeństwa, jakie mu grozi nie jest w stanie z nich zrezygnować.

W noweli „Mendel Gdański ” Maria Konopnicka apeluje o tolerancję oraz zagwarantowanie ludności żydowskiej takich samych praw, jakie mają Polacy, gdyż Żydzi żyjący w tym kraju czują się z nim związani równie mocno jak ludność polska. Poprzez prześladowania i pogromy antysemici wzbudzali w sercach Żydów nienawiść do miast, w których żyją. Bardzo trafnym ukazaniem tego faktu są słowa Mendla kończące utwór:
„Nu, u mnie umarło to, z czym ja się urodził, z czym sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał… Nu, u mnie umarło serce do tego miasto!”

Autorka ukazała w noweli, że ci, którzy znają Mendla, darzą go szacunkiem, natomiast ludzie, którzy nie mieli z nim nigdy żadnych kontaktów oceniają go na podstawie jego wiary, a nie tego, jaki jest. Konopnicka ukazała w ten sposób główny powód prześladowań Żydów, a mianowicie to, że byli oni oceniani na podstawie pogłosek, tego, co mówi o nich większość.
Antysemityzm według autorki „Mendla Gdańskiego” to najgorsze zło i trzeba z nim walczyć wszelkimi możliwymi sposobami, ponieważ niesie on ze sobą bezsensowną nienawiść, przemoc i tragedię niewinnych ludzi. Zdaniem pisarki najważniejszym krokiem do walki z antysemityzmem było zaangażowanie się w nią ludzi o dużym autorytecie, którzy dawaliby przykład innym - gdy proboszcz uchylił kapelusza, widząc modlącego się mendla, dzieci przestały wyśmiewać się z modlitw starca.

Drugi ważny utwór, w którym poruszana jest kwestia żydowska, to „Lalka” Bolesława Prusa. Ocena Żydów w tym utworze jest niejednoznaczna, pisarz ukazuje ich zarówno pozytywnie jak i negatywnie. W pozytywnym świetle autor przedstawia doktora Szumana i starego Szlangbauma, którzy czują się Polakami. Szuman, podobnie jak Mendel z noweli Marii Konopnickiej, uważa, że Warszawa jest jego prawdziwym domem, a różnice narodowościowe wynikające z innej wiary czy obyczajów właściwie dla niego nie istnieją. Stary Szlangbaum wykazał się patriotyczną postawą, brał udział w powstaniu styczniowym, był zesłany na Syberię i dzięki temu czuł się Polakiem. Jednak mimo tego społeczność polska traktowała ludzi wyznania mojżeszowego jako podmiot gorszy, odtrącała ich. Żydzi w utworze Prusa są przedsiębiorczy i wykorzystują każdą okazję do zarobienia pieniędzy. Zdobywanie majątku jest dla nich sprawą najważniejszą, potrafią oni dla niej poniżać się, ale i być aroganccy, bezwzględni i pogardliwi. Na tle niezaradnych i niedołężnych Polaków mieszczanie pochodzenia żydowskiego, prezentują się w powieści Prusa o wiele lepiej. Dlatego też, polskie mieszczaństwo traktuje ich jako konkurentów, mówi o nich z niechęcią - „Wszystko ci Żydzi zagarniają”. Arystokracja gardzi Żydami, ale niejednokrotnie ma u nich duże długi i wchodzi z nimi w interesy.
Prus w sowim utworze ukazuje Żydów podobnie jak Konopnicka przedstawiła postać Mendla Gdańskiego. Ci, którzy ich znają, utrzymują z nimi kontakty zachowali wobec nich szacunek, nie ważne jest dla nich odmienne wyznanie, liczy się to, jakimi są oni ludźmi.
Nowela Marii Konopnickiej była odezwą na apel Elizy Orzeszkowej, która w swojej rozprawie publicystycznej „O Żydach i kwestii żydowskiej” udowadnia, że stereotyp „żyda – maszyny do liczenia pieniędzy” nie jest poparty konkretnymi dowodami, a jedynie wynika z przekonań dawnych pokoleń.

Poprzez ukazanie ludności żydowskiej w przedstawionych przeze mnie utworach nie można jednoznacznie określić czy była ona uznawana przez pozytywistów za obcość czy odmienność. Jedno jest pewne: ludzie, którzy znali Żydów, szanowali ich, pomimo odmiennej religii traktowali ich jako „swoich”, a nie obcych. W pewnym sensie byli oni „inni”, stanowili pewną odrębność ze względu na wiarę, jednak dla ludzi, którym byli bliscy ich wyznanie nie było podstawę do oceny tego, jakimi są ludźmi. Istnieje również druga strona medalu. Ludzie, którzy nie znali kultury żydowskiej, nie mieli z nią bliższego spotkania, nie mogli zrozumieć Żydów, więc opierali się na stereotypach i to one stanowiły podstawę ich oceny tego narodu. Ludność żydowska była dla nich obca, a co gorsza ludność polska nie chciała tego zmienić tylko wciąż brnęła dalej w stereotypowe przekonania.

Dodaj swoją odpowiedź