W miłości do teatru nie ma pośpiechu Nie liczy się jutro ani dzień dzisiejszy Tam serce staje w chwilowym bezruchu A potem milczy w hałasie oklasków
Wszędzie nosi się zapach starości Aktorów i ich ról Na całej sali ciemno Tylko małe światełka na drodze oświetlają schody Już wszystkie miejsca zajęte Szmery się uciszają I nagle światło rozbłyska Zaczynają grać spektakl Wszyscy zaczynają podziwiać Cudowny wysiłek aktorów Wzruszają się ich miłością Na koniec już tylko brawa szeleszczące dookoła Bo jak biała płachta śniegu zakrywa tą scene miłości
Teatr? Oszyby dzwoni jesienny deszcz Nienawiść w okno puka. O życie,czemuś tak okrutne jest, czy życie to też sztuka? Na deskach teatru grać wypada. Robią to mistrzowie sceny. Moja znajoma jak aktor gada, lecz nie ma już widzów i sceny.