Vincent Van Gogh-symbolizm ekspresyjny
Vincent van Gogh urodził się 30 marca 1853 roku w Groot Zundert,w północnej Brabancji/Holandia/.Jego ojciec,Theodorus,był kalwińskim pastorem. Vincent miał czworo młodszego rodzeństwa lecz najmocniejsze więzy łączyły go z młodszym o cztery lata bratem, Theo, który zawsze i na każde zawołanie będzie brata wspomagał materialnie i duchowo.
Vincent miał siedemnaście lat, gdy zaczął pracować. Zostaje sprzedawcą w słynnej galerii-antykwariacie Goupila w Hadze. Dwa lata później napisze pierwszy list do Theo. Korespondencja między braćmi stanowi zjawisko wyjątkowe ;z 650 zachowanych listów pochodzi większość naszej wiedzy o van Goghu.
Vincent okazuje się znakomitym marszandem i galeria wysyła go wpierw do filii w Londynie, a potem do oddziału paryskiego. Trzeba dodac, że młody sprzedawca mówi biegle po francusku i angielsku. W 1876 roku , Vincent opuścił galerie definitywnie. Czuje się powołany do głoszenia ewangelii. ,,Chcę zostać pastorem.Pragnę pocieszać biedaków...”-pisał w listach do brata. Po dwóch latach przerywa jednak studia teologiczne.
Van Gogh postanowił poświecić się sztuce dopiero w dwudziestym siódmym roku życia. Rysowanie było jego cichą, nieco skrywaną pasja już od dawna, ale traktował je jako-nieodzowną może –zawsze jednak tylko rozrywke, marginalny sposób notowania wrażeń. Bo główne swoje powołanie widział w duszpasterstwie i pracy kaznodziejskiej. Zmiana decyzji dokonała się po długiej walce, podczas długiego pobytu w belgijskim zagłębiu węglowym Borinage/1878-1880/*.Osiedla się tu wśród nędzarzy. Inspirowany żarliwą wiarą uczy dzieci górników czytania, pisania i katechizmu, pilęgnuje chorych, a w wolnych chwilach rysuje. Z tego okresu pochodzą jego pierwsze rysunki z natury.
W połowie 1879 roku dowiedział się, że protestancka gmina, której był kaznodzieją nie przedłuża z nim umowy. Załamany przyjechał do rodziców do Etten, ale wkrótce, gdy tylko Theo dał mu trochę pieniędzy, pojechał znowu do Borinage. Coraz więcej rysował i malował kopie obrazów podziwianego przez siebie Milleta.
Następnego roku w kwietniu ponownie przyjeżdza do Etten ,do rodziców.Theo wraz z kuzynem, uznanym malarzem scen rodzajowych Antonem Mauve podtrzymują go na duchu i zachęcają do dalszego malowania.Vincent zakochuje się w owdowiałej kuzynce Kee Voss, kiedy jednak proponuje małżeństwo Kee odrzuca go stanowczo. Daremnie nalega i Prosi...Zbliża się Boże Narodzenie. Ojciec-pod pretekstem, że opuścił nabożeństwo-nazywa go wykolejeńcem i nieudacznikiem i wymawia mu mieszkanie. Vincent ucieka do Hagi.Znajduje schronienie u Mauve’a, z którym jednak wkrótce się pokłócił. Jest grudzień 1881.
Osamotniony Vincent zaniechał malowania, włóczył się od baru do baru. Któregoś wieczoru poznaje Christine-szwaczkę, sprzątaczkę, a gdy nie wystarczało na życie-prostytutkę. Sien, bo tak ją nazwał, ma kilkoro dzieci i znowu jest w ciąży. Zamieszkali razem. Van Gogh miał modelkie i szczere przekonanie, że ratuje kobiete upadłą. Rodzina, znajomi nikt nie akceptuje tego związku. Wszyscy się od niego odsunęli. Opuścił Sien dopiero wtedy gdy uświadomił sobie, że jego podopieczna nie ma zamiaru zostać obiektem zbawczych zabiegów niedoszłego pastora. Vincent van Gogh ma 29 lat.
Znowu pojawia się w Neunen, u rodziców, którzy zarzucają mu, że żyje na koszt brata, że nic nie sprzedaje...Konflikty powtarzają się coraz częsciej.
Kolejny dramat odciśnie piętno na życiu Vincenta. Zakochał się, tym razem z wzajemnością, w córce sąsiadów. Margot Begeman. Oświadcza się lecz jej rodzice odmawiają zgody na małżeństwo. Margor próbowała się otruć. Wprawdzie odratowano ją, ale plany wspólnego życia legły w gruzach.
26 marca zmarł nagle ojciec, Teodor van Gogh. Jego śmierć przypieczętuje zerwanie więzów Vincenta z resztą rodziny, z wyjątkiem Theo,który od tej chwili stał się mu jeszcze bliższy. W tym czasie malował Jedzących kartofle, mroczne płótno, do którego wiele razy będzie jeszcze powracał. Jakże to obraz odległy od proponowanej przez Milleta promiennej apoteozy wiejskiego życia. U van Gogha chłopska egzystencja przesiąknięta jest smutkiem. Dominuje twarda, brutalana bieda, bez pociechy, bez krztyny radości.
Van Gogh z kaznodziei stał się malarzem, ale istota jego powołania nie zmieniła się przez to, ani nie osłabła fanatyczna gwałtowność, chęć zatracenia się w pracy dla dobra innych. Całe życie dręczony był niepewnością i myślą o tym ,że jest bezużyteczny, że coraz bardziej staje się ciężarem dla najblizszych, zwłaszcza dla brata. Owa myśl zdaje się nadawac piętno niecierpliwości
Wszystkim jego wysiłkom, przyspiesza i tak gorączkowe artystyczne dojrzewanie. ,,Za moje malarstwo płace ryzykiem życia, ono zabrało mi połowę rozumu”-pisał do Thea przed śmiercią. Jednak odnosi się wrażenie, że jego ostatnia próba popełnienia samobójstwa była związana z nadzieja, że nie była prostym gestem rozpaczy. Zdążył jeszcze powiedzieć bratu, że zrobił to ,,dla dobra wszystkich”*
Autorytetem w sztuce dla van Gogha byli siedemnastowieczni holenderscy pejzażyści i malarze rodzajowi jak Rembrandt,Millet.Podążając ich śladem,chciał ukazywać ludzi , ,,pospolitych”,takich z jakimi obcował,żył w Borinage,w Brukseli i w Hadze.Wzorując się na Millecie,pragnął być malarzem chłopów ,których malował i szkicował podczas pobytu w rodzinnym domu w Nuenen.Do momentu zetkniecia się z impresjonizmem czyli do 1886 roku,obrazy van Gogha sa ciężkie,mroczne i drapieżne.Takim właśnie dziełem jest płótno zatytułowane Jedzący kartofle pochodzące z pierwszego okresu twórczości malarza,podsyumowujace pracę pierwszych pieciu lat,ukończone w Nuenen w roku 1885.
,,Chłopów należy malować tak jakby się było jednym z nich i myślało tak jak oni” Vincent w liście do Thea.,,Starałem się jak najsumienniej –doniósł bratu-stworzyc obraz ludzi ,którzy w świetle lampy jedza ziemniaki,siegając rękami do miski ,ludzi którzy tymi samymi rękami orali ziemię:chcialem ażeby obraz ten był apoteozą pracy rąk ludzkich i codziennej strawy tak uczciwie przez nich zdobytej.[]Przez całą zimę snułem w ręku wątek tej tkaniny,dla której szukałem ostatecznego kształtu,a jeśli teraz powstała tkanina o kształcie surowym i szorstkim, to nie mniej prawda pozostaje,że poszczególne jej nitki były dobierane ze starannością i na zasadzie określonych prawideł.I zaiste może się zdarzyć,że będzie to prawdziwy obraz chłopów.”**
,,Jedzący kartofle”
Obraz przedstawia patrzących nieruchomo przed siebie ,przygnębionych i nieszczęśliwych wieśniaków.Nawet światło zdaje się zanikać.Van Gogh osiąga pożądany efekt stosując grubą,brutalną kreskę.Pomysł tego obrazu powstał któregoś wieczoru,gdy van Gogh przyglądał się rodzinie de Grootów zebranej wokół stołu ,pod wielką lampą.Znał ich dobrze ponieważ Gordina de Groot ,a matka rodziny,pozowała mu już do portretu chłopki.
Na zarzut ,,nieudolności” i ,,błędów” tej kompozycji malarz odpowiadał:,,Wierzę,że jeśli stworze jakies prace ,to nawet ze swymi błędami będą one miały w sobie jakieś własne życie ,własną racje bytu,która każe zapomnieć o ich wadach ,szczególnie ludziom ceniącym charakter,tym ,co rozumieja,iż się rzeczy przepuszcza poprzez uczucie i świadomość.”**
Nie sposób docenic wpływu ,jaki na malarstwo van Gogha wywarli impresjonisci ,z którymi stykał się bezpośrednio i których dzieła poznał podczas dwuletniego pobytu w Paryżu ,od marca 1886 do początków 1888 roku.Kiedy w marcu 1886 roku Van Gogh przyjeżdza do Pryża ,zamieszkuje u brata,który od kilku lat prowadzi francuską filie galerii Goupila.Zdecydowany uczyc się malarstwa zapisuje się na kursy Cormona,akademickiego malarza tematów historycznych.Właśnie tam zaprzyjażnił się z bywalcem nocnych spelun,karłem i początkującym malarzem-hrabią Henri de Toulouse Lautrec.Obaj wkrótce dojdą do wniosku,że Cormon nie może spełnić ich oczekiwań.Odchodzą..
Po trosze dzięki bratu,Vincent odkrył świat innego malarstwa.Theo wierzył w impresjonistów i wbrew obowiązującym opiniom gromadził na zapleczu galerii,przeznaczone dla nielicznych amatorów,obrazy Moneta,Pissarra,Sisleya i Degasa.Tam Vincent zobaczył prace Moneta,które zachwyciły go fakturą i kolorystyką.U Theo poznał tez Gauguina.
Przebywając w Paryżu,brat przedstawia go impresjonistom i zaopatrującemu ich w materiały malarskie ojcu Tanguy.Dzięki ojcu Tanguy van Gogh pozna Emila Bernarda i Paula Signaca.Znajduja natychmiat wspólny język.
Van Gogh namaluje dwa portrety ojca Tanguy,przedstawiajace go za każdym razem w podobnej pozie,,ze złożonymi rękami w dziwnym nakryciu głowy pojawiającym się częsciej u siedemnastowiecznych portrecistów holenderskich niż w malarstwie współczesnym.Wszystko na tle japońskeigo drzeworytu,wyrazu fascynacji Japonią.Cała francuska inteligencja kultywowała wtedy mode na ,,japońszczyznę”.Van Gogh ozdabia swój pokój japońskimi drzeworytami ,urządza w tym stylu wystrój popularnego Tambourin ,a do rysowania zaczyna uzywac zaostrzonej trzciny.
Zafascynowało go to nowe malarstwo głównie nowymi perspektywami ,jakie otwierało przed jego twórczością.
Pejzaże z Montmartre’u,widoki paryskich ulic,portrety w tym okresie powstałe ,nie maja jeszcze tego blasku i siły ,jaki się nam niezmiennie kojarzy z nazwiskiem ich twórcy.Sa to jak gdyby ćwiczenia ,próby przygotowywawcze ,badania nowych środków jeszcze nie w pełni opanowanych .
Zachwycenie impresjonizmem trwało krótko.Van Gogh szuka własnej drogi.Uświadamia sobie,że jego malarstwo jest inne i dlatego potrzebne mu inne,niż paryskie,światło.Uważa że na południu będzie mógł znależć wystarczającą przejrzystość powietrza i światło na tyle mocne by zdołało uwydatnić kolor,tak jak tego oczekiwał.Napisze póżniej,,Malarz przyszłości będzie kolorystą...”Marzy o wyjeżdzie na południe gdzie pragnie założyć rodzaj falansteru,czyli wspólnoty malarzy,którzy chcieliby powrócic do czystości linii cechującej modne wówczas malarstwo japońskie.
21 lutego 1888 roku van Gogh przyjechał do Arles .Znajac Prowansje tylko z literatury i z opowiadań ,w pełni świadomy swych potrzeb ,malarz postanowił osiedlic się tam, by doświadczenia nabyte w Paryżu ugruntować i sprawdzić wobec bujnej, intensywnie barwnej przyrody. Ogarniety entuzjazmem dla nowo odkrytych okolic,stale jeszcze nurotwany ideami społecznych reform ,van Gogh postanawia zorganizowac tutaj „falanster”malarzy.Zaprasza do Arles Emila Bernard,zaprasza Gauguina –który przyjeżdza i z którym zatarg staje się bezpośrednią przyczyną tragedii Vincenta-i oczekując ich z niecierpliwością maluje .Jest jakby po raz pierwszy wyzwolony ,osiąga niemal natychmiast po przyjeżdzie szczyt swoich możliwości ,w gorączkowym pospiechu (często malując po dwa obrazy dziennie)tworzy zdumiewająca serie arcydzieł.Wymienic tu należy:obraz ,,Widok Arles-kwitnące irysy”, ,,Arles-most Langlois”.
Właśnie tak wyobrażał sobie Japonię:,,krajobraz pod śniegiem z białymi szczytami wznoszącymi się ku niebu,równie rozświetlonemu jak śnieg,przypominał malowane przez Japończyków pejzaże zimowe.”Wkrótce nadeszła wiosna eksplozją kolorów i zapachów.,,Pracuje nieustannie..”pisał do Theo,który wysyłał mu pieniądze i starał się o wystawienie kilku jego płócien w ramach Salonu Niezależnych.
Od końca kwietnia do połowy maja zrobił 24 rysunki tuszem i piórkiem i siedem widoków położonego w pobliżu Arles opactwa Montmajour.
17 kwietnia pisze do brata;,,przyniosłem dziś obraz(...) Po zwodzonym moście jedzie niewielki wóz,dobrze widoczny na tle niebieskiego nieba-rzeka też niebieska,brzegi pomarańczowe i zielone,i grupa piorących kobiet w pstrych czepkach i kaftanikach.”Chodzi o most Langlois,nazwany tak od strażnika,który zajmował się jego opuszczaniemi i podnoszeniem.W maju powstanie druga wersja mostu.Tym razem idzie po nim kobieta z parasolką;spoza dwu cyprysów wyłania się domek strażnika.W okolicach Arles,na Kanale Południa,zbudowano w 1830 roku jedenaście podobnych mostów.
W Moście Langlois dominują kolory jasne i nemal przeżroczyste,w tym okresie,często pojawiające się u van Gogha.
Znamy pięć wersji olejnych Mostu Langlois,dwa przedstawiające go rysunki i
jedną akwarelę.
,,Most Langlois”
W maju 1888 van Gogh przeprowadza się do słynnego,,żółtego domu” przy placu Lamartine’a w Arles.
Jak wszędzie gdzie mieszkał,i tu chciał zawiesić na ścianach obrazy własne i płótna przyjaciół(Gauguina,Bernarda..)oraz oczywiście modne,japońskie ,,bibułki”.Pracownię planował ozdobić serią obrazów dekroacyjnych.Myślał o Ogrodzie poety,Gwieżdzistej nocy i Słonecznikach.Na początku sierpnia pisałd o Emila Bernarda:,,Myślę o udekorowaniu pracowni pół tuzinem obrazów przedstawiających słoneczniki.Barwy czyste lub ztonowane będą rozpryskiwały się na tle rozmaitych niebieskości.od najbledszego veronesa aż do królewskiego błękitu,w obramowaniu wąskich listewek pomalowanych w tonach pomarańczowych.”W liście do Thea stwierdził:,,Mam nadzieję,że zamieszkam z Gauguinem w naszej pracowni.Chcę jąąą ozdobić.Tylko wielkie słoneczniki.
W sierpniu namalował dwa obrazy przedstawiające słoneczniki.Użył nietypowego płótna o formacie 30,podczas gdy oficjalna norma przewiduje dla pejzażu wymiary 92 na 65cm.Na jednym widzimy dwanaście,a na drugim czternaście kwiatów.Przed przyjazdem Gauguina zawiesił je w pokoju,który dla niego przeznaczył.Teraz pierwszy znajduje się w Filadelfii,a drugi w Londynie.W całej serii dominują kolory żółte i pomarańczowe..Van Gogh był wtedu zachwycony obfitością słońca prowansalskiego lata..We wszystkich obrazach okresu arlezjańskiego odnajdujemy ten fascynujący go,żółty kolor.
Dwa inne płótna van Gogha przedstawiające słoneczniki zatytułowane są Małe obrazki słońca.Powstały w Paryżu pod koniec 1887.
Mieszkając w słynnym,,żółty domu” zajął się także namalowaniem pokoju ,w którym mieszkał.Opisuje go w liście do brata:,,czerwona posadzka(...)jasnofioletowe ściany(...)drzwi w kolorze lila(...)i zielone okna,(...)Łóżka i krzesła mają kolor świeżego masła,stolik toaletowy jest pomarańczowy,miska zaś niebieska.”W pażdzierniku 1889 roku ,powstanie w zakładzie dla umysłowo chorych kilka kopii tego obrazu oraz parę innych płócien(np.Gaj oliwny,Łan pszenicy ze żniwiarzem w słońcu)
W tym płótnie przyciągają uwage puste krzesła.Nasuwa się skojarzenie z dwoma innymi obrazami:Puste krzesło,Fotel Gauguina.Motyw pustego,opuszczonego krzesła był nieustannie obecny w wyobrażni van Gogha.W 1887 roku gdy miał 25 lat i mieszkał w Amsterdamie odwiedził go ojciec.Van Gogh zanotował wówczas:,,Po odprowadzeniu taty do pociagu wróciłem do mojego pokoju i widok krzesła,na którym tato siedział przed chwilą spowodował,że zasmusiłem się jak dziecko.”
W podobnym stanie malował Fotel Guguina,po pośpiesznym wyjeżdzie tegoż z Arles.A kiedy sam będzie wyjeżdzał usilnie domagać się będzie fotela.w którym pozować mu będzie listonosz Roulin.
Przebywając w Arles,zaprzyjażnił się z miejscowym listonoszem Roulin,oraz z podporucznikiem Millietem ale samotność mu doskwierała.Prosi Gauguina by przyjechał i rzeczywiście ten zjawia się w Arles 23 pażdziernika 1888 roku.Zastaje Vincenta wycieńczonego pracą.Radość wspólnego życia nie trwała jednak długo.Gauguin próbował zaprowadzić własne porządki:zaczął od pracowni i wspólnych finansów,a potem narzucił też swoją wizje malarstwa,szafował radami...Mają niewiele rozrywek ,które sprowadzają się do kobiet i absyntu.Kłótnie i sprzeczki powtarzają się coraz częściej.Wreszcie 23 grudnia wieczorem ,w Wigilię, Vincent bez wyrażnej przyczyny rzuca szklanką w twarz towarzysza.Gauguin mimo przeprosin pakuje się do wyjazdu,a gdy wychodzi na dwór van Gogh rusza za nim z brzytwą w ręce.
Gauguin poszedł prosto do hotelu.Vincent wrócił do siebie odcioł sobie kawałek ucha,starannie je umył i wręczył w kopercie Rachel,przyjaciółce z domu publicznego.Rachel zemdlała.Gauguin wyjeżdza bez słowa pozegnania.Van Gogha osadzono w zakładzie dla obłąkanych.Po straszliwych halucynacjach i ataku padaczkowym przychodzi ukojenie.1 stycznia pozwolono mu na przechadzkę w towarzystwie Roulnia.Powoli stało się dla niego jasne,że marzenie o wspólnej pracowni na południu było mrzonką.7 stycznia zezwolono mu na powrót do domu,gdzie czekają nań złe wieści:nie ma grosza,właściciel zamiarza wymówić mu mieszkanie,brat zaręczył się ,jedyny przyjaciel Roulin musi opuścić Arles...Męczyły go przywidzenia,koszmaryi skoki samopoczucia od euforii do skrajnego przygnębienia.
Dużo malował.Wtedy powstały słynne autoportrety,m,in.Autoportret z fajką i Autoportret z obciętym uchem.
,,Autoportret z obciętym uchem”
Lecznica w Saint –Remy
Dzieci sąsiadów rzucały w niego kamieniami i wyzwiskami.W oczach wszystkich był wariatem.Na petycje żądające osadzenia van Gogha w szpitalu widnieje 81 podpisów.Świadom swego zdrowia sam zażądał umieszczenia w zakładzie.Przybył do lecznicy w Saint-Remy-de-Provence 8 maja.Jak niegdyś maluje łany zboża lecz miejsce siewcy zajmuje na nich kosiarz-,,zaczerpnięty z wielkiej księgi natury obraz śmierci.”
Jedno z pomieszczeń w szpitalu zostało nawet zamienione na pracownię dla niego.
Pozwolono mu wrócić, pod opieką, po rzeczy do Arles.Odwiedza znajomych,a nawet Rachel.Świętowano jego powrót.Dwa dni póżniej kiedy maluje,zwala go z nóg atak nerwowy.Było to w końcu lipca.Na trzy tygodnie traci zmysły.Halucynacje przybierają momentami charakter mistyczny.Wyje.Gdy w koncu krańcowo wyczerpany przychodzi do siebie z tragiczną jasnośćią uświadamia sobie,że jest trwale chory.
Właśnie wtedy pojawia się u niego pasja malowania cyprysów.,,Cyprysy stale przyciągają moją uwage.Chiałbym z nimi zrobic to co uczyniłem ze słonecznikami.Dziwi mnie,,,ze nikt jeszcze nie malwał tak cyprysów jak ja je widzę.”I rzeczywiście cyprysy z obrazów van Gogha majaą kolory jakich nigdy nie spotyka się u innych malarzy.Ma się uczucie,że cyprysy drżą ,uginaja się pod podmuchami mistralu ,że są echem wibracji wstrząsających ciałem artysty gdy zbliża się kolejny atak.
W ciągu krótkiego pobytu w Auvers van Gogh bardzo dużo maluje.W ciągu siedemdziesięciu dni powstało prawie siedemdziesiąt obrazów.Wśród nich wiele obrazów i szkiców okolic Auvers,pól ulic i gospodarstw(Ferma ojca Eloi,Ulica w Auvers,Dom ojca Pilona)Powstałe wtedy obrazy są bardzo nierówne,tak pod względem jakości jak stylu,ale zapowiadają nowy sposób malowania.
W tym czasie Theowi urodził się syn,któremu nadano imiona Vincent Wilhelm.20 lutego van Gogh wychodzi ze szpitala,by na dwa dni udać się do Arles.Znów powala go atak choroby jeszcze bardziej gwałtowny niż poprzednie.Wije się z bólu i cierpi nieludzko.Prześladują go lęki.Doszło do tego,żę pił terpentynę.Gdy czuł się lepiej wracał do malowania,ale marzył o wyjeżdzie.,,Opuścić to przeklęte miejsce!Skończyć z Arles!Pisze do brata:,,Mój wyjazd okazał się katastrofą.”
16 maja wraca do Paryża.Mimo obaw Theo, podróż odbyła się bez problemów.Vincent został ciepło przyjęty przez bratową.Jo zrobiła na nim wrażenie kobiety inteligentnej i serdecznej.Pojawili się też starzy przyjaciele.On jednak już po kilku dniach udaje się do Auvers-sur-Oise gdzie zaprasza go miłośnik malarstwa i wielbiciel impresjonizmu dr Gachet.Tam natychmiast zabiera się do malowania.Okolica mu się podoba,dr Gachet jest serdeczny i optymistyczny;uważa Vincenta za wyleczonego.
Zaproszony przez Theo pojechał odwedzic rodzine 6 lipca.Nie wiemy do dzisiaj kto i w jakim celu nieopatrznie się odezwał.Dosyć na tym ,że Vincent odczuł,że jest dla brata ciężarem.Śmiertelnie urażony wraca do Auverus tego samego dnia.Siły go opuszczaja,za to wracają ataki złości.Przechadza się z rewolwerem w kieszeni. Maluje lecz wszystkie wysiłki wydają mu się daremne...Z tego okresu pochodzą Kruki nad łanem zboża,gdzie niebo i ziemia,połączone w jedną calość,jawią się jak otchłań nakryta kluczem złowrogich ptaków.
W niedzielę 27 lipca,w upalne popołudnie ,w pobliżu zamku w Auvers Vincent strzela sobie w serce.Jest ciężko ranny,ale o własnych siłach wraca do domu.Powiadomiony o wypadky Theo natychmiast przyjeżdza.Vincent zdaje się nie cierpieć,pali fajkę i długo z bratem rozmawia.
29 lipca o godzinie w pół do drugiej w nocy umiera.
Szaleństwo Vincenta
Nikt nie kwestionuje faktu,żę Vincent van Gogh cierpiał na zaburzenia umysłowe,ale tez nikt nie wie jaka trawiła go choroba.Oto najczęsciej wysuwane hipotezy:
-Epilepsja czyli padaczka stwierdzona przez lekarzy,którzy przyjmowali go do szpitala psychiatrycznego w Arles.
W świetle dzisiejszego stanu wiedzy symptomy trudno potwierdzić.
-Paraliz w następstwie zarażenie syfilisem.Hipoteza możliwa lecz nie potwierdzona dowodami.
-Psychoza paranoidalna.Van Gogh negował te ewentualnosc.
-Porfiria.U van Gogha miało ją nasilic złe odżywianie się i nieuporządkowany tryb życia.Hipoteza niemożliwa do sprawdzenia.
-Nałogowe picie absyntu,modnego wówczas,a dzisaj zakazanego likiru ziołowego,który wywoływał zaburzenia psychiczne.Hipoteza prawdopodobna z jednym zastrzeżeniem-Vincent do końca życia panował nad nałogiem.
Sława pośmiertna
Uznanie przyszło niedługo po śmierci.Pierwsi docenili van Gogha Niemcy organizując mu w latach 1905-1906 szereg wystaw,od Hmaburga po Berlin.Wielkim echem odbyła się wystawa pokazana w 1912 roku w Kolonii pod hasłem,,Artyści niezależni i ich przyjaciele”.Znany krytyk sztuki Paul Cassirer obwoła wtedy van Gogha prekursorem niemieckiego ekspresjonizmu.Spuściznę van Gogha oblicza się dzis na około 850 płócien.Trzeba do tego dorzucić podobną liczbe rysunków,szkiców i akwafort.Jeśli jednak wezmiemy pod uwage ,że podczas dwumiesięcznego pobytu w Auvers wykonał 70 obrazów,32 rysunki i jedna akwafortę,uzasadnione staje się przypuszczenie,że duża liczba jego prac została zagubiona lub zniszczona.Wiemy na przykład,że w czasie likwidacji kabaretu Le Tambourin,gdzie van Gogh wystawiał swoje prace,jego płótna zostały wyrzucone lub ofiarowane,po kilka,tym którzy chcieli użyć ich jako blejtramów do wlasnych prac.
Nikt wtedy nie przypuszczał,że jego Irysy będą sprzedane w 1987 roku w Nowym Jorku za sumę 53 milionów dolarów.
,,Irysy”