pieć dni z pamietnika

pieć dni z pamietnika
Odpowiedź

Piątek, 20.02.2003 Wczoraj poszłam spać około 2:00 w nocy. Oczywiście, musiałam zapomnieć nastawić na 7:00 budzik. Świetnie, po prostu świetnie!!!! Obudziłam się o 7:45 i poszłam obudzić mamę. Ona zamiast wstać, znowu chciała spać (nie musiałabym jej budzić, gdybym mogła chodzić sama do szkoły!!!). Wreszcie wstała! Alleluja! Zjadłam śniadanie i w końcu pojechałam do szkoły na drugą lekcję. Ja (w przeciwieństwie do innych) uważam, że przynajmniej do końca podstawówki muszę zawsze chodzić do szkoły i nie opuszczać żadnej lekcji. Na szczęście pierwsza lekcja to był angielski, więc wzięłam lekcje od Małgosi i odrobiłam je na przerwie. Kolejna lekcja to muzyka. O rany!!! Znowu będą te głupie trójdźwięki i czterodźwięki. Nie lubię tego! Nie rozumiem nic i mam lepsze zajęcia do roboty. OK, nie było tak źle. Agata znowu się obraziła, bo sobie coś ubzdurała. Już mam jej dość. Uświadomiłam sobie, że potrafię na okrągło pisać w pamiętniku!!! Ale wracając do szkoły. Teraz będzie wreszcie jakaś miła lekcja, czyli informatyka. O, dzwonek. Skończę pisać później. Na informatyce odbył się próbny test. Najpierw miałam 95% dobrych odpowiedzi, a potem 100%. Teraz technika. Ja szyję poduszkę, myślę, że dostanę za nią 5 albo 6. To dobrze. Choć ciągle boję się, że nie dostanę się do dobrego gimnazjum. Ale trudno, jeśli nie tam to pójdę do szkoły gdzie kiedyś chodził mój brat. Aha, może pójdę do dziewczęcej szkoły. To by mi nie przeszkadzało. Przecież chodzą tam Asia i Marta, to świetna szkoła, ale przeraża mnie brak chłopaków (!!!). Potem będę się martwić!!! Dobra zaczyna się lekcja! Jakby pani to przeczytała to chyba bym spaliła się ze wstydu. Pokłułam sobie palce, bo myślałam o gimnazjum zamiast o tym, co teraz robię. Polski, mam nadzieję, że nie będziemy dużo pisać. Muszę powtórzyć wszystko związane z muzeami. Jeszcze tylko jedna lekcja (matma) i mój upragniony WF. Będziemy chodzić i robić różne rzeczy na równoważni. SUPER!!! Wreszcie w domu, choć przyznam, że ostatnia godzina lekcyjna była bardzo miła. No, ale teraz muszę napisać wypracowanie, a potem dodatkowy polski. OK. Dzisiaj już nic nie napiszę, jutro dopiero. Na razie!!! Sobota, 22.02.2003 Sobota! Nareszcie się wyspałam. Wstałam chyba o 12:00. Muszę się zbierać, bo jadę z mamą do Carrefoura. Teraz idziemy na obiad do restauracji Danusi Małachowskiej Alibi. Nawet moja ciocia Jola i wujek Krzyś przyjdą. Jesteśmy na miejscu. Zamówiliśmy zupę czosnkową, a potem zjemy sałatkę grecką. Oba dania były pyszne. Jestem już w drodze do Galerii Mokotów, bo tam umówiłam się z przyjaciółką. Nareszcie się spotkam z Anią. Strasznie się za nią stęskniłam!!! Nie widziałyśmy się od czasu ferii. Myślę, że pójdziemy do kina, potem coś zjemy i pochodzimy po sklepach. Jest 15:45 i boję się, iż się spóźnię (umówiłam się o 16:00, ale stoimy w gigantycznym korku ulicznym). No jesteśmy na miejscu. Napiszę jak było po powrocie do domu. Było rewelacyjnie, fantastycznie, niezwykle i wyjątkowo. Poszłyśmy do kina na „My big fat greek wedding” (tłumacząc na polski: „Moje wielkie greckie wesele”). To naprawdę świetny film. Potem zjadłyśmy po sałatce i chodziłyśmy po sklepach. Trwało to jakieś cztery godziny (razem z filmem), więc poszłyśmy do kawiarni Cofee Heaven. Dostałyśmy ataku śmiechu i ciągle się śmiałyśmy. Zbliżała się 22:00, a o tej godzinie umówiłyśmy się z rodzicami Ani, że nas odbiorą i zawiozą do domu. Udałyśmy się, więc na miejsce spotkania (pod apteką), a tam Monika (mama Ani) czekała już na nas. Po chwili wszystkie trzy siedziałyśmy już w samochodzie w drodze do domu. Najpierw odwiozły mnie, a potem same pojechały do domu. Musiałam jeszcze czekać około 10 minut, bo moi dziadkowie wracali z miasta. Na szczęście Ania z mamą poczekały ze mną, a po przyjechaniu babci i dziadka pojechały do domu. Myślę, że ten dzień był bardzo udany i cieszę się, że tak go spędziłam!!! Obejrzę jeszcze jakiś film i pójdę spać. Niedziela, 23.02.2003 Znowu spałam bardzo długo. Muszę wstać posprzątać trochę, napisać dwa wypracowania, a potem jak się dopiero okazało idziemy do kina na ekranizację powieści Stanisława Lema „Solaris”. Występują tam George Clonney, więc sądzę, że będzie to niezły film. Zrobiłam nawet plan moich dzisiejszych zadań i dla odmiany mam zamiar trzymać się go. Oto on: 1. 12:00-12:15- jem śniadanie 2. 12:15-12:45- sprzątam mój pokój 3. 12:45-13:30- odrabiam lekcje 4. 13:30-15:00- pisze referat z biologii 5. 15:00-16:30- pisze wypracowanie na polski 6. 16:30-16:45- myje się, ubieram 7. 16:50- jedziemy do kina To był mój plan i tym razem wykonam wszystko, co zaplanowałam i o dokładnych godzinach. Aha, jeszcze będzie dwudziestominutowa przerwa na obiad. Teraz będę pisać wypracowanie, więc skończę pisać jak już napiszę. No, jedno wypracowanie gotowe, teraz zrobię sobie małą przerwę. Strasznie tęsknie za moim bratem, który wyjechał na ferie na Słowację jeździć na nartach. Tomek jest studentem, więc ma przerwę zimową w innym terminie. Wyjechał w środę (19.02.03) rano, a wróci także w środę (26.02.03). Nie mogę się doczekać jego powrotu. Film był straszny. Mało nie zanudziłam się na śmierć. Ale obejrzałam go do końca i cieszę się, że poszłam do kina. Jutro będziemy mieli tylko dwie lekcje: przyrodę i matematykę, ponieważ idziemy na wystawę motyli do Pałacu Kultury i Nauki. Myślę, że będzie miło i wycieczka nam się uda. Już późno 22:00), więc idę się wykąpać i spać. Na razie!!!

Dodaj swoją odpowiedź