Nagle znalazłam się w jakiejś dziwnej chacie.Była ona bardzo stara, ohydna i brzydka. Leżałam na łóżku przebrana w dziwny strój Wstałam i rozejżałam się po pokoju. Znajdowały się tu: krzesła mały stół, stara kuchenka i kilka szmat wiszących na wieszaku. Byłam przerażona. Nie wiedziałam gdzie się znajduje. Szybko wyszłam z tej ohydnej chaty i zobaczyłam jakąś kobietę. Była bardzo stara. Jej ślepia wlepiały się w moje ciało. Z pod porwanej chustki wystawały roztrzepane kruczoczarne włosy. Miała na sobie bordową sukienkę. Uśmiechnęła się do mnie sztucznie i powiedziała: - już uciekasz? przecież miałaś posprzątać pokój!! - kim pani jest? - zapytałam. - jeszcze głupio pytasz. - odrzekła złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć za sobą. nie mogłam się wyrwać. wrzuciła mnie do dziwnego pomieszczenia. była tu jeszcze jedna dziewczynka. nic się nie odzywała. nagłe przyszła ta okropna kobieta i wyciągnęła o dziecko z pomieszczenia. przy drzwiach dziewczynka krzyknęła: - uciekaj stąd!! - pokrzycz trochę jeśli chcesz. masz ostatnią okazje - mówiła kobieta - a ty nie próbuj uciekać i tak za chwilę po ciebie przyjdę!! - powiedziała do mnie. dziewczynka zbladła a kobieta zamknęła drzwi. nie wiedziałam co mam robić. byłam w niebezpieczeństwie. gdy obmyślałam plan ucieczki ta czarownica przyszła do mnie i złapała mnie za ramię. zaczęłamnie wyciągać z pomieszczenia. niestety nie mogłam się wyrwać, ponieważ nie mogłam się ruszać. zrobiło mi się niedorze. zaczęło mi się kołować w głowie która mnie bardzo bolała. moje powieki stały się ciężkie. zamknęłam oczy, lecz ciągle myślałam o tej czarownicy. nagle ujrzałam jakieś białe światełko. otworzyłam oczy i ............... OBUDZIŁAM SIĘ. na szczęście to był tylko sen. nie chcę, aby to się kiedykolwiek wydarzyło.
"Z nauką w las" Dzisiejszy dzień zaczął się koszmarnie. Najpierw zaspałam i spóźniłam się do szkoły. Na lekcjach w ogóle nic nie rozumiałam.Najgorsze jednak było przed mną. Rozpoczęła się lekcja matematyki.Pani wywoływała do odpowiedzi. Strasznie się bałam, ponieważ nic nie umiałam. Dzisiaj chyba prześladował mnie pech. Pani wywołała mnie do tablicy. Z przerażoną miną podeszłam na środek klasy. Trzęsłam się jak galareta. Pani zadałam mi zadanie a ja kompletnie nie miałam pojęcia jak je rozwiązać. Nawet nie zaglądałam do zeszytu. Nogi miałam jak z waty, a serce kołatało mi jak oszalałe. Na twarzy miałam wyraz rozpaczy, a w głowie pustkę. Byłam zła na siebie, że nic się nie pouczyła. Cała klasa patrzyła na mnie, a ja po prostu byłam bezsilna. Myślałam, że zaraz będę krzyczeć na całe gardło, ale w tedy stałbym się pośmiewiskiem całej klasy. Pani popatrzyła na mnie i widząc, że nie umiem spojrzała na mnie i wpisała mi ocenę. Z kwaśną miną usiadłam w ławce i chciałam zapaść się pod ziemię. Do końca lekcji nic się nie odzywałam i było mi strasznie smutno. Najbardziej bałam się reakcji mamy na wieść o złej ocenie. Wracając do domu drżałam jak liść na wietrze. Gdy mama się dowiedziała nie była zachwycona i kazała mi iść się pouczyć. Tak też zrobiłam, a na twarzy pojawił mi się lekki uśmiech, dlatego, że nie dostałam aż tak strasznej nagany od mamy. Ta moja przygoda ze złą oceną z matematyki nauczyła mnie systematyczności i teraz codziennie się uczę, bo nie chcę znów dać plamy.