„Zaczarowana” Ten dzień zapowiadał się bardzo pracowicie. Właśnie trwały przygotowania do wigilii, która miała odbyć się nazajutrz. Wstałam wcześnie rano i posprzątałam w salonie oraz w swoim pokoju, a po południu pojechałam do dziadków pomóc im w porządkach i gotowaniu. Przed domem babci Zosi z rezygnacją pomyślałam o czekającej mnie ciężkiej robocie, lecz weszłam powoli do mieszkania. Od razu poprawił mi się humor na widok małego, łaciatego pieska, który został ostatnio kupiony. Przywitał mnie serdecznie. Niestety nie miałam czasu na zabawę, więc zabrałam się za zamiatanie. Zaczęło się ściemniać, ale babunia kazała mi jeszcze zdjąć starą choinkę ze strychu. Byłam zmęczona, ale poszłam na poddasze. Jakiś czas szukałam świątecznego drzewka, aż w końcu ją znalazłam. Nagle zobaczyłam starą księgę. Podniosłam ją i przeczytałam tytuł "Sekrety najbardziej niezwykłych miejsc na świecie". Ta lektura była napisana ręcznie i może dlatego mnie zaintrygowała. Dokończyłam rozstawianie choinki i podeszłam do babci. -Babuniu, skąd jest ta książka ?-zapytałam -Szczerze powiedziawszy nigdy jej nie widziałam, wnusiu, ale to pewnie ze starej kolekcji dziadka Jurka.-odparła -Czy mogę ją pożyczyć? -Oczywiście, pewnie Jurek nie będzie miał nic przeciwko. Gdy przyjechał po mnie tata, było bardzo ciemno na dworze. Pożegnałam się z dziadkami oraz psem, a później wróciłam do swojego domu. Było bardzo późno, ale mimo zmęczenia nie mogłam zasnąć, wiec zapaliłam lampkę nocną i zaczęłam czytać starą księgę pożyczoną od dziadków. Był tam opisany inny, lepszy świat. Ze środka wypadła mała karteczka z napisem: "Idąc wśród pól, łąk i lasów, nie złamiesz obcasów, kierując się sercem, a nie mędrcem." Nagle pojawiły się przede mną drewniane drzwi. Byłam przestraszona, lecz je otworzyłam. Po drugiej stronie zobaczyłam ciemny, mroczny las. Postanowiłam zamknąć drzwi i wrócić do ciepłego, wygodnego łóżka. Ni stąd ni zowąd poczułam mocne uderzenie w plecy i wpadłam za drzwi. Straciłam przytomność, uderzając głową w korzeń drzewa. Minęło parę godzin nim doszłam do siebie. Małe promyki światła przedarły się przez gęstą puszczę, lecz nadal było bardzo ciemno i wydawało się, że już jaśniej nie będzie. Postanowiłam nie tracić czasu. Ruszyłam przed siebie. Choć byłam bliska płaczu, postanowiłam zachować zimną krew. Miałam małe szanse na przeżycie, ponieważ nie znam terenu, ale na szczęście czytałam wiele książek, jak sobie poradzić samotnie w puszczy, ale wątpiłam, że kiedyś to się spełni. Poszłam więc przed siebie, choć nie miałam żadnej broni, jedzenia i wody. Po jakimś czasie straciłam nadzieję, że przeżyję, bo byłam wyczerpana i posiniaczona od przewracania się o korzenie. Nagle ujrzałam przed sobą różno kolorowe światło, które rozlewało się po błękitno-złotym niebie. Widząc ten cud zaparło mi dech w piersiach, ponieważ nigdy nie widziałam niczego podobnego. Spuściłam wzrok niżej i przed oczami pojawiła mi się wielka skała, a po niej ściekała woda. Podbiegłam tam i zobaczyłam drzwi.Przeszłam przez nie i znalazłam się znów w domu.To była dziwna przygoda.Od teraz mam większą wyobraźnie i wierzę w bardziej niemożliwe rzeczy.
Napisz baśń wymyśloną przez siebie.
Proszę szybko:(
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź