Dnia 17.03.2010 r jak co każdego dnia miałam 7 lekcji. Na pierwszej lekcji język angielski , chciałam się zgłosić bo wiedziałam ze umie ale zabraklo mi odwagi. Pomyslalam zglosze sie innym razem. Ale na moje szczescie pan profesor sam mie zaprosil do odpowiedzi . I myslalam ze to bedzie moj najlepszy dzien bo dostalam 5 . Ale nie był to moj najlepszy dzień.No już na drugiej lekcji matematyki pani zrobiła nam niezapowiedziana kartkowke a ze nic nie umiałam wiedziałam ze dostane jedynke. Już kolejną w tym miesiacu. Trzecia i czwarta lekcja to jezyk niemiecki no ale z tym to mi idzie super Mam już ocene za odpowedz i z zadania tez wiec jakos przebolalam te dwie godziny. Zas na piatej lekcji rozbolala mnie głowa a ze to była lekcja histori to wolalam nie wychodzic z sali bo wiem ze pani i tak by mnie nie pusciła. Szósta i siódma lekcja mineły bardzo szybko na szóstejj była fizyka i pan oddal sprawdziany na ktoer czekalismy ponad miesiac ,bardzo sie ucieszylam bo dostalam 4 a ostatnia lekcja to wf wiec nie bylo niczego szczegolnie trudnego. Poniewaz gralismy z chlopakami ze starszej klasy w siatkowke. Tak oto minął mój dzień w szkoole.
Po dzwonku zaczęła się siódma lekcja. Wszyscy już chcieli iść do domu lecz nie mogli ponieważ to była jeszcze jedna lekcja, Geografia. Kiedy już wszyscy usiedli w ławkach pani zaczęła wykład o skałach, opowiadała o skałach wapiennych, osadowych, magmowych itd. Niektórzy uczniowie się nudzili i prawie zasypiali, ale pani dobrze widziała wszystkich co robią więc wzięła tych właśnie uczniów do odpowiedzi z tego co opowiadała. Klasa mogła się nauczyć, że warto jest słuchać wykładów nauczycieli. Po omówieniu przyszedł czas na wykonywanie ćwiczeń na ocenę, pierwsze trzy osoby mogły oddać ćwiczenia do oceny. Jedną z tych właśnie osób byłem/am ja. Dostałem/am za nie minus pięć i byłem/am bardzo zadowolony/a i tak właśnie polubiłem/am lekcję Geografii. Po chwili zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z klasy do szatni, a później poszli do domu. Tak zakończyła się moja siódma lekcja w szkole.