29 marca, roku Pańskiego 2010 Dziś, jak co poniedziałek, z trudem opuściłem me łoże i udałem się do placówki edukacyjnej, ażeby się weń do-edukować choć krztę i zbogacić swą wiedzę praktyczną o nowe informacje. Nie udało mi się dotrzeć na pierwszą lekcję, jaką była biologia, gdyż ponieważ albowiem pojazd, jakim się przemieszczałem - tramwaj, mianowicie - uległ kolizji ze stojący vis a vis samochodem osobowym, w związku z czym wkroczyłem na lekcję języka polskiego mocno i poważnie spóźniony. Już od drzwi, nie zapominając o zachowaniu wszelkiej uprzejmości, z powagą oznajmiłem: - Szanownemu dobrodziejowi, panu profesorowi, drogiemu nauczycielowi, winien jam najszczersze przeprosiny, albowiem jestem ja... Lecz nie dane mi było dokończyć, gdyż wtenczas, nagle i bez uprzedzenia, zupełnie niespodziewanie, wielki, pękaty wazon, zdobiony w liczne wzory i zawijasy, a stojący na profesorskim biurku, pękł, rozsypując się na drobne kawałki szkła i porcelany, z których to był zrobiony. Przyczyny do teraz ustalić nam się nie udało, pomimo de facto usilnych prób i domniemań, gdybań i rozmyślań.
Napisz kartkę z pamiętnika w stylu barokowym(użyj przynajmniej jednego makaronizowania, przerostu formy nad treścią, inwersji zdania.) z jednego dnia szkolnego.
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź