Jacek Soplica był wysokim, mężnym i przystojnym mężczyzną. nosił smukłe wąsy, był dobrze zbudowany. Wzdychało do niegi wiele szlachcianek. Był on bardzo porywczy, często unosił się dumą i to mnie w nim bardzi denerwowało. Kochał się w córce Stolnika Horeszki - Ewie. Ta miłość stała się przyczyną tragedi ponieważ Jacek nie znosił sprzeciwu. Mogę śmiało powiedzieć że nie czułem do niego sympatii , wręcz przeciwnie uważałem go za rozbójnika i hulakę. Gdy ktoś nie zgodził się z jego zdaniem, potrafił być nieobliczalny. Znienawidziłem go do reszty gdy podczas najazdu Moskali zauważyłem jak zranił on śmiertelnie Stolnika Horeszkę. Nie chciałem go znać , był dla mnie nikim. Po pewnym czasie zrozumiał swoją winę, stał się patriotą. Służył wiernie ojczyźnie. Wstąpił do zakonu i przyją imię Księdza Robaka. Jako emisariusz utrzymujący łączność z polakami wykazywał się bohaterstwem i męstwem. W końcu doszło między nami do rozmowy i właśnie wtedy zrozumiałem, że nie jedt on warchołem za jakiego uważałem go wcześniej. Postarałem się go zrozumieć i przebaczyć. Życie oraz wstąpienie do legionów bardzo go zmieniło. Zrozumiał swoje błędy i stał się dobrym człowiekiem. Odpuściłem mu winę po tym jak zrechabilitował się i przemienił z Jacka Soplicy w ks. Robaka. Nie tylko Jacek ale wszyscy popełniają błędy. Myślę że miano zdrajcy jakie mu przypisałem nie było do końca sprawiedliwe. mam nadzieje ze to dobrze ale tez tak mozna o tym napisac
To już 3 dni jak ks. Robaka, Soplicy nie ma wśród nas... Do tej pory nie mogę dojść do tego jak ja, Gerwazy, nie mogłem poznać wroga mojego Stolnika. Tak, teraz to on już nie wróg. Umierającemu, na łożu śmierci trzeba wybaczyć, co by jego dusza czasem znów po tym marnym świecie się nie pałętała... Panie, świeć nad jego duszą! Z upływem czasu coraz bardziej zaczynam podziwiać jego wytrwałość, by swoje zhańbione, zdrajcą ozwane imię oczyścić. Kto by pomyślał, że największy hulaka przywdzieje kiedy habit zakonny i jako mnich, emisariusz, walczyć będzie o dobro kraju.U licha, toż tylko on to mógł wymyślić! Ach, nie ma co rozdrapywać starych ran, teraz to i ja wiem. Aż strach pomyśleć co mógłbym mu tej felernej nocy zrobić... Dobrze,że uciekł. Z resztą skoro pan , Stolnik, wybaczył mu owej nocy, to dlaczego ja urazę w sercu trzymałem? Nie ma już o czym myśleć. Wykupił się walką i walecznością. Niech mu sie teraz tam na górze dobrze dzieje, w spokoju ducha.