System konwojów był jedynym rozsądnym układem statków, które chciały dotrzeć z USA do Wlk.Brytanii i po wyładowaniu ładunku przeznaczonego na potrzeby walczącego kraju, wrócić do domu. System konwojów spełnił bardzo dobrze swoją rolę, dostawy do Anglii zostały utrzymane, lecz w pewnym momencie z powodu dużych strat, rozważano w ogóle zlikwidowania systemu konwoji. Anglia zostałaby zdana na siebie. Konwoje wyruszały z portów wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych i poprzez północny lub środkowy Atlantyk docierały do portów w Wlk.Brytanii. Aby jak najwięcej statków mogło dotrzeć z zaopatrzeniem do Anglii, wymyślono system konwojów, który był zorganizowaną formą przemieszczania się floty statków i eskortujących ich niszczycieli i korwet. Już sam system konwojów działał na korzyść Niemców dlatego, że załadowane statki musiały czekać na redzie aż dołączą do nich następne i następne - przecież porty morskie są przystosowane do ruchu ciągłego a nie jak to miało miejsce w przypadku ekspediowania konwojów - załadunku określonej liczby statków i wysyłania wszystkich naraz w rejs. Podobnie było z rozładunkiem już na miejscu w Anglii. Statki którym udało się dotrzeć na miejsce, musiały czekać zbite w gromadzie na pojedynczy rozładunek każdego z nich, co oznaczało że do portu wpływał statek, był rozładowywany, wypływał, wpływał następny i tak dalej. Trwało to wszystko potwornie długo. System konwojów jakże niekorzystny dla ciągłości dostaw wymusiła smutna konieczność. Samotnie przemykające przez Atlantyk statki, mimo, że trudniejsze do namierzenia, były w razie wykrycia przez U-Boota praktycznie bezbronne, a storpedowanemu statkowi żaden inny statek nie mógł udzielić pomocy. Ocaleli marynarze, często pokryci warstwą ropy, dryfowali całymi dniami uczepieni szalup, bądź czegokolwiek co unosiło się na wodzie, a następnie bez żadnej nadziei na uratowanie ginęli z głodu, zimna, pragnienia, wyczerpania, poparzeń a bardzo często od wszystkiego na raz. Niemieckie okręty podwodne miały zakaz podejmowania rozbitków z powodu "nieosłabiania zdolności bojowej okrętu". Poza tym do stalowej rury, która ledwie mieściła załogę nikt by już chyba się nie zmieścił, a przecież trudno wymagać aby okręt trzymał rozbitków na pokładzie, przecież wtedy musiałby zrezygnować z pozostałej części misji i wcale nie mógłby się zanurzać. Było to w sprzeczności z prawem morskim które nakazuje podejmować każdego rozbitka, jednak niemieccy dowódcy okrętów musieli pozostać sam na sam z tym dylematem. Dlatego system konwojów był również systemem wzajemnej pomocy. Ludzie ze storpedowanego statku mogli liczyć na to, że podejmie ich inny statek lub jednostka ratunkowa. Zawsze to coś. Organizacja konwoju wyglądała mniej więcej tak, że statki tworzyły czworobok o kilkukilometrowej przekątnej. Zewnętrzną część tego czworoboku tworzyły statki mniejsze, wiozące w swych brzuchach ładunek jak najmniej cenny. W środku konwoju znajdowały się statki większe i wiozące ładunek najcenniejszy: zbiornikowce. Z przodu konwoju znajdowały się korwety eskortujące; wybiegające wiele mil morskich w przód przed konwój i wypatrujące sygnałów obecności okrętów podwodnych w pobliżu. Po bokach konwoju pływały tam i z powrotem okręty ubezpieczenia bocznego wymiatacze. Ich zadaniem było patrolowanie morza z boków konwoju: jedna z naważniejszych stanowisk ubezpieczeń, dlatego, że okręt podwodny wykrywszy konwój jak pamiętamy nie mógł atakować od razu, tylko szedł kursem równoległym z konwojem wzywając przez radio inne okręty wilczego stada. Niszczyciel wykrywszy okręt podwodny atakował go bombami głębinowymi i odciągał od konwoju. Jeżeli dowódca eskortowca zdecydował, że okręt podwodny nie zagraża już konwojowi musiał wracać na swoje miejsce z boku konwoju, jednak przekazywał wykryty okręt eskorcie tylnej. Zadaniem tych panów było właśnie dobijać wykryte wcześniej okręty podwodne. Ci mieli więcej czasu. Mogli łupać bomby ile wlezie, aż do skończenia się zapasów, bądź do tego momentu, że dogonienie (wciąż płynącego) konwoju, zaczęło by być problemem. Gdy dowódca niszczyciela nie miał pewności czy tropiony przez niego okręt został zatopiony czy nie a musiał gonić konwój, powiadamiał przez radio samoloty, podając dokładne namiary. Okręt w końcu będzie się musiał wynurzyć a trzeba pamiętać, że z powietrza widać morze o wiele dalej niż z pokładu niskiego bądź co bądź okrętu podwodnego. W skrócie: 1. Konwój – grupa osób, zazwyczaj uzbrojonych (konwojenci), nadzorująca i ochraniająca powierzone ich pieczy osoby – więźniów, jeńców itp. (konwojowani) lub mienie (np. konwój bankowy). 2. Konwój – grupa wspólnie przemieszczających się pojazdów mechanicznych lub jednostek nawodnych, formowana głównie ze względów logistycznych i dla zwiększenia bezpieczeństwa podróży. 3. Konwój – grupa osób lub pojazdów towarzyszących osobie z różnych względów zasługującej na szacunek – dla podkreślenia jej rangi lub oddania jej czci, np. konwój honorowy. Podróż konwojem umożliwia lepszą organizację ruchu (np. konwój towarzyszący pojazdowi przewożący nadwymiarowy ładunek), współpracę (wspólne wyposażenie, części zapasowe itp.) i wzajemną pomoc uczestników grupy (np. w razie awarii czy wypadku). W wielu przypadkach część konwoju stanowi eskorta o charakterze zbrojnym, mając zapewnić bezpieczeństwo jego uczestnikom w czasie ataku nieprzyjaciela.
Moze być z neta!!!
Wyjasnij jak wygladal konwoj ( chodzi o druga wojne swiatowa ;] )
PIerwsza dobra odpowiedz dostaje najlepsza :D
pzdr
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź