Legalizacja narkotyków
Według mnie legalizacja narkotyków polegałaby na tym, że państwo traktowałoby narkomanów jak chorych, a nie jak przestępców. Państwo przejęłoby po zalegalizowaniu narkotyków kontrolę nad ich produkcją i sprzedażą, co znacznie ograniczyłoby czarny rynek i działalność mafii i dealerów. Za legalizacją mogłyby przemawiać względy ekonomiczne: producenci płaciliby podatki, a narkomani nie siedzieliby w więzieniach. Ale jakie skutki zdrowotne może przynieść taka legalizacja? Ilu młodych ludzi dołączy do grona „starszych” palaczy? Jak wykazują badania, najwięcej narkomanów i palaczy tzw. ”trawki” jest właśnie tam, gdzie prawo jest najsurowsze, np. w USA. W Europie takimi krajami są Niemcy. A w Polsce dla przykładu po 1985 roku, kiedy to wprowadzono liberalną ustawę antynarkotykową, liczba narkomanów spadła. Surowe prawo powoduje nasilenie narkomanii. W takich warunkach mafie i dealerzy pracują nad rynkiem, rozdają coraz młodszym dzieciakom narkotyki za darmo, podbijają ceny i gromadzą ogromne zyski, oczywiście nie płacąc podatków tak jak to czynią „zwykli”, „szarzy” podatnicy. Ale ta kwestia to już zmartwienie ministra finansów !!!
Mnie jednak obchodzi, jako przyszłego pedagoga, zdrowie społeczeństwa ale przede wszystkim tego młodszego pokolenia Polaków. Chciałabym, żeby nikt nie używał narkotyków, zwłaszcza chodzi mi o „twarde” narkotyki, ale to niemożliwe jak na razie. Wobec tego należy patrzeć, jak z najmniejszymi stratami mamy temu zapobiegać.
Pierwszą rzeczą jaką bym zaproponowała to aby uznać, że konsument to nie przestępca. Ma prawo zażywać, ma nawet prawo popełnić samobójstwo. Kto mu tego zabroni? Od tego, żeby tego nie zrobił, są specjaliści- w tym ja, jako przyszły pedagog. Powinniśmy go, tak jak dziś Monar, zachęcać do leczenia i leczyć. Najważniejsze dla nas to zrozumieć, że narkoman to człowiek chory, który wymaga leczenia.
Po drugie trzeba uderzyć w mafie, które mają interes w doprowadzaniu ludzi, a zwłaszcza tych młodszych, do uzależnienia. Przemysł państwowy byłby zobowiązany produkować te środki i dostarczać je narkomanom. Po wysokiej cenie, ale dużo niższej niż na czarnym rynku. Tymczasem do sejmu trafia restrykcyjny projekt ustawy antynarkotykowej, który przewiduje więzienie za posiadanie narkotyków... A dla mnie są inne, skuteczniejsze środki oddziaływania niż sadzanie do więzienia. Ale w Polsce chętnie, niestety dla mnie i innych inteligentniejszych ludzi, robi się z ludzi przestępców. Polska chce się dostosować lub inaczej przystosować do przestarzałych międzynarodowych konwencji o nierozprzestrzenianiu narkotyków, które niedługo zostaną zniesione. Za kilka lat musielibyśmy wycofać się z tej ustawy, wsadzając przedtem wiele tysięcy ludzi do więzienia. Podobno mamy w Polsce ok. 350 tyś. narkomanów, czyli trzy razy tyle, ile jest miejsc we wszystkich więzieniach. Nie wyobrażam sobie, co by się stało, jeśli zamknęlibyśmy ich wszystkich do kryminału? Nie mówiąc już o tych nieletnich uzależnionych! Kto by ich utrzymywał? Ta ustawa byłaby nie do wyegzystowania. Obowiązująca teraz ustawa ma jedną zasadniczą dla mnie wadę- nie określono w niej maksymalnych dawek narkotyków, jakie wolno posiadać. Dziś można złapać dealera z 6 kg heroiny, ale nie można go ukarać, dopóki się nie udowodni, że chciał tę heroinę sprzedać. I to według mnie należy zmienić! Np. w Holandii i Boliwii w odniesieniu do marihuany tę legalną dawkę określono na 30 g.
Projekt nowej ustawy przewiduje karanie nie tylko za kokainę czy heroinę, ale również za tzw. narkotyki „miękkie” – marihuanę i haszysz. Dla mnie i wielu innych osób to zupełne nieporozumienie. Marihuana czy haszysz to nie są klasyczne substancje uzależniające, jak heroina czy amfetamina, a nawet alkohol czy papierosy- a te ostatnie są legalnymi! Dlatego uważam, że marihuana powinna znaleźć się w całkowicie legalnym obiegu, w klubach, kawiarniach lub też w specjalnych „coffe barach” utworzonych na wzór Holandii. Oczywiście w uznanych za legalne dawkach!
Przeciwnicy palenia tzw. „trawki” twierdzą jednak, że narkoman zaczyna od marihuany, a potem umiera od heroiny. Dla mnie ta analogia jest tak samo prawdziwa jak stwierdzenie, że każdy, kto pije piwo, przechodzi potem do autovidolu. Ja sama paliłam kilka razy marihuanę, ale nie jestem od niej uzależniona tak jak jestem od papierosów i potrafię się bez niej obyć. Twierdzę, że to wszystko kwestia uwarunkowań psychicznych. Może być tak, że ktoś jest słaby psychicznie i tylko zaczyna od marihuany. Może, w bardziej złożonej sytuacji życiowej, przejść na cięższe środki. Ale przyczyna nie tkwi w marihuanie, lecz w jego braku odporności i w jego sytuacji życiowej.
Mogę śmiało stwierdzić, że domagam się całkowitej legalizacji „miękkich” narkotyków z jeszcze jednego powodu. Czytałam wyniki wielu badań- m.in. z periodyku „Marijuana Digest” lub książki Jacka Herera „ Hemp and the Marijuana Conspiracy”. Ich wyników się raczej nie upowszechnia, gdyż przemawiałyby przeciw prohibicji. A z łodyg konopi wyrabia się znakomity papier, z nasion wytłacza bardzo dobry olej( jadalny, leczniczy, ale też może być używany jako paliwo napędowe). Z włókien konopi wytwarza się tkaniny. Rozbudową uprawy konopi nie są jednak zainteresowani przemysłowcy, którzy wolą wycinać lasy dla wytwarzania papieru albo szukać ropy i olejów napędowych na dnie mórz i oceanów. Jak zwykle chodzi tylko o pieniądze i zyski! Co więcej- po joincie z marihuany ludzie czują się odprężeni, odświeżeni, mają wyostrzoną wyobraźnię itd. W medycynie- koi mdłości i wymioty u chorych na raka, którzy stosują chemioterapię, skutecznie leczy jaskrę i stwardnienie rozsiane. Te wszystkie informacje niestety się przemilcza, bo jeśli ktoś chce coś tępić, to nie mówi o dobrych stronach tego co „tępi”.
Dlatego jestem w 100 % za tym aby w Polsce zalegalizowano „miękkie” narkotyki , tak jak to jest np. w Holandii. Jestem przekonana, że legalizacja da lepsze rezultaty niż penalizacja. Jednak zdaje sobie sprawę, że ani jedno, ani drugie nie zlikwiduje narkotykowego problemu. Ale na koniec chciałabym powiedzieć, że nawet założyciel Monaru- ośrodka dla narkomanów- Marek Kotański uważał, że posiadanie marihuany nie powinno być karalne! Twierdząc tak, Kotański miał na myśli ustawę, która przewiduje do pięciu lat więzienia za posiadanie jakiegokolwiek środka.