Kwestia chłopska w polskich powstaniach narodowych W dobie polskich powstań narodowych przeważającą część społeczeństwa polskiego stanowili chłopi. Nic więc dziwnego, że zaangażowanie tej warstwy społecznej mogło zadecydować o powodzeniu kolejnych zrywów narodowowyzwoleńczych. Aby jednak zapewnić udział mieszkańców wsi w polskich powstaniach narodowych należało zachęcić ich do tego, wprowadzając reformy polepszające sytuację tej grupy. Pamiętajmy, że była to warstwa nieuświadomiona narodowo i tylko przekonanie chłopów, że powstania przyniosą im konkretne korzyści mogło spowodować ich masowy udział w walce przeciwko zaborcom. Problem polegał jednak na tym, że powstania miały charakter szlachecki, a wprowadzenie reform mogło się wydawać części szlachty zbyt radykalne i odstręczać ich od udziału w walce. Dylemat więc polegał na tym jak przyciągnąć do walki narodowowyzwoleńczej chłopów by zaakceptowała to szlachta. Sprawa chłopska w powstaniu kościuszkowskim Przywódca powstania kościuszkowskiego Tadeusz Kościuszko rozumiał doskonale, że sukces powstania zależy od tego jaki zasięg społeczny ono przybierze. Od samego początku deklarował, że "za samą szlachtę bić się nie będę". Szczególnie zależało mu na udziale w powstaniu kościuszkowskim chłopów. Zdawał sobie jednak sprawę, że jakiekolwiek koncesje na rzecz chłopów mogą spotkać się z oporem szlachty, która bała się przekształcenia powstania narodowego w rewolucję o charakterze społecznym. Dlatego też by nie wzbudzać u szlachty skojarzeń z rewolucją francuską, za hasło powstania kościuszkowskiego przyjął "Wolność. Całość . Niepodległość" nie zaś "Wolność. Równość. Braterstwo". Jednocześnie jednak starał się poszerzyć bazę społeczną powstania. Rozegrana 4 kwietnia 1794 roku bitwa pod Racławicami udowodniła wartość oddziałów chłopskich złożonych z kosynierów. W krytycznym momencie bitwy Tadeusz Kościuszko osobiście poprowadził do walki odwód złożony z trzystu dwudziestu kosynierów i czterech kompanii piechoty. Atak zakończył się zdobyciem dział nieprzyjaciela. Po walce Naczelnik przywdział sukmanę chłopską jako wyraz uznania dla zasług oddziałów chłopskich, a głównego bohatera starcia - Wojciecha Bartosza - mianował oficerem i nobilitował. Chcąc przyciągnąć chłopów do powstania kościuszkowskiego w obozie pod Połańcem 7 maja 1794 roku wydał uniwersał, w którym zagwarantował chłopom wolność osobistą i nieusuwalność z ziemi, likwidował sądową władzę pana nad chłopami i polecił zmniejszyć wymiar pańszczyzny. Jednak uniwersał połaniecki nie spełnił nadziei na masowy udział chłopów w powstaniu kościuszkowskim, głownie dlatego, że nigdy nie wszedł w pełni w życie, nie był respektowany przez niechętną mu szlachtę. Osiągnięcie kompromisu między interesami szlachty i chłopów nie było wówczas możliwe. Sprawa chłopska w powstaniu listopadowym Bieg wydarzeń w czasie powstania listopadowego wskazywał, że udział chłopów w tym przedsięwzięciu ma zasadnicze znaczenie. Po uchwaleniu przez Sejm Królestwa Polskiego 25 stycznia 1831 roku aktu detronizacji cara, konflikt zbrojny z Rosją stał się nieuchronny. Jednak dysproporcja sił pomiędzy Królestwem Polskim a Rosją była ogromna. W tej sytuacji powstanie ogólnonarodowe stawało się koniecznością. Ludność wiejska przyjęła jednak postawę wyczekującą. Wieś oczekiwała dobrowolnego wyrzeczenia się przez szlachtę części swoich uprawnień i nadania ziemi na własność. Jednak władze powstańcze nie były gotowe do rozwiązania sprawy chłopskiej. Nawet bardzo konserwatywny projekt oczynszowania chłopów w dobrach narodowych autorstwa Alojzego Biernackiego, zbliżonego do kręgu kaliszan, nie znalazł uznania w Sejmie Królestwa Polskiego. Tym bardziej nie miały szans na realizację bardziej radykalne projekty uwłaszczenia chłopów. Takie pomysły pojawiły się wśród części działaczy Towarzystwa Patriotycznego, które stanowiło lewicę ugrupowań powstańczych. Ale i tam nie było w tej kwestii zgodności. Tadeusz Krępowiecki opowiadał się za nadaniem chłopom ziemi za odszkodowaniem dla ziemian. Inni za nadaniem ziemi tylko tym, którzy zaciągną się do wojska i wezmą udział w powstaniu listopadowym. Niezałatwienie kwestii włościańskiej niekorzystnie odbiło się na stosunku ludności wiejskiej do powstania. Chłopi czuli się zawiedzeni lekceważeniem ich postulatów, ciężary prowadzenia wojny spadały głownie na nich. Dlatego wieś przyjęła postawę bierną, a czasami nawet wrogą wobec powstania listopadowego. Sprawa chłopska w powstaniu krakowskim 1846 roku Po klęsce powstania listopadowego działacze emigracyjni nie złożyli broni. Czyniono przygotowania do kolejnego zrywu narodowowyzwoleńczego. Najaktywniejsze było Towarzystwo Demokratyczne Polskie, które zaplanowało wybuch trójzaborowego powstania na luty 1846 roku. Na Wodza Naczelnego wyznaczono Ludwika Mierosławskiego. Jednak cios planom powstańczym zadały aresztowania w zaborze pruskim i Galicji. Jedyne miejsce gdzie walki się rozpoczęły to Wolne Miasto Kraków. Tam w nocy z 20 na 21 lutego 1846 roku zaatakowano oddziały austriackie, które wycofały się z miasta. 22 lutego 1846 roku utworzono Rząd Narodowy, który ogłosił manifest zawierający program radykalnych reform społecznych. Zapowiadał on zniesienie nierówności i przywilejów stanowych oraz reformę uwłaszczeniową bez odszkodowania ("ziemia przez włościan warunkowo tylko posiadana, stanie się bezwarunkową ich własnością, ustaną czynsze, pańszczyzny i wszelkie tym podobne należności bez żadnego wynagrodzenia"). Bezrolni, którzy wezmą udział w powstaniu mieli dostać nadziały ziemi z dóbr narodowych. Niestety ten radykalny program reform, mimo wysiłków czynionych przez Edwarda Dembowskiego, który był sekretarzem dyktatora powstania krakowskiego i jego duchowym przywódcą, nie dotarł do wszystkich chłopów. Włościanie spod Krakowa łączyli się co prawda z powstaniem, ale w Tarnowskim chłopi uwierzyli urzędnikom austriackim, że powstanie zainicjowała szlachta, aby zwiększyć powinności wsi. Ta propaganda zaborcy trafiła na podatny grunt, gdyż od dawna w Galicji narastała nienawiść między dworem a wsią. Na czele powstania chłopskiego, które nazwano rabacją galicyjską stanął Jakub Szela. Uzbrojone bandy chłopów atakowały dwory, mordując szlachtę, niszcząc archiwa i sprzęty. Władze austriackie początkowo zachęcały chłopów do takich działań, obiecując pieniądze za każdego zamordowanego, czy wziętego do niewoli szlachcica, ale gdy niebezpieczeństwo powstania minęło oddziały austriackie wkroczyły i zaprowadziły porządek. Edward Dembowski zorganizował procesję chcąc, odwołując się do symboli religijnych, pozyskać dla rewolucji krakowskiej chłopów. Po drodze jednak napotkał oddział austriacki i zginął od pierwszej kuli. To oznaczało koniec powstania krakowskiego, ale również klęskę koncepcji powiązania programu radykalnych reform społecznych z programem walki o niepodległość. Dla części szlachty wydarzenia te były dowodem, że włościanie nie tylko nie są gotowi do walki o wolną Polskę, ale stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo dla szlachty. Sprawa chłopska podczas Wiosny Ludów Na kanwie rewolucyjnych wydarzeń Wiosny Ludów w 1848 roku w Europie doszło również do działań narodowych na ziemiach polskich. Polacy w zaborze pruskim i austriackim mieli nadzieję, że osłabione wystąpieniami rewolucyjnymi władze w Berlinie i Wiedniu będą bardziej skłonne do ustępstw. Utworzony w Wielkopolsce Komitet Narodowy Poznański wydał dwie odezwy adresowane do chłopów. W pierwszej ogłosił darowanie czynszów, w drugiej zapowiadał nadanie ziem z dóbr narodowych chłopom bezrolnym, o ile wstąpią do wojska polskiego. To zaowocowało licznym udziałem chłopów w powstaniu wielkopolskim, które wybuchło 29 kwietnia 1848 roku. Powstanie zakończyło się porażką, ale aktywność w nim włościan wpłynęła na decyzje władz pruskich o dokończeniu reformy uwłaszczeniowej, rozpoczętej w Wielkopolsce w 1823 roku. Powstanie wielkopolskie udowodniło, że uwłaszczony i uświadomiony narodowo chłop może stać się znakomitym obrońcą ojczyzny. Inna sytuacja była w zaborze austriackim, gdzie ciągle żywa była pamięć o rabacji galicyjskiej. Wahania szlachty dotyczące ogłoszenia programu reform wykorzystał gubernator cesarski Franz Stadion. Ubiegając Polaków ogłosił, bez porozumienia z Wiedniem, dekret o zniesieniu pańszczyzny. Dekret zatwierdzony został później z wsteczną datą. W ten sposób utrwalił się w Galicji wśród chłopów obraz dobrego austriackiego cesarza i złej polskiej szlachty. Sprawa chłopska w powstaniu styczniowym Kiedy 22 stycznia 1863 roku wybuchło powstanie styczniowe Tymczasowy Rząd Narodowy, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Czerwonych, wydał dekrety, w których znosił przywileje stanowe i wprowadzał, w trybie natychmiastowym, uwłaszczenie. Właścicielom obiecano odszkodowanie, które mieli płacić nie chłopi, ale przyszłe odrodzone państwo polskie. Zapowiadano również nadanie trzech mórg ziemi bezrolnym, którzy wezmą udział w powstaniu styczniowym. Jednak, szczególnie początkowo, wieś zachowywała dużą rezerwę wobec powstania. Po pierwsze nie wszędzie zapowiedź reform dotarła, po drugie chłopi woleliby dostać ziemię legalnie, od państwa, a nie od iluzorycznej władzy powstańczej. Dlatego na południu Polski wieś była przeciwna powstaniu styczniowemu. Napady chłopów na dwory i współdziałanie z władzami carskimi zmuszały władze powstańcze do represji w stosunku do wsi. Dużo lepiej sytuacja wyglądała na Podlasiu, na Mazowszu, w południowej części Lubelszczyzny oraz na Kielecczyźnie, gdzie udział chłopów był znaczny. Dla dalszych losów powstania styczniowego zasadniczą kwestią stawało się pozyskanie wsi. W warunkach wojny partyzanckiej nie można było skutecznie prowadzić walk bez poparcia ludności wiejskiej. Tak więc mimo oporu Białych, którzy przyłączyli się do powstania styczniowego, zaczęto wprowadzać w życie dekrety uwłaszczeniowe. Szczególnie zintensyfikowano te działania gdy władzę dyktatorską nad powstaniem styczniowym w październiku 1863 roku przejął Romuald Traugutt. Uważał on, że "powstanie bez ludu jest tylko wojskową demonstracją" wydał więc specjalny dekret powołujący organy kontrolujące realizację uwłaszczenia. W ich skład weszli także chłopi. Dekret wprowadzał wysokie kary, z karą śmierci włącznie, za sabotowanie uwłaszczenia. Działania Romualda Traugutta nie mogły uratować powstania styczniowego. Sytuacja przedstawiała się beznadziejnie. Decydujący cios zadała władza carska, która 2 marca 1864 roku wydała ukaz regulujący kwestię włościańską w Królestwie Polskim. Właściciele ziemscy mieli otrzymać rekompensatę z budżetu państwa, a chłopi mieli jedynie uiszczać podatek gruntowy. Uwłaszczenie przeprowadzono na dużo korzystniejszych zasadach niż w Rosji. Władze carskie nie mogły zaoferować gorszych warunków niż Rząd Narodowy. Chłopi uzyskali więc to na czym im najbardziej zależało - ziemię i odwrócili się od powstania, a nawet zaczęli działać na jego szkodę. Władze rosyjskie bowiem uzależniały realizację ukazu uwłaszczeniowego od zakończenia walk i likwidacji oddziałów partyzanckich.
dzięki temu odzyskaliśmy swoją ojczyznę. gdybyśmy sie nie sprzeciwiali komunistom to nigdy nie byłoby więcej polski. w ten sposob wywalczylismy swoj kraj i pozostalismy polakami. po to byly powstania aby inni wiedzieli ze nie jestesmy popychadlem znamy swoje prawa i mozemy uratować ojczyznę.