przez otwarte okno firanka wybiegła na spotkanie z wiatrem siedzę samotnie w pokoju wciśnięta w wygodny fotel codzienności rozmarzonym okiem podglądam tę rozwianą randkę a złośliwa jędza w mojej głowie już cichutko szepce i czego tu zazdrościć przecież zaraz ściągnie ją na miejsce twój solidnie zamocowany karnisz
Otworzyłem okno, a firanka pofrunęła ku mnie, jak Anka w trumnie. Biała firanka, błękitne zasłony, zaszeleściło... O! pokaż mi się od tamtej strony! Jesteś? Jak miło!.... Jak miło... jak miło... jak strasznie, moja miła... Ja już chyba nie zasnę... Firanka? ... Czy tyś tu była?
Otworzyłem okno, a firanka pofrunęła ku mnie, jak Anka w trumnie. Biała firanka, błękitne zasłony, zaszeleściło... O! pokaż mi się od tamtej strony! Jesteś? Jak miło!.... Jak miło... jak miło... jak strasznie, moja miła... Ja już chyba nie zasnę... Firanka? ... Czy tyś tu była?