potrzebuje pracy na temat: Czasy Zygmuntowskie,jeżeli ktoś może mi pomóc to niech się odezwie:)

potrzebuje pracy na temat: Czasy Zygmuntowskie,jeżeli ktoś może mi pomóc to niech się odezwie:)
Odpowiedź

W powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego najbardziej zainteresowały mnie opisy życia ludzi w szesnastowiecznej Polsce. W książce ukazane zostały różne warstwy społeczeństwa: książęta, szlachta, służba dworska, przekupki, żacy, żebracy. Autor realistycznie i ciekawie przybliża zawłaszcza życie żaków Uniwersytetu Jagiellońskiego. Główny bohater powieści - Staszek Sołomerecki - po przybyciu do Krakowa wstępuje na uczelnię i zostaje ubogim żakiem. Dzięki powieści Kraszewskiego można poznać historyczny obrzęd otrzęsin, walki kogutów urządzane przez żaków w dniu św. Gawła, a także prawa i skomplikowane zależności, jakie istniały między samymi studentami. Jednakże, moim zdaniem, autor nieobiektywnie ocenił sposób, w jaki żacy odnosili się do innowierców. W tym przypadku, jak i w kilku innych miejscach powieści, Kraszewski daje się poznać jako fanatyczny katolik. Narrator powieści, stworzony przez autora, odnosi się do Żydów i protestantów z wyraźną niechęcią. Uważa ich za gorszych ludzi i wcale nie żałuje, iż żacy często działali innowiercom na złość, że wyłudzali od nich pieniądze, że przepędzali ich z miejsc publicznych. Działania takie, podejmowane przez krakowskich studentów, uważa Kraszewski za normalne. Był to wkład żaków w walkę z reformacją. Studenckie wybryki popierał Kościół, który nie mógł walczyć otwarcie z innowiercami. Takie podejście Kraszewskiego do problemów grup wyznaniowych w Krakowie najpierw mnie zaskoczyło, później zaś zniechęciło do samego autora i powieści. Te mało interesujące, z dzisiejszego punktu widzenia, fragmenty rekompensuje barwny opis życia na wiejskiej plebanii. Sam portret plebanii i jej okolicy jest mistrzowsko skonstruowany. Autor bardzo plastycznie oddał atmosferę panującą we wsi późnym latem. Przy lekturze fragmentów poświęconych plebanii roztacza się przed czytelnikiem widok złotych pól, głębokiego błękitu nieba i ciemnej, ciężkiej zieloności lasu, a nade wszystko leniwej ciszy, która ogarnia wioskę ciepłym i bezwietrznym letnim wieczorem. Jest to obraz wręcz sielankowy. Postaci zamieszkujące plebanię posiadają jasne proste osobowości, pozbawione niedomówień czy dwuznaczności. Są to typowe postacie klechów każdej polskiej, szesnastowiecznej plebanii. Można więc poznać wśród mieszkańców wiejskiego kościółka Albertusa - żołnierza samochwała, nauczyciela zabijakę, organistę, który często lubił zaglądać do kieliszka i starego, mrukliwego, zamkniętego w sobie dzwonnika. Tymi groteskowymi postaciami bezsprzecznie rządzi gospodyni plebana Magda. Po takich barwnych, przyjemnych i radosnych fragmentach powieści czytelnik znowu natrafia na twardy do zgryzienia orzech. Akcja utworu przenosi się na powrót do Krakowa, a w wielkim mieście, jak to bywa, pojawiają się wielkie problemy. Znów w Kraszewskim dochodzi do głosu katolik, który mówi z pogardą o protestantach i ich niegodnym życiu. W czarnych barwach przedstawia Franciszka Lismonina, spowiednika królowej Bony, który wyjechawszy z kraju sprzeniewierzył królewskie pieniądze i został protestantem. Co gorsza, potajemnie powracał i szerzył wrogą, gorszą religię wśród polskiej szlachty. Równie negatywnie przedstawił autor zbór kalwinistów w Krakowie. Według Kraszewskiego byli to ludzie fałszywi (bo zmieniali religię katolicką, w której byli wychowani na inną, obcą), nerwowi, urągający dogmatom katolickiej wiary, szerzący zepsucie moralne i przykładający się do upadku Rzeczypospolitej. Kraszewski zdaje się nie zauważać, że taką charakterystykę można by odnieść także do pierwszych chrześcijan, jeśli spojrzeć z rzymskiego punktu widzenia. Autor reprezentuje wąski zaściankowy światopogląd, w którym nie ma miejsca na tolerancję dla ludzkiej odmienności i zrozumienia pewnych historycznych mechanizmów. Części powieści poświęcone problemom wyznaniowym są mało interesujące. Poruszają one w mało oryginalny, jednostronny sposób sprawy, których żywotność można zaobserwować także i dziś. Od czasu do czasu poglądy podobne w tonie do przekonań Kraszewskiego wygłaszają różne skrajne ugrupowania polityczne i religijne. Czasem ta antyhumanistyczne propaganda staje się tak silna, iż ważne osoby w naszym państwie muszą się gęsto tłumaczyć z jej bujnego rozwoju. Wszystko to składa się na politykę, a polityka jest brudna i nieciekawa, także i w powieściach. Podsumowując powyższe rozważania, można stwierdzić, że "Zygmuntowskie czasy" są doskonałą powieścią historyczną, jeśli chodzi o przedstawienie miejsc zdarzeń, typów postaci, niektórych grup społecznych. Nie są jednak "Zygmuntowskie czasy" obiektywnym źródłem informacji na temat stosunków, jakie panowały między katolikami a wyznawcami innych religii.

Dodaj swoją odpowiedź