Witam. Potrzebuje napisać "IDEAŁ CZŁOWIEKA KULTURALNEGO" długości conajmniej na 1 str A4. Potrzebuje to niestety na jutro. Z góry dziękuje. Pozdrawiam

Witam. Potrzebuje napisać "IDEAŁ CZŁOWIEKA KULTURALNEGO" długości conajmniej na 1 str A4. Potrzebuje to niestety na jutro. Z góry dziękuje. Pozdrawiam
Odpowiedź

W historii ludzkości było parę (dziesiąt) osób wyjątkowych w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Warto by było znaleźć wśród nich kogoś, kto jest godny naśladowania w dojrzewaniu do Człowieczeństwa. Kogoś, kto nie tylko potrafił mądrze i pięknie mówić, ale też dał przykład życia: nie marnej wegetacji, nie ciągłego uganiania się za forsą, nie bezpardonowej walki o swoje, ale prawdziwego ŻYCIA... To prawdziwe Życie to odkrywanie wartości siebie samego i innych ludzi. To stawanie się SOBĄ - w całym pięknie bycia Człowiekiem, który - choć z tego świata - wyrasta ponad ten świat. To poznanie prawdziwego szczęścia. To życie w radości. To rozsmakowanie się w Miłości, która - jako jedyna - może zaspokoić Twoje tęsknoty. Zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe? Nieprawda. Ty jesteś tego godny(-a)! I, co więcej, możesz osiągnąć ten szczyt... Człowiek, którego ja podziwiam i który jest moim ideałem, już na samym początku pokazał, że pieniądze - choć są potrzebne - nie są najistotniejsze w życiu i nie one decydują o wartości człowieka. Mógł zrobić karierę za cenę wyrzeczenia się Prawdy. Nie zrobił tego, choć przez to naraził się "wielkim" tego świata. Nie wymądrzał się, sypiąc sloganami i pięknymi słówkami. Wiele lat poświęcił na poznanie siebie samego, innych ludzi, mądrości odkrytych przed Jego przyjściem. Dopiero wtedy wyszedł, by podzielić się Prawdą z tymi, którzy byli samotni, zagubieni, nieszczęśliwi i wzgardzeni. Odkrył Swoją ludzką wielkość nie po to, aby rządzić, lecz po to, aby pomagać. I nie tylko słowem; On spotykał się z ludźmi i niósł im ulgę w cierpieniach. Nie był jednak rewolucjonistą - wiedział, że ważniejsze od wszystkiego na tym świecie jest pomóc ludziom w odnalezieniu ich własnej godności. Bo człowiek, który wie, kim jest, nigdy już nie będzie zniewolony, poniżony, zniszczony. Bo Twoja godność to nie portfel, samochód, ubranie... To to, kim jesteś i jaki jesteś. On udowodnił, że wielkość człowieka mierzy się miłością. Na tyle jesteś człowiekiem, na ile umiesz kochać. Bo miłość jest największa... Zauważyłeś(-aś), jak bardzo różni się to od tego, co głosi się dzisiaj? Gdy podziwia się ludzi, którzy mają wszystko, bo umieli rozpychać się łokciami, oszukiwać, niszczyć innych, słabszych? Gdy Miłość sprowadzono do poziomu jedynie sprawności seksualnej? Gdy nikt nie ma już czasu i zrozumienia dla drugiego człowieka, zabiegany lub wpatrzony w ekran telewizora? Gdy coraz mniej ludzi wie, co jest dobre, a co złe? Gdy o moralności mówi się: "to moja prywatna sprawa", a jedynym hamulcem (niesprawnym zresztą) przed zrobieniem zła jest lęk przed karą narzuconą przez prawo? Chcę Ci zaproponować bycie "niedzisiejszym", abyś był(-a) naprawdę Kimś. Abyś nie zmarnował(-a) sobie życia. Proponuję Ci pójście dalej, niż sięga psychologia i wszystkie inne nauki. Chcę Ci zaproponować pójście za Ideałem Człowieka. Tym moim Ideałem jest... Pewnie już się domyśliłeś (-aś)... To Jezus z Nazaretu, zwany Chrystusem. Abstrahuję na razie od tego, czy był Synem Bożym, czy nie. Zwracam uwagę na Jego ludzką stronę. Na to, co było widoczne, co zostało opisane... Co jest faktem historycznym. Popatrz: wyszedł nauczać w wieku ok. 30 lat. Nie był smarkaczem, który nie zna życia... Sam Jego styl wypowiedzi świadczy o tym, że dobrze je poznał, był dobrze wykształcony, umiał rozmawiać odpowiednio i z "mądrymi", i z "prostaczkami"... Do każdego docierając z istotą swojego przekazu. Nie bawił się w kompromisy i układy. Można się czasem zastanawiać, po kiego grzyba drażnił i krytykował "wielkich" jego czasów? -Ważniejsza była prawda. A może nie wiedział, że się zemszczą? -Wiedział doskonale; niejednokrotnie zapowiadał swoim uczniom własną śmierć... Może nie wpadł na to, co teraz się głosi, że nic nie jest warte ofiary z własnego życia? -Pewnie nie, bo on wiedział, że są większe wartości, niż wegetacja w upodleniu... Wiedział, że w tym wszystkim jest ludzka godność, jest miłość, jest prawda, która dźwiga nas ku wielkości. Wiedział, że trzeba ludziom o tym przypomnieć, aby się nie stoczyli na dno. On miał ideały. Wartości, o które warto było walczyć. Dla których warto było umrzeć nawet straszliwą śmiercią na krzyżu. Jezus był naprawdę Człowiekiem. Takim, o którym pisze się z dużej litery. Nie dał się zepchnąć do zwierzęcej roli walki o byt i przetrwanie. On wiedział, że człowiek jest ponad to - albo go nie ma. Jest tylko kolejny gatunek zwierząt... Nie był nieżyciowy, czy nieprzystosowany. Potrafił walczyć. Mówił w oczy prawdę, która musiała być powiedziana. Umiał wyrzucić ze świątyni Jerozolimskiej kupców, którzy profanowali świętość tego miejsca. Niejednokrotnie otarł się o groźbę ukamienowania. Nie prowokował - dlatego go nie ukamienowano. Robił to, co trzeba było, aby ludzie zrozumieli, co jest prawdziwą wartością, i - kim są oni sami. I co mogą ze sobą zrobić, by stać się takimi, którymi być powinni - ponad dbaniem tylko o swój brzuch i portfel. Jezus z Nazaretu nie lękał się być inny. Stanąć przeciwko wszystkim. Pójść pod prąd. Owszem, zapłacił za to najwyższą cenę. Cenę życia. I to w tak okropny sposób. Zgodził się na to dobrowolnie. Ale było warto. Bo ta Jego konsekwencja wskazała drogę wielu. I pokazuje ją mnie. Jezus Chrystus jest moim ideałem człowieka. Staram się być - po swojemu - taki jak On. Jego ideały są moimi, bo większych nie ma... I nie oddam ich za nic. Jestem "nieżyciowy", "niedzisiejszy". ;-) I niech tak zostanie. Czy nie boję się, że zmarnuję życie? Nie. Przeciwnie. Po pierwsze, dlatego, że życie to właśnie owo wspinanie się na szczyt. Nie "czary mary", nie skok. Wspinaczka do tej doskonałości, którą pokazał Jezus. Tego chcę. Bo warto. A po drugie... O tym, co po drugie będzie w ciągu dalszym, do którego zapraszam...

Od wielu już lat żyjemy w świecie konsumpcji. Konsumujemy w szczególności rozrywkę i informacje. Ale jak mówi Baudrillard najszybciej konsumujemy symbole, mając na myśli symbole statusu społecznego. Atrybuty pozycji, którymi mogą być przedmioty materialne, ale też zachowania, upodobania, język i sposoby obcowania z ludźmi, czy też opinie na konkretne tematy. Symbole statusu pozwalają być jak inni w danej grupie odniesienia lub też odróżnić się od pozostałych. One stanowią istotną formę komunikacji z otoczeniem. Gadżety im przypisane komunikują nam, kim dana osoba jest i czego się można po niej spodziewać albo gdzie ją lokować w hierarchii społecznej. Im bardziej nasze społeczeństwo staje się społeczeństwem konsumpcyjnym tym bardziej symbole statusu społecznego są w nim płynne. Początkowo charakterystyczne dla elit, szybko się pauperyzują. Stefan Morawski mówi, że konsumpcjonizm jest upadkiem zasad. Czujemy, że kwestie uniwersalne zostały odłożone na półkę. Boleśnie odczuwamy brak fundamentu czy autorytetu. Dzisiejsze społeczeństwo określane jako "pęknięte", czy "rozbite", charakteryzuje się rozpadem form społecznych. Ginie autentyczna komunikacja międzyludzka, którą zastępują sformalizowane kontakty. Zagrożone zagubieniem są autentyczne osobowości. Załamanie się tradycyjnego porządku wartości wypieranego przez światopogląd konsumpcyjny, upadek obyczajów i spadek udziału Polaków w kulturze wysokiej z całą ostrością występuje jako jeden z podstawowych problemów kultury. Kulturę zmieniły radykalnie środki masowego przekazu. Grupy i jednostki są tylko konsumentami kultury produkowanej dla nich, ale bez ich udziału, poza nimi. Kryzys współczesnej kultury określa się mianem "chaosu wartości", tj. pomieszania wszelkich wartości. Zygmunt Bauman określa człowieka czasów współczesnych jako: "koczownika", "włóczęgę", czy "turystę". Akcentuje w ten sposób styl życia dzisiejszych ludzi, którzy w ciągłym ruchu nie mają ostatecznego celu, poruszają się po różnych drogach, po przestrzeni pozbawionej struktury, giną w chaosie wartości nie potrafiąc dokonać wyborów. Ich kontakty z innymi ludźmi są powierzchowne. Włóczęga i turysta to typowe postaci, dzisiaj to swoiste wzorce. Turystą winno się być zawsze i wszędzie. Nie trzeba należeć do określonego miejsca, a zachowywać dystans duchowy, mimo fizycznej bliskości. Zachowywać się z rezerwą, nie udzielać się i być wolnym od wszelkich obowiązków. Kryzys kultury w naszym kraju jest dotkliwie postrzegany przez samych ludzi sztuki i twórców, którzy podkreślają, że kultura wysoka podlega szczególnej ochronie, bo ona jest naczelną wartością umożliwiającą zachowanie tradycji i tożsamości narodowej. Problemy człowieka, system edukacji kulturowej jest także przedmiotem badań, raportów i prognoz. Mówi się, iż obserwowany kryzys może być fazą przejściową, etapem swoistego przesilenia. W raporcie Komitetu Prognoz "Polska do roku 2010" napisano, iż najwyższy priorytet na najbliższe lata to "inwestycja w człowieka". Komitet apeluje o podejmowanie działań mających na celu obronę człowieka przed niebezpieczeństwem zubożenia wewnętrznego, utratą szacunku dla wartości wyższych, pogłębianie humanistycznych motywacji jego wyborów itp., to znaczy przeorientowanie "mieć" na "być". Być człowiekiem bogatym duchowo, wrażliwym, myślącym i otwartym. W 1978 roku Andrzej Tyszka, analizując antywzory człowieka kulturalnego, usiłował określić, jakie istotne cechy powinien posiadać człowiek kulturalny. Były to: * autentyczność uczestnictwa - w znaczeniu oryginalność czy bezpośredniość, a nie imitacyjność, * otwartość poglądów i postaw, * zaangażowanie twórczo - ekspresyjne, * odbiorczość i refleksyjność, * głębokie i poważne traktowanie wiedzy, sztuki, moralności, * posiadanie własnego poglądu na świat. Wzór człowieka kulturalnego w społeczeństwie polskim początku XXI wieku jest już nieco inny. Aktywność kulturalna nie jest jeszcze stałym elementem życia Polaków, których kontakty kulturalne mają głównie sporadyczny, okazjonalny i nierzadko przypadkowy charakter. Obserwuje się obecnie, że ideał człowieka kulturalnego staje się coraz bardziej odległy dla wielu grup naszego społeczeństwa. Jeszcze nie tak dawno udział w życiu kulturalnym był czynnikiem prestiżu społecznego, był poczytywany za nobilitujacy. Uczestnictwo w kulturze nadal przywiązywane jest do statusu inteligenta, jest elementem jego etosu. Ulega on jednak od pewnego czasu destrukcji. Wielu ludzi zaliczanych do tej warstwy społecznej znacznie zredukowało swoje aspiracje kulturalne, choć ma szczególne zadanie do spełnienia jako grupa wzorcotwórcza i opiniotwórcza. Jej zachowania stanowiły cel naśla-downictwa przez inne środowiska. Z tej warstwy społecznej wywodzi się większość uczestników publicznych form życia kulturalnego tworząc nadal elitę kulturalną. Dla badaczy i praktyków niepokojący staje się fakt, że ludzie przestają się wstydzić własnej absencji w kulturze, że bez żenady przyznają się do braku potrzeb i aspiracji w tym zakresie. Ideał "człowieka kulturalnego" znajduje swoje faktyczne odzwierciedlenie w rodzinnym i środowiskowym życiu kulturalnym. Istniejące tu tradycje uczestnictwa w kulturze artystycznej, sprzyjają szerokiemu przyjęciu tego wzoru i jegp urzeczywistnianiu. Wpływają one w sposób bardzo istotny na zakres i rodzaj kontaktów kulturalnych ludzi, pochodzących z rodzin i środowisk aktywnych kulturalnie. Z mojej własnej praktyki zawodowej - mogę w całej rozciągłości potwierdzić, że istotny, a kto wie czy nie decydujący, jest wpływ kulturalnych doświadczeń z dzieciństwa na całą aktywność kulturalną człowieka. Wielkie znaczenie ma aktywność kulturalna rodziców, ich wykształcenie, potrzeby, aspiracje. Wzory korzystania z kultury powinna przekazać rodzina. Ale czy tylko rodzice? Kiedy patrzę na moje studentki, z uwagą i podziwu godną otwartością przyjmujące kontrowersyjne treści i formy sztuki współczesnej, przychodzące na wykłady o sztuce, na wernisaże, koncerty - myślę, że to są moi sprzymierzeńcy, swoiści misjonarze sztuki. To są nieświadomi animatorzy kultury. Bo nie dość, że sami dla siebie, dla własnych niematerialnych korzyści partycypują w kulturze wysokiej, to są osobami wzorotwórczymi. Przenoszą zarówno treści jak i wartości kulturalne na grunt rodziny. To jest ta cenna metoda uczenia się na dobrych przykładach. To najwartościowsze wzory zachowań, bo czerpane lub przekazywane przez osoby bliskie. I wcale nie chodzi tu tylko o dzieci. Zasięg tych przekazów może być znacznie szerszy, bo obejmujący dorosłych w rodzinie, ale też kręgi sąsiedzkie. Nie chcę sprowadzać aktywności seniorów do problematyki zapełniania wolnego czasu. Myślę, że to byłoby pewnym uproszczeniem. Przykład Mostowiakowej, która dla zapełnienia czasu piecze ciasto do pubu, nie ma tu zastosowania. Moim studentom chodzi o coś więcej. Ja także jako pracownik Galerii nieustająco korzystam z moich studentów, a może ich nawet wykorzystuję. Upatruję w nich wielkie możliwości transmisyjne. Oni przepuszczając przez własny filtr trudne, czasami niemal eksperymentalne działania artystyczne, poddając je ocenie wnikliwej, niespiesznej, wyważonej dają wiele do myślenia. Popularyzują treści, upowszechniają je wśród innych, ale też ułatwiają dokonywania wyborów artystycznych, rozstrzygania sporów i zawiłości interpretacyjnych. Mnie ich sądy pozwalają, obiektywizować i hierarchizować artystyczne i społeczne wartości.

Dodaj swoją odpowiedź