Motyw miłości w literaturze.
Miłość – głębokie przywiązanie do kogoś lub czegoś; namiętne uczucie do osoby płci odmiennej, połączone z pożądaniem jej. Jednak czy słownikowe pojęcie miłości oddaje i w pełni charakteryzuje to wspaniałe uczucie?. Otóż nie. Jest to jedno z największych i najgłębszych uczuć. Dlatego może jest to temat tak często poruszany przez twórców różnych epok. Właściwie trudno znaleźć utwór, w którym nie byłoby wątku miłosnego. Jednak temat miłości nie ogranicza się tylko do pojęcia uczucia między kobietą a mężczyzną. Wielu bohaterów miłością darzy rodzinę (Antygona – Polinejkes), Boga (Biblia, „Legenda o św. Aleksym”), ojczyznę (romantyczni bohaterowie lit. Polskiej).
W literaturze średniowiecza czytamy o pięknej, czystej miłości mężczyzny do kobiety (pieśni liryczne), ale spotykamy się również z namiętnością, która spala i zabija człowieka. Jest ona tematem średniowiecznego romansu, wywodzącego się z legendy celtyckiej – „Tristan i Izolda”. Tytułowi bohaterowie to najwięksi kochankowie, których dzieje zostały prz4z literaturę opisane.
W Kanoelu umiera z żałości po starcie męża królowa Blancheflor, siostra władcy Kornwalii – Marka. Przed śmiercią wydaje na świat syna, którego nazywa, jako że urodził się w dniach smutku, Tristanem. Wzrasta on w ojczyźnie podbitej przez wrogów. Jego pochodzenie utrzymywane jest w tajemnicy przez przybranego ojca Rohałta. Tristan trafia do Kornwalii, gdzie wychodzi na jaw, że jest siostrzeńcem króla Marka. Z jego pomocą udaje mu się odzyskać panowanie, które z wdzięcznością przekazuje swemu dotychczasowemu opiekunowi. Postanawia żyć na dworze wuja. W pojedynku zabija Morhołta, posła irlandzkiego domagającego się daniny. Na skutek odniesionych ran jest bliski śmierci. Jego ciało zostaje złożone w barce, która dziwnym trafem przybywa do Irlandii. Tam zostaje uleczony przez Izoldę Jasnowłosą – siostrzenicę Morhołta. Powraca do Kornwalii. Baronowie, obawiając się, że władza trafi w ręce Tristana, zmuszają króla Marka, by znalazł sobie żonę, która urodziłaby mu następcę tronu. Marek prosi siostrzeńca, aby sprowadził na dwór jedyną kobietę, która chciałby poślubić – posiadaczkę złocistych włosów, z których jeden został przyniesiony do jego komnaty przez jaskółki. Tristan wie, gdzie jej szukać. Udaje się do Irlandii. Zabija smoka i w zamian za to otrzymuje prawo do ręki Izoldy, mając zamiar zrzec się go na korzyść króla. W drodze do Kornwalii, na skutek pomyłki, wspólnie wypijają czarodziejski napój przeznaczony dla Marka i jego oblubienicy. Od tej pory łączy ich niezniszczalne uczucie. Izolda zostaje mimo wszystko żona Marka. W łożnicy zastępuje ją służąca Brangien, która także ułatwia kochankom potajemne spotkania. Baronowie, nadal wrogo nastawieni do Tristana, pragną ujawnić jego romans z królową. W końcu dostarczają Markowi niezbitych dowodów zdrady. Winowajców czeka śmierć. Tristanowi udaję się jednak zbiec. Ratuje Izoldę z rąk trędowatych, którym wydał ją rozsierdzony małżonek. Długo czas wiodą w leśnych ostępach życie pełne miłości. Wreszcie, litując się wzajemnie nad sobą, postanawiają zakończyć swa tułaczkę i proszą króla, aby rozporządził ich przyszłym losem, Marek zgadza się na powrót żony, ale oddala siostrzeńca. Tristan udaje się do Galii, a następnie do Bretanii. Tam pomaga władcy Hoelowi poskromić buntowników i poślubia jego córkę – Izoldę o Białych Dłoniach. Nie mogąc jednak zapomnieć o swej prawdziwej miłości, wyrusza do Kornwalii. Izolda Jasnowłosa nie chce z nim rozmawiać. Wie, że ukochany nie jest już wolny i sądzi, iż jego miłość zamieniła się w pogardę. Tristan Udaje szalonego żebraka i, zyskując tym samym możliwość przebywanie na dworze, przekonuje Izoldę o stałości swych uczuć. Niebawem opuszcza ukochana w obawie przed odkryciem jego prawdziwej tożsamości. Zostaje śmiertelnie ranny, idąc z pomocą bratu swej żony – Kaherdynowi. Prosi go, aby sprowadził Izoldę Jasnowłosą. Ona jedna mogłaby uzdrowić Tristana. Kaherdyn powraca z królową, czego znakiem jest biel żagli. Jednak Izolda o białych Dłoniach, chcąc się zemścić na swoim mężu, mówi mu, że barwa żagli jest czarna. Na wieść o tym Tristan umiera. Jego ukochana przybywa za późno. Również traci życie. Król Marek zabiera ich ciała do Tyntagielu. Z grobu Tristana Wyrasta głóg zanurzający swe gałęzie w grobie Izoldy. Ludzie próbują go ściąć, ale krzak stale odrasta.
Poemat o Tristanie i Izoldzie jest to przede wszystkim jedno z najpiękniejszych czy też może i najpiękniejsze dzieło o miłości, jakie wydała literatura. Od momentu, kiedy Tristan I Izolda wypijają napój miłosny, wszystkie inne wydarzenia odchodzą na dalszy plan. Najważniejsza staje się sama miłość tych dwojga do siebie, pokazana jako uczucie, ale też jako pewnego rodzaju problem. Za pięknym uczuciem miłości wiążę się przecież cała gama kłamstw, oszustw, misternie plecionych intryg, upodleń i cierpienia, o ile musi się ono dokonywać w obliczy zdrady sakramentalnego związku. Kochankowie swoje wzajemne oddanie ciągle muszą ukrywać przed czujnymi oczami zawistnych i podłych ludzi. Zdrada, która nigdy nie mogłaby splamić honoru Tristana – rycerza, dosięga go jako kochanka. Podobnie przedstawione jest Izolda, królewska córka, wzór godny naśladowania, pełna cnót i zalet, a przy tym nadzwyczaj urodziwa kobieta. Podobnie jak Tristan jest jednak zbyt słaba, aby opanować siłę uczucia, które zawładnęło nią bez reszty.
Miłość Tristana i Izoldy jest tak piękna, pełna wdzięku i wzniosłości, szczera o oddana, że nikt nie śmiałby obwiniać ich za kłamstwa, których się dopuścili, aby ukryć swój afekt. Nie są zresztą winni temu, że zbieg okoliczności doprowadził ich do wypicia napoju, którego siła przerasta ludzką moc (popularny w antyku i średniowieczu wpływ fatum na bohaterów).
Poemat o Tristanie i Izoldzie, wiecznie żywy i piękny, odkrywany jest przez następujące po sobie pokolenia wciąż na nowo. Jego nieśmiertelność polega przede wszystkim na tym, że ukazuje prawdę o uczuciu miłości. Prawdziwego uczucia nic nie jest w stanie uciszyć, dlatego też może ono być równocześnie piękne, jak i tragiczne.
Opisany wyżej utwór jest bardzo odważny jak na średniowiecze, w którym dominuje motyw rycerza, ascety ( i w ogóle religii) i dobrego władcy. Jak wielka jest miłość do Boga, możemy przekonać się czytając „Legendę o św. Aleksym”.
W Rzymie żył bogaty, dobry pan Eufamijan z żoną Aglijas. Byli to ludzie bardzo zamożni, ale bogobojni i o dobrym sercu. Pomagali sierotom, wdowcom, przyjmowali pielgrzymów w swoim pałacu. Bóg nie obdarzył ich jednak potomstwem, prosili, więc usilnie Najwyższego o łaskę. Wreszcie prośby małżonków zostały wysłuchane i wkrótce narodził im się syn, któremu dali na imię Aleksy.
Kiedy młody panicz skończył 24 lata, ojciec uznał, że pora go ożenić. Aleksy podporządkował się woli ojca i wziął ślub z wybraną przez rodziców kobietą, która była córką, Famijana. Węzłem małżeńskim połączył młodych papież Innocenty. W noc poślubną nowo poślubiona para, ustaliła, że się rozstanie. Aleksy zwrócił żonie pierścień i powiedział jej, że chce opuścić dom rodzinny, by służyć Bogu. Famijana poparła zamysły męża, ponieważ była bardzo pobożna.
Aleksy odszedł z domu bez wiedzy rodziny, zabierając tyle złota i srebra, ile zdołał unieść. Wszystko, nawet własne ubranie, rozdał biedakom,a sam, jako nędzarz, siedział pod kościołem, narażając się na mróz, deszcz, złość i niegodziwość ludzką. Pewnego razu nad Aleksym ulitowała się Matka Boska, która zeszła z obrazu i rozkazała klucznikowi, aby wpuścić biedaka do wnętrza świątyni. Zdumiony człowiek spełnił życzenie Marii, jednak podobne widzenia miewał jeszcze wielokrotnie. Klucznik opowiedział mieszkańcom miasta o cudach i od tej pory Aleksy zaczął uchodzić za świętego.
Tymczasem Eufamijan rozpoczął poszukiwania syna. Rozesłał swych poddanych w świat z nakazem, aby odnaleźli Aleksego. Słudzy jednak nie rozpoznali w żebraku swojego księcia i do Rzymu wrócili z niczym, co wywołało rozpacz rodziców świętego – ascety.
Aleksy nie chciał rozgłosu i sławy, więc postanowił opuścić miasto. Wsiadł na statek, który miał dopłynąć do Syrii (okolice wsławione przez św. Pawła). Na morzy jednak wiatr zmienił kierunek i okręt przypłynął z powrotem do Rzymu. Ów pobożny człowiek postanowił, zatem zostać w tym mieście i żebrać na dworze własnego ojca. Zdarzyło się, że prosił, Eufamijana o jałmużnę w imię Boga i syna Aleksego. Ojciec wzruszył się i polecił żebraka swemu rządcy, jednak ten okazał się złym człowiekiem i wyrządził Aleksemu wiele krzywdy. Również służba dokuczała mu, wylewając na niego pomyje.
W cierpieniu i poniżeniu Przeżył Aleksy szesnaście lat, żywiąc się odpadkami z ojcowskiego stołu. Cały ten czas przebywał pod schodami prowadzącymi do własnego pałacu. Gdy w siedemnastym roku swych cierpień Aleksy ciężko zachorował i poczuł zbliżającą się śmierć, napisał list o swoim życiu. Przedstawił w nim wszystkie swoje czyny, męki i upokorzenia.
Kiedy zmarł, dzwony w całym Rzymie zaczęły same bić. Zdziwieni ludzie poczęli szukać przyczyny tego cudu. Dopiero małe, niewinne dziecko wskazało zgromadzonym, gdzie jest człowiek, na którego cześć odezwały się dzwony. Udali się, więc tam wszyscy, nawet cesarz, papież i dostojnicy. Pod schodami do domu Eufamijana znaleziono ciało Aleksego, które wydawało tak cudowna woń, że każdy, kto zbliżył się do niego, zostawał cudownie uleczony ze wszystkich chorób. W ręku zmarłego zauważono list, lecz nikt nie potrafił go wyjąc. Dopiero pobożna i cnotliwa żona Aleksego zdołała to uczynić. Z listu dowiedziano się wszystkiego o świętym.
W postępowaniu Aleksego bez wątpienia dostrzec możemy wiele elementów, które mogą nam imponować, a nawet stanowić wzór do naśladowania. Godna podziwu jest z pewnością jego ogromna konsekwencja w działaniu, a także bezgraniczne poświęcenie dla wiary oraz umiejętność dzielenia się z innymi ludźmi. Egoistycznie jednak - z perspektywy człowieka współczesnego - wydawać się może to, iż święty – asceta opuścił w noc poślubną swoją żonę i bez słowa wyjaśnienia odszedł z domu rodziców. Przez wiele lat nie dawał znaku życia swym najbliższym, nie szczędząc im tym samym żalu i niepokoju. Jego świętość okupiona został łzami innych, stając się przez to poniekąd winą, a nie zasługą. We wczesnym średniowieczu jednak taka skrajna postawa znajdowała naśladowców.
Miłość rodzeństwa zaprezentowana została w „Antygonie”.
Tytułowa bohaterka pochodząca z królewskiego rodu Labdakidów staje przed trudnym wyborem, a jest nim dylemat, jakich praw przestrzegać, prawa ludzkiego, czy prawa boskiego. Antygona w utworze musi zdać egzamin z człowieczeństwa, a jest nim uczucie do swojego zmarłego brata, ogłoszonego przez obecnego króla Kreona zdrajcą narodowym. Losy bohaterki już od samego początku naznaczone są przez fatum i niesprawiedliwą rzeczywistość. Na jej rodzinę bóstwa rzuciły klątwę, czego efektem są nieszczęścia Jokasty i Lajosa, ich syna Edypa, a także dzieci będących efektem niezawinionego kazirodczego związku, tj. Antygony, Ismeny, Polinejkesa
i Eteoklesa. Jedyną osobą, która decyduje się na jawny sprzeciw jest Antygona. Bohaterka kieruje się uczuciem, siostrzaną miłością, a swoje postępowanie podporządkowuje prawu boskiemu, które nakazuje chować wszystkich umarłych. Zdaje sobie też sprawę z tego, że decyzja Kreona ześle na Teby karę boską. Antygona występuje tutaj jako rzecznik ludzi w odwiecznym konflikcie miedzy państwem a prawami jednostki. Antygona woła „nie”, „nie” przeciwko tym, którzy niszczą uczucia, tępią odmienne do swoich poglądy. Oprócz tego bohaterka decyduje się na walkę będąc kobietą, co w tamtych czasach było nie do pomyślenia. Jej słowa adresowane do Kreona: „Współkochac przyszłam, nie współnienawidzić” – świadczą o tkliwym sercu i marzeniu wzajemnej życzliwości i braterstwie. Swojej postawy nie odbiera jako heroicznego czynu, zrobiła, bowiem to w imię miłości do swojego brata. Antygona swoim postępowaniem i dalszym przebiegiem wydarzeń świadczy o słuszności jej racji.
Miłość do ojczyzny, czyli ogromny patriotyzm pojawia się w literaturze od dawien dawna, jak chociażby liryka tyrtejska (antyk). Ale jej specyficzne pojmowanie zostało przedstawione przez bohaterów romantycznych. Najczęściej ich nagła, niespodziewana decyzja jest naznaczona niepowodzeniami w miłości. Niepowodzenia te wynikają w różnych przeżyć: nieodwzajemniona miłość, obiekt westchnień jest już związany z kimś, różnice w pochodzeniu społecznym, nawet niemożność ukazania kobiecie swojego uczucia, bądź nie rozumienia jej, np. poeci żyjący w „innym świecie” – „kobieto puchu marny, ty wieczna istoto...(...)”. W takich momentach kolejnym obiektem westchnień staje się „rozebrana” ojczyzna. Takimi przeżyciami naznaczony jest tytułowy Kordian Juliusza Słowackiego.
Poznajemy go jako 15-letniego, przedwcześnie dojrzałego młodzieńca, niezdecydowanego i zagubionego. Był on owładnięty nieszczęsną, romantyczną miłością do starszej od siebie kobiety. Nie potrafił wyzwolić się spod działania pod wpływem uczuć. Laura, obiekt jego marzeń, nie była idealną kochanką romantyczną, ale dojrzała kobietą, która bawiła się nieświadomym niczego, zakochanym w niej młodym mężczyzną. Miłosne cierpienie i poczucie bezsensu życia po śmierci niewiele starszego przyjaciele doprowadzają Kordiana do próby samobójczej, która w efekcie jest nieudana. Na tej podstawie można stwierdzić, że Kordian nie wierzy w siebie, nie widzi sensu życie, a wszystko to jest potęgowane przez nieodwzajemnioną, nieszczęśliwą miłość.
Następnie widzimy Kordiana, niedoszłego samobójcę, kiedy odbywa podróż po Europie, w trakcie, której pozbywa się młodzieńczych złudzeń i duchowo dojrzewa. W Londynie dowiaduje się, że światem rządzi pieniądz. Rozmawia z dozorcą sprzedającym miejsca w parku. Bohater dotychczas uważał, że Anglia to praworządny kraj, ale dozorca obala ten mit. Opowiada, że jego bracia sprzedają miejsca w parlamencie i groby w Westminsterze. Niestety, w Anglii dzięki sile pieniądza można kupić wszystko.
Następnie widzimy go na skałach w Dover, gdzie czyta „Króla Leara”.
Tam zdaje sobie sprawę z tego, że świat stworzony przez literaturę jest wyidealizowany, to, co czyta, nie pokrywa się z rzeczywistością.
We Włoszech poznaje smak płatnej miłości. Poznaje Wiolettę, piękną Włoszkę. Wystawia ją na próbę, mówi, że jest bankrutem, a majątek przegrał.
Ona odrzuca go. Okazuje się, że miłość jest przedmiotem przetargu.
W Watykanie przekonuje się, iż Kościół podporządkowany jest Europejskiej polityce. Odwiedza papieża, przywozi mu ziemię zbroczoną krwią Polaków, by ją pobłogosławił. Ten mówi, że Polacy nie mają występować przeciw caratowi. Jeśli tak zrobią, to on rzuci klątwę na naród polski.
W Szwajcarii, na Mont Blanc bohater wygłasza monolog, w którym odkrywając kreatorską, niemal boską, moc własnego ducha i dokonując gorzkiego podsumowania życia, postanawia poświęcić się dla Ojczyzny. Wyobraża sobie Polskę jako Winkelrieda narodów europejskich. Ma ona skupić na sobie cały napór sił wrogich rozwojowi narodów. Następnie pojawia się chmura, która przenosi go do Polski.
Podczas swej wędrówki po Europie Kordian p0rzeżył dużo rozczarowań, które doprowadziły go do zastanowienia się nad tym, co ma w życiu dalej robić. Dochodzi do wniosku, że Polska powinna walczyć o swoje wyzwolenie.
To przeciwstawienie się biernemu mesjanizmowi na rzecz aktywnej walki.
W ostatnim III akcie Kordian, uczestnik koronacyjnego spisku, odrzuca zachowawczą postawę Prezesa i propaguje ideę zemsty. Akcja przenosi się na plac zamkowy. Ma nastąpić koronacja cara Mikołaja I na króla Polski. Wokół zamku zebrali się ludzie, którzy przyszli oglądać koronację i wojsko, które ma chronić cara. Lud szemraniem i szeptami drwi ze zwolenników Mikołaja I. Kordian pojawia się w lochach katedry św. Jana. Odbywa się tam tajne zebranie ludzi, którzy nie chcą dopuścić do koronacji. Wszyscy byli w maskach, by ich nie rozpoznano. Sądzono, że wszyscy będą głosować za zabiciem cara, ale tak się nie stało. Prezes (Niemcewicz), który stał na ich czele mówi, że przez tę zbrodnię będą prześladowani (jeszcze nigdy tron polski nie był splamiony krwią). Kordian próbuje ich przekonać, gdy nie dochodzi to do skutku, zrywa maskę i postanawia sam tego dokonać. Następnie widzimy Kordiana w zamku, gdzie pełni nocną straż nad śpiącym carem, postanawia go zabić. Podczas drogi do sypialni toczy się walka pomiędzy jego wątpliwościami (Strach) i zamiarem wykonania zbrodni (Imaginacja). Przed drzwiami sypialni Kordian mdleje. Później widzimy go w szpitalu, gdzie rozmawia z Doktorem, który nazywa go szaleńcem. Wtedy Kordian stwierdza „KAŻDY CZŁOWIEK, KTÓRY POŚWIĘCA SIĘ ZA WOLNOŚĆ OJCZYZNY – JEST CZŁOWIEKIEM, NOWYM TWOREM BOGA”.
Dalej widzimy ich na Placu Saskim, gdzie Wielki Książę Konstanty straszy Kordiana śmiercią (może się od tego ocalić przeskakując na koniu przez żołnierzy z bagnetami). Próba udała się, schodząc z placu Kordian sądzi,
że ocalił życie, on i Wielki Książę Konstanty nie wiedzieli o tym, że car wcześniej zadecydował o losie młodego człowieka. Następni toczy się spór między braćmi o losy Kordiana, Konstanty uzyskuje ułaskawienie dla Kordiana. Niestety spóźnił się i Kordian został zabity przez pluton egzekucyjny.
Jako bohater romantyczny Kordian był także wyobcowany, samotny i przeżywał nieszczęśliwą miłość.
Miłość do człowieka, jego siłę i możność do walki ze złem jest częstym tematem literatury powojennej (I Wojna Światowa – Exupery, II WŚ – Miłosz, Campus). Jednym z takich utworów jest „Dżuma”. W ukazany jest odwieczny problem walki dobra ze złem. W „Raporcie z oblężonego miasta” ukazane są przeżycia, wewnętrzne rozterki jednostki, jak i całej społeczności Oranu, miasta zaatakowanego dżumą.
Już na wstępie należy powiedzieć, że dżumy nie należy nawiązać do śmiertelnej choroby, Ale do ogólnie pojętego zła obecnego w świecie (194.r). Poprzez zachowanie mieszkańców Ukazane mamy różne ludzkie postawy wobec zła. Tak, więc w sytuacji, w jakiej znaleźli się ludzie część z nich ujawnia najbardziej ciemne cechy ludzkiego charakteru. Na światło dzienne wychodzą prymitywne instynkty. Jeszcze inni decydują się na obojętność, toczą życie jakby wszystko było w najlepszym porządku. Nauczyli się żyć życiem dzisiejszym, dżuma odebrała im to, co w życiu najdroższego: miłość, przyjaźń. Takie postawy często obserwowane są wśród ludzi XX w. Jedni decydują się na znieczulicę inni posuwają się dalej żerują na ludzkich tragediach, tym samym przyczyniają się do triumfu zła. Takiemu zachowaniu autor przeciwstawia postawy ludzi prawych, tj. lekarzy na czele z doktorem Rieux, walczących o ludzkie życie. Są to postacie, których walka z dżumą buduje, dostrzegają problemy i nieszczęścia innych. Postawa doktora wynika nie tylko z przekonania o dojrzałości do roli ( przysięga Hipokratesa), ale poczucia obowiązku, ( który dotyczy każdego człowieka), co każe mu zapomnieć o własnych problemach i rozterkach ( przeżywa rozłąkę z chorą żoną) i skupić całe siły na leczeniu. Walcząc z dżuma ponosi klęski, ale nie załamuje się. Soja decyzją wypowiada sprzeciw wobec śmierci, cierpienia i bólu, dlatego zawsze staje po stronie ofiar. Rosnąca liczba zarażonych wymaga skupienia przez doktora jeszcze większych sił. Jego życiem kieruje wiara w człowieka, przez co ją odrzuca. Wiara powoduje bierność i zamiast walki ludzie godzą się ze wszystkim czekając na najgorsze. Według samego bohatera zwycięstwo nad dżumą jest tylko wygraną „bitwą”, bo dobrze wie, iż „bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie zanika (...), czeka tylko na odpowiedni moment, żeby zaatakować w najmniej spodziewanym momencie i zebrać kolejne żniwo. Tym zdaniem Rieux nakazuje walkę ze złem, tak żeby nie doprowadzić później do jego nagromadzenia i rozprzestrzenienia. Podobnie zresztą nie uznaje usprawiedliwiania zła. Jak sam mówi, w tym, co robi nie chodzi o bohaterstwo, ale o uczciwość. Postawa dr. Rieux Świadczy o olbrzymiej miłości, jaką darzy ludzi pisarz.
W/w modele miłości są aktualne do dziś. Uległy one jedynie drobnym zmianom, związanym z otaczającą nas rzeczywistością. Przytoczone przeze mnie przykłady dowodzą, iż to wspaniałe uczucie pełni zawsze rolę twórczą albo niszczącą. Każda miłość jest piękna i potrzebna człowiekowi. Każda wymaga poświęceń i wyrzeczeń, a kiedy już przynosi szczęście, radość to czasami niesie ze sobą ból i cierpienie.