Dawno temu byłem pięknym pozłacanym talerzem . Mieszkałem nieopodal granicy Polski w niemczech. Niegługo potem zostałem przeniesiony przez ludzi do namiotu. Ciągle się przemieszczałem aż dotarłem do Polski. Nie rozumiałem o co chodzi więc postanowiłem wjrzec zza plecaka i zobaczyc o co chodzi. Zobaczyłem lotnisko , wsiadłem do jednego z helikpterów i poleciałem wysoko ,wysoko ponad drzewa. Nagle z helikopteru spuszczona została bomba atomowa , przestarszyłem się bardzo i nie wiedziałem co robic . okazało się , że trwa wojna między moim krajem a polską. Nagle przeogromna maszyna (helikopter) wleciał w nas słyszalem krzyk pilotów. Spadałem w dół z przeogromną prędkością i pewne było , że rozbiję się na setki tysięcy kawałeczków . Nagle poczułem , że walnąłem w drzewo które uchroniło mnie od zginięcia . Leżałem tam kilkadzięsiąt lat i gdy już byłem pewny że nikt mi nie pomoże znaleźli mnie pewni podróżnicy którzy wyczyścili mnie i wypolerowali , zawieźli mnie do dziwnego miejsca znanym ludziom jako ,,muzeum' . Od tamtego czasu jestem tak prawdziwym autentykiem i podziwia mnie wiele osób. Ps ; Mam nadzieję , że pomogłam - starałam się jak bym pisała dla siebie :P
Jestem talerzem lub luneta - opowiem (zmyślona) historię jak znalazłem się w muzeum.
Bardzo bym prosil o zrobienie tego zadania jeszcze dzisiaj ;)
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź