Poranek tego dnia był szary i zimny. Bezi obudził się w głową w kuble, nie wiedząc dlaczego ma takiego kaca giganta, z wczorajszego dnia zupełnie nic nie pamiętał! Totalna pustka, nie zamglenie a zupełne zero. Jego zbroja z pancerzy pełzaczy była przeraźliwie brudna, jakby leżał długo w błocie. Bezi wyjął głowę z wiadra i usiadł na łóżku. Przez dłuższą chwilę starał sobie przypomnieć wczorajszy dzień, niestety bezskutecznie. Domyślał się jedynie, że musiał być na jakiejś imprezce i wychylić kilka "głębszych" za dużo. Czystość domu sugerowała, że bibka nie odbywała się u niego. Dręczyło go straszne pragnienie, przeszukał swoją willę, jednak nie znalazł nic do picia. "Nie ma rady, trzeba się będzie wybrać do Biedronki".-pomyślał. Szybko wyszedł, ze swojego dacza w Górnym Mieście. Pogoda, okazała się jeszcze gorsza niż widział zza brudnego okna. Zaczynało wyjątkowo dokuczliwie mrzyć, a mgła była gęsta jak zsiadłe mleko. Jednak Górne Miasto było jak zwykle czyste i zadbane. Bezimienny skierował swoje kroki w kierunku wyjścia. Po 3 minutach spacerował już głównym bulwarem, zwanym też Dolnym Miastem. Mistrzowie rzemiosła już dawno otworzyli swoje sklepiki, nasz bohater jednak wszedł do małego tunelu obok pracowni Constantina. Cały czas niepokoiła go myśl o tym, że we wczorajszym dniu mocno nabroił i Lord Andre zapewne może nałożyć za to na niego wysoką grzywnę. Lecz mijane patrole Straży Miejskiej nie próbowały go zatrzymywać. Raźnym, pomimo swojego stanu krokiem przeszedł obok "Gospody pod tłustym cielaczkiem" i stoiska z dopalaczami jednego Afgańczyka - Abuina. Wreszcie stanął przed Biedronką, wybudowano ją przed rokiem obok koszar na wielkim połaciu zieleni. Bezi wszedł do supermarketu. Drogi Czytelniku! Jeżeli często chodzisz do "Biedronki" to napewno orientujesz się w rozmieszczeniu w tym sklepie poszczególnych półek z towarami. W całej Polsce jest takie same. Jadąc na wakację do innego miasta i odwiedzając w nim "Biedronkę" możesz się poczuć jak w domu i zawsze szybko znaleźć potrzebne ci artykuły. Taki styl zastosowano również w Khorinis. Nasz bohater szybko dokonał zakupów, gdyż pomimo tego, że była otwarta tylko jedna kasa na osiem nie było kolejki (do godzin szczytu zostało jeszcze sporo czasu). Przy wyjściu Bezi zobaczył karteczkę zachęcającą do podjęcia pracy na magazynie, za haniebną nawet jak na tą pracę stawkę 100 złotych monet na miesiąc. Zniesmaczony ofertą Bezimienny udał się do domu Diega. Szedł dosyć wolno, gdyż popijał tabletki "AntyKac" mocno przeterminowaną maślanką. Doszedł wreszcie do Górnego Miasta i zapukał do drzwi domku Diega. Był on (domek, nie Diego) zbudowany w tym samym stylu architektonicznym co dacza Beziego, jednak strasznie był (tak, wciąż domek nie Bezi) on zaniedbany, w wielu miejscach odłaziła farba, a drzwi były nieźle poharatane. Diego odzyskał willę od swojego największego wroga Gerbranta po wypędzeniu go z miasta z małą pomocą Bezimiennego. Wybraniec zastukał do drzwi ze sklejki dosyć delikatnie, ponieważ nie chciał ich rozwalić. -Wejść-rozległ się z wnętrza gruby głos. Bezio wszedł zamykając za sobą drzwi. Wnętrze pachniało tytoniem i potem, było też dosyć ciemno. Przy małym stoliku siedział, ubrany w białą koszule i brązowe spodnie Diego, widać było, że ogromnie się trudzi nad małym laptopem. -Diego, stary druhu!-rozpromienił się Bezi. -Widze, że wcześnie się obudziłeś, nie spodziewałbym się, że tak szybko dojdziesz do siebie po tym co zrobiłeś wczoraj. -Właśnie, ja w tej sprawie nie pamiętasz co wtedy robiłem? -Hmm, w sumie nie dziwi mnie twoja amnezja. Słuchaj, Xardas oraganizował wczoraj swoje imieniny w karczmie "Martwa Harpia" . Ale była balanga, wygrałeś konkurs w piciu bimbru na czas! Naprawdę tego nie pamiętasz!?-podjarał się Diego. -Pamiętam tylko tyle, że wyrzygałem się komuś na głowę, a potem film mi się urwał.-odpowiedział przymulonym głosem Bezio. -Ha nie dziwie się, po czterech baryłkach bimberku.- roześmiał się stary przyjaciel-Ale Feomathar miał gorzej, upił się i zaczął sikać na gospode, właściciel strasznie się wkurzył, więc uczynny smok postanowił ją osuszyć!-roześmiał się Diego. -Osuszyć!?-Bezi zrobił wielkie gały. -Zionął na nią ogniem, z "Martwej Harpi" w ciągu godziny została kupa zgliszcz. -A przypadkiem nie wiesz jak znalazłem się w domu? -Nie, sam też sporo wypiłem. Pamiętam jeszcze jak leżałeś na brudnej drodze i to tyle. -Co robisz? Próbujesz zainstalować "Viste" ?-Bezio spojrzał na ekran laptopa. -Taa, dziesiąty raz już dzisiaj. I ciągle kiedy pasek osiąga 99% wszystko się zawiesza i nic nie działa już, nawet ctrl+alt+del.-zasmucił się stary cień. -Niepotrzebnie kupowałeś ją u tych dresów na Targowisku za trzy złote monety, tych co otworzyli kramik przy stoisku Zurisa. -Ale i tak, będe reklamować. Choć ze mną, blady jakiś jesteś a spacer dobrze ci zrobi.
opowiadanie z wątkiem humorystycznym
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź