O świcie Izraelici wyruszyli z Egiptu. Było ich bardzo dużo, około sześćdziesięciu tysięcy. Wraz z nimi szło ich bydło i owce. Bóg poprowadził ich przez pustynię, w kierunku Morza Czerwonego. Cały czas opiekował się swoim ludem i przewodził mu. Aby Izraelici czuli jego obecność Bóg w dzień prowadził Izraelitów jako słup obłoku, który dawał przyjemny cień i chronił przed palącym pustynnym słońcem, w nocy zaś słup obłoku zamieniał się w słup ognia, który rozświetlał ciemności i dawał przyjemne ciepło, gdyż noce na pustyni są bardzo zimne. Tak doszli Izraelici do brzegów Morza Czerwonego. Rozłożyli tam obóz, aby trochę odpocząć i nabrać sił do dalszej wędrówki. Dowiedział się o tym faraon i pomyślał, że Izraelici zabłądzili na pustyni, a morze odcięło im drogę ucieczki. Znów odezwała się w nim duma i twarde serce. Pomyślał sobie: - Zrobiłem błąd, że wypuściłem Izraelitów. Któż teraz będzie dla mnie pracował za darmo. Straże! Natychmiast zawołać do mnie moich dowódców! Szykować wojsko! Ruszamy w pogoń za Izraelem! Około sześciuset egipskich rydwanów wyruszyło w pogoń za ludem Izraela. Na tych wspaniałych, pędzących rydwanach stali najlepsi egipscy żołnierze, mocni, wysocy, dobrze zbudowani i świetnie wyszkoleni. Byli uzbrojeni po zęby. Oprócz nich galopowali też konni jeźdźcy. Wzbijali w powietrze ogromne obłoki pyłu i piasku. Od odgłosu kopyt ich koni trzęsła się ziemia. Skoro Izraelici zobaczyli na horyzoncie wielki tuman kurzu, z którego błyskały miecze i włócznie, usłyszeli tętent kopyt i okrzyki egipskich wojowników, bardzo się zlękli. Nie mieli ani broni, ani żołnierzy, aby stawić czoła Egipcjanom. Pobiegli więc do Mojżesza i zawołali: - Ratuj nas! Wszyscy nędznie zginiemy z rąk Egipcjan! Mojżesz natychmiast rozkazał złożyć obóz i przygotować się do dalszej drogi. Izraelici zapytali go: - Dokąd pójdziemy? Przecież po jednej stronie mamy morze, a po drugiej Egipcjan? - Nie lękajcie się. Bóg jest z nami i zaraz zobaczycie jego potęgę! Po czym Mojżesz wyciągnął w górę swą laskę, stanął nad brzegiem morza i zawołał: - Niech powstanie suche przejście przez morze! Natychmiast zaczął wiać bardzo silny wiatr, który rozdzielił wody morza, tak, że powstało szerokie przejście przez jego środek, które było suchuteńkie i kilka osób mogło nim iść obok siebie. Po obu stronach przejścia stały gładkie i przezroczyste ściany z wody. Widać było przez nie ryby, raki, małże i wodne rośliny. Izraelici oniemieli z wrażenia. Po przejściu przez Morze Czerwone rozpoczęła się wędrówka ludu izraelskiego przez pustynię. Egipt był krajem pustynnym, ale pustynia otaczająca Egipt była niczym w porównaniu z tą pustynią, po której szli teraz Izraelici. W Egipcie przez środek pustyni płynął Nil, który nawadniał pola, zapewniał słodką wodę do picia i pozwalał rosnąć roślinom. Teraz zaś jak okiem sięgnąć wszędzie był tylko piach i piach. Czasem tylko rósł jakiś suchutki krzaczek czy mizerna palemka, na której nie było żadnych owoców. Po kilku dniach wędrówki po piaskach pustyni, gdzie nie było nic do jedzenia Izraelici poskarżyli się Mojżeszowi: - Dlaczego wyprowadziłeś nas z Egiptu? Tam przynajmniej mieliśmy pod dostatkiem chleba i mięsa, a tu marnie zginiemy z głodu. Zobacz jacy jesteśmy znużeni wędrówką i jak mizernie wyglądamy. Wychudliśmy i opadliśmy z sił. - Zapomnieliście już jak ciężko pracowaliście w Egipcie na ten chleb i jak Egipcjanie bili was batem? Jak byliście wykorzystywani? Nie potraficie docenić tego, co macie. Ale dobrze, poproszę Boga, aby ulżył wam w wędrówce po pustyni. - Czy Bóg da nam jeść? - Bóg na pewno nie da wam zginąć z głodu. - Jesteś pewien? Czy ześle nam jedzenie, które będzie smaczne i którym najemy się do syta? - Poczekajcie cierpliwie do jutra, a wszystkiego się dowiecie. Nazajutrz rano Izraelici pospiesznie wyszli z namiotów na zewnątrz. Nie mogli się doczekać co Bóg da im do jedzenia. Jednak okazało się, że nic nie widać bo jest mgła. Kiedy mgła się wreszcie podniosła, zobaczyli, że ziemia jest pokryta czymś drobnym, białym i ziarnistym, co wyglądało jak kaszka manna. Z nieba zaś prószył jakby drobny śnieg. Zapytali Mojżesza: - Co to jest? - To jest chleb, który Pan daje wam do jedzenia. Co rano będziecie wychodzić i zbierać go tyle, żeby wam starczyło do następnego dnia. Spróbujcie, a przekonacie się, że jest bardzo dobry. Rzeczywiście, kiedy Izraelici spróbowali manny z nieba, przekonali się, że smakuje jak ciastka z miodem i rozpływa się w ustach. Aby urozmaicić Izraelitom jadłospis Bóg co jakiś czas zsyłał im też przepiórki, aby mogli jeść mięso. Izraelici przekonali się, że Pan Bóg troszczy się o nich i nie pozwoli im zginąć na pustyni. Jakiś czas później Izraelici rozbili obóz w miejscu, gdzie zupełnie nie było wody. Znów zwrócili się do Mojżesza: - Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, abyśmy poumierali z pragnienia? Lepiej nam było zostać w Egipcie, gdzie mieliśmy wody pod dostatkiem. W gardłach mamy sucho i strasznie chce nam się pić, a wokół nic tylko piach i ani kropelki wody! - Och jak mała i słaba jest wasza wiara, czemu znów macie do mnie pretensje? Chodźcie ze mną, a pokaże wam, jak potężny jest nasz Bóg! Izraelici poszli z Mojżeszem na górę Horeb. Gdy byli przy dużej grupie skał, Mojżesz wyciągnął nad głowę swoją laskę pasterską, a potem uderzył nią w skały. Wnet też z miejsca, w które uderzył Mojżesz trysnęło źródło. Woda z niego była krystalicznie czysta, zimna i pyszna w smaku. - Mojżeszu, po raz kolejny dałeś nam dowód, że Bóg się nami opiekuje. Obiecujemy już nigdy więcej nie mieć do ciebie pretensji. Lecz Mojżesz dobrze wiedział, że Izraelici bardzo szybko zapomną o swojej obietnicy. Tak szybko, jak dzieci czasem zapominają o obietnicach danych rodzicom.
napisz w punktach jak przebiegało wyjście izraelitów z egiptu co jedli i w co byli ubrani.prosze szybko to na jutro i dzienkuje z guru
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź