Jak znalazłam się na pomorzu? Dowiedzcie się od swoich dziadków i w ogolę :) proszę o pomoc i dzięki :p

Jak znalazłam się na pomorzu? Dowiedzcie się od swoich dziadków i w ogolę :) proszę o pomoc i dzięki :p
Odpowiedź

Mowa tu o rzezi w Gdańsku dokonanej przez Krzyżaków w 1308 r. W sierpniu 1308 r. na Gdańsk uderzyły wojska brandenburskie wspierane przez renegackie oddziały Święców oraz biskupów kamieńskiego i mekleburskiego. Obroną Gdańska kierował Bogusza, ale zdawał sobie sprawę z tego, że jego możliwości są ograniczone. Wysłał poselstwo z prośbą o pomoc do króla Władysława Łokietka, który przebywał w Sandomierzu. Łokietek, zajęty walkami na Rusi Halickiej, nie mógł udzielić pomocy i zgodził się, aby Gdańszczanie zwrócili się do Krzyżaków, którzy uchodzili wtedy za sojuszników Łokietka. Krzyżacy przybyli do Gdańska w październiku, a na ich czele stał komtur chełmiński Gunther von Schwarzburg. Brandenburczycy odstąpili od murów, a Krzyżacy zajęli, zgodnie z umową, połowę grodu. Stopniowo rozszerzali swoje władztwo na gród, miasto, aby w końcu dokonać rzezi mieszkańców nie szczędząc kobiet i dzieci. Uwięzili Boguszę i starali się wymusić od niego dokument potwierdzający przekazanie grodu. Ponieważ odmówił, przewieźli go do Malborka, a akt nadania Pomorza Gdańskiego próbowali uzyskać od Święców lub Brandenburczyków. Bogusza, o którym mowa we wszystkich książkach o rzezi 1308 r. - przywódca beznadziejnego oporu - był stolnikiem gdańskim i sędzią pomorskim. Kiedy Wacław II Czeski wygnał Władysława Łokietka z Polski, Bogusza poparł nowego władcę. Kiedy w 1301 r. rycerze słupscy odmówili podporządkowania się Wacławowi II, Bogusza, u boku Święcy, spacyfikował bunt. Wpuścił wtedy do Gdańska rycerzy z krzyżem na płaszczach, jako stronników Wacława. W 1306 r. opowiedział się po stronie Łokietka i złożył mu hołd w Byszowie. Równocześnie zerwał z rodem Święców, którzy uznali władzę Brandenburgii. Nie wiadomo, co działo się z Boguszą po wypuszceniu z Malborka. Prawdopodobnie przebywał na Kujawach, gdzie miał rozległą rodzinę. Powyższy opis rzezi zaczerpnąłem z książki Pawła Pizuńskiego "100 Gdańszczan". Marian Biskup i Gerard Labuda podają w książce "Dzieje Zakonu Krzyżackiego w Prusach", że margrabiowie brandenburscy nazywali się Otto i Waldemar. Chcę zaprzeczyć, jakoby Waldemar był moim przodkiem. Rzeź Gdańska odbyła się 13 listopada, a "Liczba ofiar nie jest ustalona; obejmuje ona kilkadziesiąt osób spośród rycerstwa i wybitniejszych mieszczan, a także znaczną liczbę pospólstwa i prostych wojaków." Po wygranej przez Polskę i Litwę bitwie pod Grunwaldem w 1410 r. część mieszczan gdańskich wystąpiła przeciwko zakonowi. Rada Miejska podjęła decyzję o złożeniu przysięgi wierności Władysławowi Jagielle. Z tą misją udali się pod Malbork burmistrzowie Konrad Leczkow i Arnold Hecht oraz rajca miejski Bartłomiej Gross. Jagiełło wysłał do Gdańska Jana z Tuliszkowa, aby na Długim Targu odebrał w jego imieniu hołd mieszczan. Zakon szybko otrząsnął się z porażki i nałożył na Gdańsk olbrzymi podatek, a następnie zamknął port. Po nawiązaniu pertraktacji z Krzyżakami, Wielki Mistrz Henryk von Plauen zaprosił przywódców miasta na ucztę do zamku i rozmowy. Zwyczajem pobożnych rycerzy posłańcy, w osobach Leczkowa, Hechta i Grossa zostali zamordowani, a ich ciała, po tygodniu, wyrzucone za bramę zamczyska. W 1416 r. w mieście wybuchła rewolta. Wzburzone pospólstwo zaatakowało ratusz Głównego Miasta, mennicę krzyżacką i domy znienawidzonych przedstawicieli Rady Miejskiej: burmistrza Gerta von der Beke i ławnika Mekelfelta. Na czele rewolty stali Jan Lupi (browarnik) i Konrad Bell. Krzyżacy szybko rozprawili się z buntem. 29 lipiec 2006 r. - Niejaki Tadeusz T. Głuszko w taki sposób pisze w magazynie "2 x 30 dni" o rzezi Gdańska: "(...) 1308, kiedy wojska Marchii Branderburskiej zajęły bez walki miasto i przy aprobacie mieszkańców zacisnęły pętlę wokół grodu, nawołując polską załogę do poddania. Drużyna grodowa jednak nie ulegała i skrycie słała do Łokietka poselstwa o pomoc. Książę - zajęty niespokojną granicą wschodnią - udzielić jej nie mógł. Poproszono zatem Krzyżaków, a zakonni rycerze bez większego trudu wyparli z podgrodzia Brandenburczyków. Upojeni zwycięstwem wygnali też z grodu polską załogę i ogłosili się panami całej ziemi gdańskiej." Beznamiętność tej relacji pozwala mi sądzić, że autor daleko zajdzie. Marek Urbański pisze w książce "Dylematy historii", że rzezi Gdańska winien był Władysław Łokietek, który jako nieudolny wódz, rzucił się w wir bezsensownej walki w Małopolsce, zamiast pomyśleć o utrzymaniu Gdańska i Pomorza Zachodniego. 20 listopad 2007 r. - Adam Kromer w książce "Oliwa" w ten sposób pisze o następstwach rzezi Gdańska: "Krzyżacy nie tylko nie oddali Łokietkowi miasta, ale zajęli całe Pomorze Wschodnie. Aby zachować pozory legalności swojej władzy, próbowali odkupić Pomorze od Władysława Łokietka, a gdy książę się nie zgodził, zwrócili się z tą samą propozycją do margrabiego Waldemara, uznając go za uprawnionego do takiej transakcji. We wrześniu 1309 roku Waldemar sprzedał Zakonowi Krzyżackiemu ziemie: gdańską, tczewską i świecką (...)" (str. 32) 31 sierpień 2008 r. - Ukazała się doskonała pozycja Marpessu, napisana przez Błażeja Śliwińskiego, pod tytułem "Rzeź i zniszczenie Gdańska przez Krzyżaków w 1308 roku". Autor potwierdza, w zdecydowanej części, przebieg wydarzeń opisany powyżej i nie pozostawia wątpliwości co do zdrady Krzyżaków oraz wymordowania polskiej załogi rycerskiej, ludności cywilnej wraz z kobietami i dziećmi, a także spalenia i zniszczenia miasta. "Rozmowy Boguszy z Krzyżakami były krótkie, szybko uzgodniono, że wojska Zakonu przybędą polskiej załodze z pomocą, przejmą gród gdański i przez pierwszy rok będą utrzymywać i bronić go na koszt własny, po roku zaś na koszt wzywającego, a po wzajemnych rozliczeniach zwrócą go Władysławowi Łokietkowi." (str. 81) Władysław Łokietek potwierdził umowę Boguszy z Krzyżakami, jednakże zmodyfikował ją w ten sposób, że Krzyżacy mieli zająć tylko połowę grodu. Krzyżacy nie chcieli się na to zgodzić. "W tym momencie Krzyżacy zagrozili Boguszy śmiercią. Pełen obaw o siebie i chcąc powstrzymać dalszy przelew krwi, sędzia zgodził się pójść na kompromis. Wyraził zgodę na powrót do warunków umowy wstępnej, czyli wydania całości grodu w ręce Krzyżaków, ci zaś przekazali mu opieczętowany przez Henryka von Plotzke dokument głoszący, że nadal trzymać będą gród gdański w imieniu księcia Władysława i oddadzą go - bez stawiania warunków - jak tylko polski książę zwróci im poniesione na obronę koszty." (str. 87) Cytowany wyżej Tadeusz T. Głuszko pisze o Krzyżakach "Upojeni zwycięstwem wygnali też z grodu polską załogę i ogłosili się panami całej ziemi gdańskiej". Nie wspomina o rzezi. Niemieccy badacze (zapewne idole pana Głuszko) zaniżali liczbę ofiar do kilkudziesięciu rycerzy - obrońców grodu i stu-dwustu mieszkańców miasta. Błażej Śliwiński słusznie zauważa, że gdyby liczba ofiar była tak mała, to przeświadczenie o rzezi nie utrwaliłoby się w świadomości historycznej . "Kiedy piszący swoją kronikę w połowie XV w. Jan Długosz opisywał (...) losy mieszkańców węgierskiego Pesztu w czasie najazdu wojsk mongolskich w 1241 r., wiedząc o strasznych poniesionych przez nich stratach podał, że zginęło ich dziesięć tysięcy. Skoro użyto owej liczby i w wypadku miasta Gdańska w 1308 r., to podkreślić trzeba raz jeszcze, że straty ludności "cywilnej", czyli mieszczan, musiały być szokująco współczesnych wysokie, znacznie przekraczające szacunki przyjmowane przez najnowszą literaturę przedmiotu." (str. 92) Biorąc pod uwagę wielkość miasta, straty w ludności mogły wynosić 2.000 - 3.000 osób. Kiedy po rzezi Kazimierz Inowrocławski przybył z Tczewa do Gdańska, został zaproszony przez Henryka von Plotzke na śniadanie, a podczas niego usłyszał. "(...) przybysze z Tczewa usłyszeli okrutną prawdę: Krzyżacy zdobyli miasto Gdańsk, ale trzymając już wcześniej gród zdecydowali, że zdobycze pozostawią sobie, za nic mając wszystkie wcześniejsze umowy. (...) Henryk von Plotzke zakomunikował mu bowiem, że zamierza także zająć Tczew, wobec czego dał księciu wybór: albo opuści ze swymi ludźmi Pomorze unosząc życie, albo stanie do walki na śmierć i życie. W trakcie spotkania Kazimierza z Henrykiem von Plotzke wojska krzyżackie rzeczywiście spiesznie zdążały w kierunku Tczewa, szybko pokonując dzielącą je odległość." (str. 98-99) Po zdobyciu Tczewa, Niemcy w krzyżackich habitach zburzyli i spalili miasto, a ludność wygnali. Takie postępowanie było normą w tamtych czasach, ale do tej pory w podręcznikach historii było przypisywane najeźdźcom ze wschodu: Mongołom, Turkom i Rosjanom. Okazuje się, że Niemcy i chrześcijanie także w nim gustowali. "W 1155 r., w trakcie trwających cały dzień walk wojsk cesarza Barbarossy z mieszkańcami Rzymu, paść miało z mieczem w ręku tysiąc mieszczan, następnie zwycięscy wielu dalszych potopili w Tybrze. W 1209 r., w trakcie krucjaty przeciwko albigensom na południu Francji, zdobyto bogate miasto Beziers. Kierujący atakiem legat papieski Arnold donosił w swoim sprawozdaniu do Innocentego III: "nasi ludzie nie oszczędzając stanu, płci i wieku wymordowali prawie 20 tysięcy ludzi. Nieprzyjaciele ponieśli największą klęskę, całe miasto zastało ograbione i podpalone. Tak zemsta boża srożyła się w cudowny sposób w tym miejscu". W miejscowym kościele szukano schronienia około siedem tysięcy kobiet, dzieci i starców, wszyscy zostali wymordowani." Tu jest wszystko jak znaleźliśmy się na pomorzu co i dla czego i dzięki komu :)

Dodaj swoją odpowiedź