Wiosenne tradycje i zwyczaje ludowe
Święto Wiosny obchodziło się kiedyś w nieco inny sposób jak dziś. Nadchodzącą wiosnę witano generalnymi porządkami. W pierwszą niedzielę maja odbywało się wypędzanie zimy. Przyozdabiano drzewko świerkowe kolorowymi wstęgami, papierkami i obrazkami świętych. Ten maik obnosili chłopcy i dziewczęta. Śpiewano przy tym pieśni o pożegnaniu zimy i powitaniu lata. Obecnie w całej Polsce wiosnę wita się 21 marca, a zimę wypędza poprzez topienie lub palenie Marzanny.
Czas przed wielkim postem nazywany jest ostatkami, zapustami, a ostatnie 3 dni przed Środą Popielcową zapustem lub mięsopustem. Był to czas zabaw i wesołych pochodów przebierańców. Chłopcy chodzili po wsiach przebierając się za konia, kominiarza, muzykanta, babę lub dziada. Podkoziołek. We wtorek zapustny, czyli przed Popielcem młodzież zbierała się w gospodzie, by wesoło zakończyć mięsopusty. Podczas zabawy tańcząca para stawała przed muzykantami, a jeden z chłopców przypominał wszystkim o konieczności złożenia pod koziołkiem pieniędzy. Tancerka rzucała pod figurę kozła stojącego na talerzu datek w podziękowaniu za zapustne tańce. W odróżnieniu od innych zabaw taniec ten opłacały dziewczęta. O godzinie dwunastej rozsypywano po gospodzie popiół - i tak zaczynał się post.
Kolejnym obrządkiem jest Wielkanoc. Niegdyś na dwa tygodnie przed Wielkanocą młodzież śpiewając i grając udawała się do lasu. Zbierano gałązki brzóz i wierzb na palmy i miotły. Po poświęceniu palm w kościele zatykano je za obrazy i strojono nimi domy. Święta Wielkanocne obchodzono zawsze bardzo uroczyście. W pierwszy dzień kąpano się wcześnie rano. Idąc do rzeki lub jeziora nie należało rozmawiać ani obracać się. Zdrowie po takim zabiegu było zapewnione na cały rok. W drugie święto chłopcy poprzebierani za cyganów, chodzili z niedźwiedziem po wsi, zbierając dary. Na końcu niedźwiedzia wrzucano do wody i następowała zabawa. Najbardziej żywy ze zwyczajów wielkanocnych, do dnia dzisiejszego, to Śmigus - Dyngus stanowiący dalszy ciąg wielkopostnych praktyk magicznych. Na Kaszubach znany był dyngus polegający na oblewaniu się wodą, jednak znaczną przewagę miał dyngus zielony. "Dyngowano" przyniesionymi w poście, zazielenionymi już gałązkami brzozowymi, a częściej jałowcowymi. Chłopcy chodzili od domu do domu smagając nimi dziewczęta po nogach. Wykupić można się było malowanymi jajkami. Od północy z pierwszego na drugie święto wielkanocne zwyczaj pozwalał swatom (wrejorzom) wychodzić w rajby. Kawaler, swat, drużbowie i muzykanci szli prosić o rękę wybranej panny.
Zgodnie z dawnym zwyczajem prima aprilis, czyli pierwszy kwietnia, jest dniem wzajemnego wprowadzania się w błąd, nabierania i oszukiwania dla żartu: Na prima aprilis nie wierz, bo się omylisz. Ponoć w dawnych wiekach naszej "złotej wolności" panowie bracia potrafili w tym dniu poczęstować gościa pierogami nadziewanymi trocinami czy kawą przyrządzoną z gliny. Wysyłano również listy ze zmyślonymi wiadomościami, dziwaczne prezenty lub po prostu kartkę z napisem: Prima Aprilis. Tak też jest do dziś.
Wianki na Wodzie -Rzucanie wianków na wodę nie zawsze musiało kończyć się utratą panieńskiego wianka, ale czasem i tak się zdarzyło w tę wyjątkową noc. Dziewczęta przywiązywały wianki z polnych i ogrodowych kwiatów do deseczek, zapalały ustawione w środku świece i rzucały je na rzekę. Jeśli wianek płynął bez przeszkód albo wyłowił go ukochany, oznaczało to szybki ślub i szczęśliwe życie. Niepomyślną wróżbą dla miłosnych planów było zaplątanie się wianka w przybrzeżnych zaroślach, jego zatonięcie lub zgaśnięcie świecy.