mam napisac opowiadanie przygodowe na 1 kartke formatu A4

mam napisac opowiadanie przygodowe na 1 kartke formatu A4
Odpowiedź

Ostatnio, wczesnym rankiem wybrałem się z dziadkiem na ryby. Było rano, ale i tak wstałem, ponieważ dziadek już dawno obiecał mi ten wypad. Idąc do samochodu całkiem zapomniałej o mojej wędce.Więc musiałem się wrócić do domu. Mama dała mi jeszcze trochę kanapek, jakby chciało się nam jeść.Ona robi takie wyjątkowe! Punkt godz. szósta trzydzieści wyruszykiśmy w drogę. Jak to mój dziadzio mówi-"komu w droge temu czas". Droga była krótka, gdyż staw znajduje sie w pobliskiej miejscowosci. Po drodze jeszcze staruszek pouczał mnie jak mam sie zachowywać, zeby nie spłoszyć ryb. Podobno tam można złowić takie duuże. Widziałem nawet na własne oczy jedną z takich ryb, gdy dziadek przywiózł z postatniego wędkowania. Ospały wywlokłem się z pojazdu i wyjąłem nasz zapas jedzenia. Potem razem naszykowaliśmy narzędzia i haczyki. Wszytsko wydawało mi się z początku nudne. Gdy już rozłożyliśmy nasze siedzenia i zajeliśmy się zaczepianiem przynęt dziadek podśpiewywał sobie, troszkę fałszujac. Jednak ja lubię ten jego dziki śpiew ;]. Nigdy nie mogę zapamiętać tekstu tej piosnki, lecz wiem, że zaczyna się od słów: "Hej ho, hej ho, na ryby by sie szło...". Gdy nasze skupienie było skierowane ku rybom, nagle dziadek wyjął jedną rybę, po chwili kolejną. Ja nadal głupio siedziałem z wędką w ręku. Nic. Zero ryb. Czyżby wszytski ode mnie uciekały?. Hehe pewnie się mnie boją, a i mają czego. Nagle...ręka mi drgnęła, serce zaczęło szybciej bić. Tak.! To moja pierwsza rybka. Była leciutka jak piórko, jednakże miała swoją masę. Zdiąłem ją z haczyka i włożyłem do wiaderka. Dziadek był ze mnie dumny. Moja pierwsza dziś zdobycz i miejmy nadzieję, ze nie ostatnia. Gdy dziadek poszedł do pobliskiego lasku załatwić swoje potrzeby fizjologiczne spoglądałem na moją rybcię ze zdziwieniem. Była inna od wszystkich. Nagle jej blask mnie oświecił. Czyżby to ona była tą złota rybką z opowiadań? Leżała spokojnie jakby wiedziała co ja czeka...śmierć. Patrzyła się na mnie takim dziwnym wzrokiem. Nie wiem jak to opisać. Wziąłem ją na dłoń. Szkoda mi jej było. Jej losu, jej życia. Wiedziałem, że w domu tata już na nia i inne rybki czeka, aby móc je poprostu zabić. Potam mama zrobi z nich pyszną kolację. Postanowiłem,że ją zatrzymam. Po powrocie dziadka oznajmiłem mu,że ta jedna jedyna rybka będzie u mnie w pokoju. Gdy wrócimy do domu kupie jej małe akwarium, wa w przyszłości kto wie...może będę miał więcej ryb. Dziadek nic nie powiedział tylko sie uśmiechnął. Po godzinie trzynastej byliśmy już w domu. Tatko i dziadek zajęli się rybami a ja małego Ptysia-bo tak nazwałem rybkę, wzięłam jak narazie do słoiczka, gdzie może sobie spokojnie pływac. Następnego dnia Ptyś miał już swój własny domek-akwarium, w którym było mnóstwo rozmaitości dla ryb. Nigdy nie zapomne tego dnia, gdy poznałem mojego nowego przyjaciela. Towarzysza życia.

Dodaj swoją odpowiedź