Napiszę własną legendę . Proszę o odp to na jutro (tylko własną nie z internetu )

Napiszę własną legendę . Proszę o odp to na jutro (tylko własną nie z internetu )
Odpowiedź

Dawno,dawno temu żyła sobie piękna Węgrzynka. Była na wakacjach w jakiejś wsi bez nazwy i pewnego razu gdy szła ulicą znalazła jabłko. Węgrzynka była małą dziewczynką więc położyła jabłko do łóżeczka dla lalek i opiekowała się nim jak własnym dzieckiem. Nazwała go Radom. I tak mineło 11 lat. Węgrzynka miała już 20 lat. Pewnego dnia zauważyła że jabłko zaczeło rosnąc i z dnia na dzień powiększało się. Pewnego ranka obudził ją płacz dziecka. Wstała i zobaczyła że w łóżeczku jest dziecko. Węgrzynka powiedziała ciotce o tym i wspólnie zdecydowały że wychowają Radoma. Radom był bardzo zdolnym dzieckiem. Pewnego dnia Radom dostał się na konkurs wiedzy. Oczywiście wygrał. Radom pomagał wszystkim. Ludzie postanowili żeby Radom został królem. I tak się stało. Radom przypomniał sobie że wieś w której jest królem nie ma nazwy. I postanowił nazwac je swoim imieniem Radom. Zamiast słowa Radom możesz wpisac inne słowo.

Wiele lat temu w małej wiosce u podnóża Góry św. Anny przyszedł na świat chłopiec. Było mu na imię Więcimir. W przyszłości miał odegrać bardzo ważną rolę. Minęło wiele lat, a chłopiec dorósł. Miał już 16 lat. Pewnej nocy Góra św. Anny zagrzmiała. W wiosce nastała panika. Ludzie chcieli uciekać, ponieważ bali się, że wulkan wybuchnie. Również rodzina Więcimira postanowiła opuścić wioskę. Jeśli chcieli przeżyć, musieli pozostawić cały swój majątek i udać się w drogę. Musieli wszystko stracić. Więcimir nie mógł się z tym pogodzić, ale nie miał przecież magicznej mocy, aby uśpić wulkan. Z samego rana więc wyruszyli, jednak Więcimir zapomniał zabrać medalion, który dostał od swojej ukochanej, zmarłej matki. Chciał po niego wrócić. Ojciec z jego braćmi obiecali, że poczekają na niego. Wrócił się więc czym prędzej. Na miejsce dotarł dość szybko, a jeszcze szybciej odnalazł ten medalion. Gdy miał już pośpieszyć do swej rodziny usłyszał głos. Był to głos czysty i cichy, a jednak wyraźnie słyszalny. Głos ten mówił: - Więcimirze, jeśli chcesz, ucisz mnie - chłopak przeraził się, ponieważ nie wiedział skąd głos ten dochodził. Nie było nikogo od kogo mógłby on pochodzić. - Kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - Zapytał zdenerwowany. - Jestem duchem św. Anny. Obudziłam się, ponieważ ludzie zaprzestali się miłować, ale ty możesz naparwić ich złe postępowanie. Jeżeli poświęcisz w moim kraterze, najcenniejszą pamiątkę po swej matce, którą miłujesz, będziesz mógł tutaj zostać ze swą rodziną i nic ci się nie stanie. Zasnę wtedy i nigdy się już nie obudzę. Wrzuć jedynie medalion wgłąb mnie. Głos umilkł, a Więcimir stał w pustym pokoju, nie wiedząc co ma czynić. Próbował jeszcze nawoływać głos, ale już mu nie odpowiadał. Bardzo chciał, żeby jego rodzina mogła zostać w swej wiosce, ponieważ to tuataj był ich dom i to tu mieli jakikolwiek majątek. Wyruszył więc na górę. Góra św. Anny nie była wielka jednak wędrówka na jej szczyt była wyczerpująca. Dopiero pod wieczór zobaczył wierzchołek. Był już bardzo niedaleko, kiedy wzniesienie zatrzęsło się i zaczęły spadać kamienie. Wpadały w jego ręce, obcierały mu nogi. Krew ciekła mu po rękach. Więcimir nie poddał się jednak i szedł dalej. Wtedy zobaczył krater, z którego buchał pył. Nagle usłyszał głos: - Dotarłeś tutaj, tak bardzo miłujesz swą rodzinę i nie chcesz, aby żyła w niedostatku, że nie poddałeś się, chociaż kamienie obcierały cię do krwi. Prawdziwie ją miłujesz. Wrzuć medalion, a obiecuję ci, że już nigdy się nie obudzę. Nie obudzę się, jeżeli będzie ktokolwiek, kto będzie miłował innych. Więcimir nic nie odpowiedział, a jedynie wrzucił medalion wgłąb krateru. Wtedy góra się zatrzęsła, a krater zaczął się zapadać. Chłopak zaczął zbiegać w dół góry. Jakimś dziwnym sposobem już po chwili był u podnóża góry. Pobiegł więc do swej rodziny i opowiedział im o wszystkim. Na początku nie chcieli mu wierzyć, ale wrócili wraz z nim i zobaczyli, że w wiosce ludzie wiwatują, bo Św. Anna zamilkła. Wtedy uwierzyli mu, ale nikomu nie powiedzieli o tym co się wydarzyło. Więcimir wraz z rodziną zostali w wiosce i żyli tam długo i szczęśliwie. Natomiast góra św. Anny jest uśpiona po dziś dzień i spać będzie dotąd, aż na świecie będzie chociaż jeden człowiek, który będzie miłował bezinteresownie.

Dodaj swoją odpowiedź