Gdy po Łazienkach w dzień słoneczny spaceruję, To lubię czasem pod Chopina pomnik przyjść, I jakieś ciepło i nostalgię w sercu czuję, I jakaś rzewna nuta w głowie mojej brzmi. Boonjur Monsieur!!! Pan taki dzisiaj zadumany, Jakiś liryczny z oczu Pana bije blask. Pan pewnie ciągle jest w Warszawie zakochany, Ona swym blaskiem przysłoniła Panu świat. Tutaj w Łazienkach drogi Panie Fryderyku, Z uroczym wdziękiem zbiera Pan warszawski kurz, A kiedy zima śpi jak niedźwiedź w mateczniku, To Pana postać czule kryje śnieżny puch. Może na spacer dziś pójdziemy przez Aleje, By móc podziwiać w blasku dnia Królewski Trakt. Niech słońce w oknach się przegląda, niech się śmieje, I niech warszawski nam we włosach hula wiatr. Pan się uśmiecha, bo Pan wrócił do Warszawy I tu w Łazienkach już od dawna Pana dom. Czy Pan nadąża, czy Pan nadal jest ciekawy? Czy Pana nuty tak jak dawniej żywe są? Niech Pan nie troska się o nuty i o sławę. Pana muzyka w naszych sercach wiecznie gra. To dzięki Panu świat spogląda na Warszawę, A Pana sława jak kobieta wdzięk swój ma.
Za oknem deszcz Panie Chopinie - fortepian pana smutno gra Dawno wybaczył pan jesieni Że taki łzawy humor ma Paryski bulwar zapłakany I Place Concorde, i Plac Pigalle Pól Elizejskich rude kasztany Czy pamiętają jak pan grał A przecież Francja, przecież Paryż Mówią: to dla artystów raj Kwiaty na pana fortepianie Więdną tak szybko, niczym mgła Myśli krzyczące jak gladiole Czasu człowieka wierny pies Pan dobrze wiedział - nigdy nie wyschnie Przez świat płynąca rzeka łez Każdej jesieni deszcz jest inny I inne liście strąca wiatr A tylko smutek pana oczu - Panie Chopinie - wciąż ten sam Za oknem deszcz Panie Chopinie - fortepian pana smutno gra Dawno wybaczył pan jesieni Że taki łzawy humor ma Paryski bulwar zapłakany I Place Concorde, i Plac Pigalle Pól Elizejskich rude kasztany Czy pamiętają jak pan grał A przecież Francja, przecież Paryż Mówią: to dla artystów raj Kwiaty na pana fortepianie Więdną tak szybko, niczym mgła Myśli krzyczące jak gladiole Czasu człowieka wierny pies Pan dobrze wiedział - nigdy nie wyschnie Przez świat płynąca rzeka łez Każdej jesieni deszcz jest inny I inne liście strąca wiatr A tylko smutek pana oczu - Panie Chopinie - wciąż ten sam